Friday, July 20, 2007

Dobry rok rządu premiera Kaczynskiego


Dobry rok rządu premiera Kaczynskiego
Nasz Dziennik, 2007-07-20
Szybkie wprowadzenie planu budowy 3 mln mieszkań, przeprowadzenie reformy finansów publicznych oraz nierezygnowanie z lustracji i deubekizacji - zapowiedział wczoraj premier Jarosław Kaczyński podczas konferencji podsumowującej rok działania jego rządu. Premier podkreślił, że sytuacja gospodarcza jest znakomita oraz konsekwentnie prowadzi się politykę budowy państwa solidarnego oraz oczyszczania życia publicznego. Gospodarka według premiera ma się najlepiej w ciągu ostatniego 18-lecia, bo cechuje ją duży wzrost gospodarczy, szybko spadające bezrobocie i 9-procentowy wzrost płac. Przybywa nam też systematycznie nowych miejsc pracy - przez rok jest ich więcej o 4,6 procent. Nie wiadomo jednak, czy premier będzie się mógł pochwalić kolejnymi sukcesami i realizacją zamierzeń, bowiem zapowiedziane warunki dobrego rządzenia przedstawione do przyjęcia przez współkoalicjantów mogą zostać odrzucone.

Jeszcze rok, dwa takiego wzrostu i w Polsce nie będzie śladu jakiegokolwiek bezrobocia - zaznaczył premier Kaczyński. Pod kontrolą znajdują się deficyty, a sytuacja budżetowa jest dobra. - Mamy stan, którego należałoby sobie życzyć przez lata kolejne. Powstaje pytanie o to, co czynić, żeby ten stan utrwalić - powiedział. Ma temu służyć duża absorpcja pomocy unijnej na poziomie powyżej 90 procent. Jako przykład wykorzystania tych środków premier podał drogownictwo, zaznaczając, że obecnie budowanych jest 370 km autostrad i dróg ekspresowych. Fundusze unijne z kolei pozwalają do 2015 r. na realizację planu wybudowania 4,5 tys. km takich dróg.

Połączymy PZU i PKO
Przygotowywana jest reforma finansów publicznych, wprowadzenie otwartości gospodarczej przewiduje pakiet Kluski, z którego dwie ustawy są już w parlamencie. Prowadzona jest także zorganizowana akcja konsolidacji w energetyce. Premier podkreślił, że jego rząd będzie bronił polskich podmiotów gospodarczych. Przykładem jest obrona PZU i plany połączenia go z PKO, który to podmiot "będzie istotnym ośrodkiem polskiej siły gospodarczej". Kaczyński wyliczał wiele zmian na lepsze w polityce społecznej: przywrócenie corocznej rewaloryzacji emerytur, realizowanie akcji dożywiania dzieci. Gotowy jest plan wprowadzenia od przyszłego roku opodatkowania prorodzinnego i podniesienia płacy minimalnej. Przeznaczane są duże sumy na ochronę zdrowia i nakłady te wzrosną w przyszłym roku. Na wieś ma zaś trafić strumień środków unijnych w wysokości 17,5 mld euro. Najpóźniej jesienią ma zostać przedstawiony plan mieszkaniowy przewidujący budowę 3 mln mieszkań.
Według premiera, w sprawach zagranicznych podniesiona została rola i znaczenie Polski, która zaczęła być traktowana jako kraj, z którym trzeba rozmawiać. - Łagodnie mówiąc, wcześniej nie zawsze tak było - stwierdził Kaczyński.
W polityce wewnętrznej powołano CBA, a zlikwidowano WSI. - Zupełnie inaczej działa wywiad. Czasy, gdy miałem wrażenie, siedząc tu, w tym gmachu, że na stół kładzione są mi różne raporty i analizy pisane w innych stolicach, skończyły się. A tak było - powiedział premier. - Ta zmiana jest cicha, ale dla polskiego państwa ważna - dodał.
Kaczyński podkreślił, że jego rząd nie rezygnuje z oczyszczenia państwa. Zapowiedział powrót do planów lustracyjnych, także lustracji majątkowej, oraz podtrzymanie "deubekizacji".
W dziedzinie oświaty mamy do czynienia z przywracaniem elementarnego porządku w szkole, którego brak godził w dobrych uczniów. Chodzi o to, żeby szkoła przekazywała wartości narodowe. Nie jest wykluczone powołanie państwowego uniwersytetu, który skupiłby naukowców niesplamionych współpracą z SB oraz uwolnił uczelnię od terroru intelektualnego.

Premier stawia warunki
Nie wiadomo jednak, czy premier będzie się mógł pochwalić kolejnymi sukcesami i realizacją zamierzeń, gdyż zapowiedziane warunki dobrego rządzenia przedstawione do przyjęcia przez współkoalicjantów mogą zostać odrzucone. W radiowych "Sygnałach dnia" Kaczyński ujawnił, że jednym z nich jest poparcie wniosków o uchylenie immunitetów zgłaszanych przez prokuraturę. Taki wniosek jest już wobec Stanisława Łyżwińskiego, być może będzie wobec Andrzeja Leppera. Drugi warunek to wycofanie się z poparcia komisji śledczej w sprawie działań CBA, która zdaniem premiera, może sparaliżować jego działania. Premier zapowiedział, że jeżeli te warunki nie zostaną spełnione, to oznacza to, że rząd w tym kształcie nie będzie istniał.
Lider Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że jego partia poprze wniosek PO o powołanie komisji śledczej w sprawie działań CBA. Wiceszef LPR Wojciech Wierzejski stwierdził, że na list premiera LiS odpowie pod koniec sierpnia.

Zenon Baranowski

Thursday, July 19, 2007

Bloomberg - Jun 26, szkalowanie Polski I Polakow


Bloomberg - Jun 26, 2007 Nowy atak na Polske.
Nowe ataki I szkalowanie Polski I Polakow.
Bloomberg - Jun 26, 2007
RE: Jewish Museum Warszawa 2007

Juz w samym tytule autor pani Katya Andrusz z Bloomber Polska zwraca uwage ze dopiero 62 latach praca sie zaczyna w budowie Museum Zydow Polskich w Warszawie.
Dopiero? A gzie oni bylin tyle lat. Przeciez nie na Marsie.

Pytam czemu sam Mr. Bloomberg miliarder z Nowego Yorku nie dal funduszy w czesnej na budowe Museum?
Dlaczego bogata spolecznosc zydowska z z USA, Canady i Europy Zachodniej nie dala funduszy na to wiele lat temu.

Rozmawialem tu w Waszyngtonie ze starszym bardzo bogatym kolega polsko-zydowskiego pochodzenia, czlowiekiem wartym ponad 1/2 miliarda dolarow,znany deweloper, wlasciciel budynkow,hoteli. Kiedy w pominajac mu historie zydow polskich byl calkowicie nie zainteresowany.
W glowie mu byly ze jak pojedzie do Polski do jak mozna piekne Polski poznac.
Taka sama z nieczulica byla w pogatych srodowiskach zydowskich w USA w czasie II Wojny Swiatowej. A teraz nam Polakow chca to wmawiac!!
So, where were the rich and influential Jews from New York and London? What did they do to help their folks?

Poland Starts Work on Jewish Museum 62 Years After Nazi Defeat
http://www.bloomberg.com/apps/news?pid=20601085&sid=aw8EUGqnAwsE&refer=europe


Poland was the only country in occupied Europe where - throughout the duration of the war - a secret organisation existed whose express purpose was to help the Jews and find, at least for some of them, a place of safety. Initially coordinated by several committees, in December 1942 this action culminated in the creation of the Relief Council for Jews in Poland, code name 'Zegota'.

What about 60 thousand Poles who lost their own lives during the war to save the Polish Jews? My grandmother from Krasnik is one of them.

'Zegota' organised financial aid and medical care for the Jews hiding on the 'Aryan side', and procured for them forged identity documents. 'Zegota' was successful in providing accommodation for many. This presented an extremely difficult problem as discovery of a person of Jewish origin on the premises resulted in an immediate execution of all the occupants.
And what about the Polish woman?, 95-year-old Irena Sendlerowa, who is credited with saving the lives of 2,500 Jews? Sendlerowa led about 20 helpers who smuggled Jewish children out of the Warsaw Ghetto to safety between 1940 and 1943, placing them in Polish families, convents or orphanages.

She wrote the children's names on slips of paper and buried them in jars in a neighbor's yard as a record that could help locate their parents after the war. The Nazis arrested her in 1943, but she refused - despite repeated torture - to reveal their names.

Anyone caught helping Jews in Nazi-occupied Poland risked being instantaneously shot, along with family members.

As soon as the Jewish Tragedy became apparent, the Polish Government-in-Exile, the Underground State and Polish diplomacy embarked on a massive campaign, informing the free world of the plight of the Jews. Efforts were made to obtain help for them from the Allied Governments, the Vatican and from various organisations in the Allied countries. There were countless broadcasts, articles in the press, organised meetings, approaches to Allied leaders and governments in which the Free Polish leaders, ministers, politicians and diplomats over and over again informed that a crime of genocide was being committed by the Germans against the Jews. (3). The full story of the Jewish Tragedy was brought to the Allied countries by special couriers from the Polish Resistance, one of them gaining access to the inside of the Warsaw Ghetto and to a death camp. The couriers tried to persuade the Allies and the Jewish organisations that there was a real danger and urgency to help the Jews. Unfortunately the efforts of the Poles were in vain. The Allies were too busy with the on-going war to consider the plight of the Jews in Poland.

Nastepny atak pani Katya Andrusz z Bloomber Polska:

"Relations between some Poles and the Jewish community have been uneasy since the Polish Families' League, a strongly Catholic party with its roots in the pre-war Polish nationalist movement, became a member of the ruling coalition in May 2006. Israel's Foreign Ministry criticized the party last year, saying it had an ``anti-Semitic ideology.''

Powielane stwierdzenie, jaki argument ma na to twierdzenie? Niech poda przyklad poparty prawda historyczna. Powielac czyjes nieuzasadnione wypowiedzi to kazdy moze.

Nastepny przyklad wybielania Niemcow a szkalowania Polakow.
``We in Europe have learnt from the barbaric past, and this museum will further aid the process,'' Richard von Weizsaecker, former German president, said at the ceremony. ``Our common task is now to make Europe complete, without the old stereotypes.''

Jednego zdania pozytywnego o Polsce I Polakach podane przez pania Katya Andrusz z Bloomber Polska.

Where is your journalistic code of ethics and – at least – common sence?

To ja podaje:

Three million Poles and three million Polish Jews perished as a result of the German occupation. Poland was the only country in occupied Europe where giving any kind of help to the Jews resulted in a collective execution of the helper and his or her family. Under such circumstances it would require a person of a special kind of courage and love of humanity to offer help to a Jew. How many saints would one find in any given community? How many such people would we find in Western Europe in the times of war? And yet there were Polish people who did help. It has always been difficult to establish the exact number of helpers, but some idea of that number can be gleaned from the Yad Vashem list of the 'Righteous among the Nations' (1). The list, as of 1st January 1997, gives the names of 14,706 persons from 34 nationalities who helped the Jews. 4,954 of them are Polish helpers. Among them are listed 11 catholic clergymen and 18 nuns.

For me, to have a different opinion is to risk being called an anti-Semite. An intelligent but objective Jewish person is called a "self-hating Jew". A "bystander" is someone who chose not to give his and his family's life for a strange, Jewish person.

Good things are happening in Poland .We don't rush to tell about the annual Jewish Festival in Krakow or about the opening of yet another Jewish school in Warsaw. Or even about the commemorating of the Warsaw Ghetto Uprising. We don't rush to tell about "Fiddler on the Roof" in Yiddish at the Jewish Theatre in Warsaw. Instead, we publish misleading stories about a music concert in Auschwitz (!?) and killings in Jedwabne. Why is that? American historians should stop wasting their ink only writing about alleged Polish anti-Semitism. Any atrocities toward Jews either occurred during Nazi or Soviet occupation or were triggered by revenge and greed, not to be mistaken with anti-Semitism. Also, to suggest that all Polish Jews are long gone is wrong, many prospered and became famous: actors (Holoubek, Zapasiewicz, Himilsbach, Rudzki), movie critics (Waldorf), writers (Tuwim), philosophers and editors (Michnik), politicians (Mazowiecki, Suchocka), musicians (Szpilman, Zimmerman), heart surgeons (Marek Edelman), athletes (Kirszenstein a.k.a. Szewinska), singers (Szmeterling a.k.a. Jantar). Some Polish Jews just recently became interested in their religion; Jewish schools are reopening, while the synagogues, museums, and Jewish cultural institutes have always been present in Poland's cultural life. Positive Jewish characters are in every Polish classic; there are streets named after Jewish heroes; monuments accommodate their heroism and their tragedy.

All this does not seem like an anti-Semitic country, does it? But it will stay in the American media, as long as we allow it to.

Lech Alex Bajan
Washington DC
RAQport.com
office@raqport.com

Thursday, July 12, 2007

Trzeba rozumieć, że tu chodzi o podzielenie nas w Polsce. Tylko razem


Trzeba rozumieć, że tu chodzi o podzielenie nas w Polsce. Tylko razem
zjednoczeni wokół prawdy, wokół wspólnego dobra, z Panem Bogiem - tylko w ten sposób możemy uczynić coś rzeczywiście dobrego


Z ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Jolanta Tomczak

Jak Ojciec ocenia, dlaczego taki atak w mediach został przypuszczony na Radio Maryja i na Ojca osobiście właśnie teraz? Jaki jest jego mechanizm?
- Obserwujemy tu mechanizm religijny, to bardzo jasne. Wiemy to z doświadczenia, z nauki Kościoła, z Pisma Świętego. Z doświadczenia dostrzegamy też, że tam, gdzie dokonuje się coś dobrego, coś Bożego, to zawsze szatan się denerwuje. Jeżeli jest chwała Matki Najświętszej, to jeszcze bardziej się denerwuje. Można by powiedzieć, że po prostu podrażniliśmy szatana tym wszystkim, co się dzieje, co się stało na Jasnej Górze - bo widać, jaka wielka jest chwała Boża, jakie uwielbienie Pana Boga, jaka chwała Matki Najświętszej. Widać też zjednoczenie milionów Polaków przy Panu Bogu, przy Maryi. To się unaoczniło na Jasnej Górze. Szatan nienawidzi Pana Boga, nienawidzi Matki Najświętszej i nienawidzi jednoczenia się przy Bogu. Jedna z zasad jego działania to "divide et impera" - dziel, rządź, skłóć, kłam, wprowadzaj niepokój, wprowadzaj nienawiść.
Nasze doświadczenie w Radiu Maryja pokazuje też, że jeżeli dzieje się coś szczególniejszego, jeżeli widać większą chwałę Bożą, w co jest jakoś zaangażowane Radio, jeśli widać wielu ludzi, to wtedy i ataki są większe. Z systematycznymi atakami mamy do czynienia cały czas, ale takie zmasowanie występuje zawsze na rocznicę Radia i na naszą pielgrzymkę lipcową. Spodziewaliśmy się, że znowu coś wyniknie, tylko nie wiedzieliśmy co. Wielka radość w niedzielę - i akurat wtedy coś takiego wybucha. Ale było to przygotowane dużo wcześniej. Stąd najpierw obserwowaliśmy jakieś zdenerwowanie, a gdy dowiedzieli się, że pan premier będzie na Jasnej Górze, przygotowali, zmontowali jakieś fikcyjne historie. Przecież bardzo łatwo zmontować coś takiego. Przy pomocy komputera jeden człowiek może to szybko zrobić. Przez media można bardzo wiele zbudować i można bardzo wiele zniszczyć - nie tylko w jednym człowieku, ale w społeczeństwie, w całych narodach. To po pierwsze.
A po drugie: trzeba rozumieć, że tu chodzi o podzielenie nas w Polsce. Bo tylko razem, zjednoczeni wokół prawdy, wokół wspólnego dobra, z Panem Bogiem - tylko w ten sposób możemy uczynić coś dobrego, rzeczywiście dobrego. Oczywiście nie my sami, ale z Panem Bogiem, z Matką Najświętszą. Nie dajmy się podzielić, nie dajmy się skłócić.
Myśmy zawsze z Maryją zwyciężali, zwyciężaliśmy zło, szliśmy w kierunku dobra, także dobra wspólnego. Zawsze z Maryją. Tak Polska zwyciężała! Nienadaremnie Jasna Góra nazywa się "Jasna Góra Zwycięstwa". Matka Najświętsza, Matka Boża Częstochowska jest przecież dana ku obronie naszego Narodu.

Radio Maryja i Ojca próbowano oskarżać na różnych płaszczyznach - słyszeliśmy już o rzekomych malwersacjach w sprawie Stoczni Gdańskiej i o helikopterze, i o maybachu, o domniemanym antysemityzmie i imperium. Wszystkie te kłamstwa nie zdołały zniszczyć Radia Maryja, nie zdołały zniszczyć Kościoła. Teraz stosuje się dla odmiany metodę osobistego konfliktowania...
- Szatan zawsze wyczuwa słabe punkty, również w człowieku - aby wiedzieć, jak zadziałać. Uderza właśnie w te punkty, gdzie może człowieka jakoś pozyskać, w różne rany ludzkie. Sądzę, że nad tym on pracuje. Ci ludzie, którzy może nie wierzą w Pana Boga czy nie przyjmują Boga - szybciej się poddają temu, żeby dać się wciągnąć w jego logikę, stają się jego narzędziami. Ci ludzie dzielą lub usiłują podzielić, są współpracownikami. Jesteśmy współpracownikami Pana Boga albo współpracownikami szatana. Nie ma czegoś obojętnego, nam się tylko tak może wydawać.
Myślę, że ta prowokacja to również próba uderzenia w uczelnię. Przecież szatan nie lubi jednoczenia. Tyle tysięcy ludzi było na Jasnej Górze. Ludzie widzieli, ile nas było, ludzie siebie widzieli. Już wcześniej przy okazji takich spotkań uderzano i w Radio Maryja, i w Telewizję Trwam, i w "Nasz Dziennik". A teraz uderzają jeszcze w uczelnię. To jest bardzo wyraźne.
Ten atak to nie tylko atak na Radio, lecz zarazem na katolicki Naród po to, żeby zniszczyć naszą wiarę, osłabić zaufanie Panu Bogu, oderwać od Niego. Bo Bóg jest naszą siłą, Maryja jest naszą siłą. Chce się też kompromitować ludzi wierzących, zaszkodzić Kościołowi. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną z metod manipulacji medialnej. Jeżeli chce się odwrócić uwagę od czegoś, stosuje się technikę "przykrycia". Chodzi o przykrycie właściwych problemów, odwrócenie od nich uwagi poprzez pokazane czegoś zupełnie innego i zajęcie się tym. Czym większą wymyśli się sprawę, czym bardziej skandaliczną, tym łatwiej zwraca się na to uwagę, ludzie podchodzą do tego na zasadzie sensacji. Tymczasem trzeba mieć na uwadze prawdziwe problemy, to, co się w Polsce dzieje, co jest porządkowane, co jest dobre dla przyszłości Ojczyzny - to jest istotne, tym trzeba się zająć, a nie jakimiś skandalami prawdziwymi, rzekomymi czy fikcją. Bo ta fikcja minie, sensacja minie, a dobro nie zostało zrobione. Może właśnie chodzi o to, żeby pogłębić status quo tego zła, żeby się ono utrzymało i zwyciężało.
Apelowałbym o modlitwę i spokój. Zajmijmy się problemami właściwymi, a nie tym, co jest sztuczne. Trzeba budować dobro, prawdę, patrzeć, jakie mamy zadania. Nasze zawołanie to: "Alleluja i do przodu". Chwalmy więc Pana - i do przodu. Trzeba patrzeć, co jest przed nami po drodze do Chrystusa, co mamy uczynić, bez oglądania się ani w bok, ani wstecz. Pan Jezus mówi: Kto się ogląda wstecz, nie jest Mnie godzien. Nie należy się oglądać, trzeba iść do przodu. Błogosławcie, a nie złorzeczcie - mówi też Pan Jezus. Trzeba zło dobrem zwyciężać. Zawsze spokojnie. Pomodlić się za tych, którzy może jeszcze tego nie rozumieją. Potrzeba dużo modlitwy. To są zawsze dwa światy: świat Boży i świat szatana. Trzeba, żeby to Pan Bóg zwyciężał przez nas i abyśmy szli jasną drogą, którą On nam pokazuje. Nie ma co sobie czym innym zawracać głowy, szkoda na to energii i czasu. Tę energię trzeba zużyć w kierunku dobra, podobnie czas, bo on już nie wróci, jeśli go zmarnujemy.

Tak samo jak w przypadku poprzednich oszczerczych akcji, przedstawia się Ojca w pozycji oskarżonego, żąda się od Ojca wyjaśnień i udowodnienia własnej niewinności. Przecież w państwie prawa, w państwie demokratycznym to oskarżenie powinno przedstawić dowody...
- To jest odwrócenie porządku, typowo diabelskie działanie, a on jest przewrotny. Mam udowadniać, że jestem niewinny. Niech udowodnią winę - tak zawsze było w cywilizacji łacińskiej - i dopiero oskarżą. Odwrotnie nie można: udowodnij, że jesteś niewinny, bo jesteś winny, czy inaczej: nie udowodniłeś, że jesteś niewinny, to znaczy, że jesteś winny. To jest postawione na głowie. Trzeba do tego podchodzić ze spokojem, uśmiechnąć się. Ja mogę powiedzieć jedno - za tych wszystkich ludzi też się modlę. My chcemy służyć Panu Bogu, Matce Najświętszej, Kościołowi. Pan Jezus, Matka Boża niech zwyciężą. Jestem wewnętrznie bardzo spokojny, a nawet mam wielką radość wewnętrzną.

Co jest według Ojca najważniejsze w Radiu Maryja, co sprawia, że jest ono tak mocno atakowane?
- Myślę, że wzrost świadomości, jednoczenie się ludzi, coraz większa miłość wśród ludzi, prawda, to bycie razem, bycie Kościołem. Ludzie czują, że są Kościołem i doświadczają Kościoła. I czują się Narodem. Stajemy się rzeczywiście jedno - jednego ducha i jednego serca. Tego szatan nienawidzi. Ale chciałbym zaznaczyć, że my nikomu nie zagrażamy. Nie występujemy przeciwko komukolwiek. Jeżeli sprzeciwiamy się, to złu, grzechowi. Gdy występujemy przeciwko złu, stajemy w obronie każdego człowieka - i wierzącego, i niewierzącego, w obronie każdego dobra. Nie ma więc powodu do lęku, ale przeciwnie - jest powód do radości, bo człowiek wierzący, człowiek w prawdzie ma przecież szacunek do wszystkich i ma miłość.
Dlatego nie dajmy się zwariować. Pamiętajmy o zasadzie, że prawdy zawsze trzeba szukać u źródła. Zawsze należy wszystko dokładnie sprawdzić. Nie pozwólmy odwracać naszej uwagi od postawionych przed nami celów, nie traćmy czasu, nie traćmy energii, nie emocjonujmy się - trzeba tego się nauczyć.

Nie milkną zarzuty, jakoby miał Ojciec obrazić małżonkę pana prezydenta...
- Nigdy przeciwko pani prezydentowej nie występowałem, bardzo ją szanuję. W każdej kobiecie widzę matkę i siostrę. A za te, które są zaprzeczeniem matki i siostry, po prostu modlę się, żeby kiedyś miały takie cechy, żeby to były prawdziwe kobiety.
Pani Maria Kaczyńska zawsze budziła we mnie sympatię. Miałem nadzieję, mam i nie chciałbym jej nigdy stracić wobec pana prezydenta i jego brata, a więc i wobec żony prezydenta, że uczynią dużo dobrego dla Polski. Tak rozumiałem wszystkie obietnice przedwyborcze. Miałem tę nadzieję tak jak i miliony Polaków. Przyznaję, czasami niepokoją mnie pewne posunięcia, ale modlę się, żeby było dobrze, bo Polska naprawdę potrzebuje heroicznych wprost i niezwykle mądrych ludzi, żeby jej jak najlepiej służyli. I dziś wielu takich ludzi służy Polsce, często na najwyższych szczeblach, i trzeba się za nich modlić i ich wspierać, a niszczycieli jest wielu i często mają w swoich rękach potężne media.
Jak już mówiłem, chcą nas obecnie podzielić. Trzeba uważać. Jeżeli dziennikarze wypaczyli moje wyrażenia i pani prezydentowa z tego powodu cierpiała czy cierpi, to mnie jest bardzo przykro. Ale tym bardziej apeluję do dziennikarzy, żeby byli sługami prawdy, a nigdy najemnikami, żeby nigdy się nie sprzedawali nikomu, bo idziemy przecież wszyscy do wieczności, życie jest krótkie i przed Panem Bogiem staniemy. Każdy z nas stanie w prawdzie przed Tym, który jest całą Prawdą. Życzę wielu sukcesów w służeniu prawdzie w Polsce, w której jeszcze tyle jest agentury (wiemy, czyje są media) - bo tylko prawda nas wyzwoli.

Wprost" przeciw Narodowi i Kościołowi


Wprost" przeciw Narodowi i Kościołowi
"Wprost" przeciw Narodowi i Kościołowi
Nasz Dziennik, 2007-07-12
Prof. Jerzy Robert Nowak


Uroczystości XV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę w dniach 7 i 8 lipca 2007 r. okazały się wspaniałym sukcesem tej rozgłośni i jej słuchaczy. Zdecydował o tym zarówno podniosły, wzruszający przebieg uroczystości, jak i udział w nich setek tysięcy pielgrzymów z Polski, obecność Polonii, wielu przedstawicieli Kościoła, w tym 8 biskupów, znaczącej reprezentacji rządu RP na czele z samym premierem Jarosławem Kaczyńskim. Ogromnie zabolało to przeciwników Kościoła katolickiego w Polsce (w tym Radia Maryja), przeciwników polskiego patriotyzmu i nadziei na gruntowny przełom w duchu IV Rzeczypospolitej. Zorganizowano więc kolejną brudną prowokację, w której główną rolę odegrał tygodnik "Wprost".

Prowokację przygotowywano od wielu tygodni. Sygnałem wywoławczym była publikacja artykułu pt. "Spowiedź Rydzyka" w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". Nie przez przypadek zsynchronizowano to z dniem Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę. Już wybór tego terminu dobrze pokazuje prawdziwe, niestety podłe, intencje jej organizatorów.
Tym razem wykorzystano potajemnie nagrane taśmy zawierające domniemane, wyrwane z kontekstu fragmenty wypowiedzi o. Tadeusza Rydzyka skierowane do studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Trudno dziś jeszcze ocenić stopień ich autentyczności. Ustosunkowując się do nich, zastrzegam się, że nagrania te wymagają jeszcze dokładnego zbadania pod kątem ich wiarygodności.
Natychmiast po ukazaniu się artykułu, już od rana 9 lipca 2007 r., temat zaczęła nagłaśniać ze szczególną werwą komercyjna stacja telewizyjna TVN 24, znana z ponawianych ataków na Radio Maryja, podobnie jak z gwałtownych wystąpień przeciw rządzącej koalicji, milcząc niemal całkowicie o tak niewygodnym dla niej i bolącym ogromnym sukcesie XV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja. Celowi temu miało służyć ciągłe nagłaśnianie owych domniemanych i wyrwanych z kontekstu fragmentów rzekomego wykładu o. Tadeusza Rydzyka skierowanego do grupy studentów WSKSiM. TVN 24 dopuszczała się przy tym zafałszowań, nawet (!) w stosunku do tekstu podanego we "Wprost" - zafałszowań nadających się na osobną rozprawę sądową.
Twierdzono np., że o. Tadeusz Rydzyk rzekomo powiedział o prezydencie Lechu Kaczyńskim: "Kaczyński to oszust ulegający Żydom". Otóż nigdzie w domniemanych fragmentach tekstu wypowiedzi o. Rydzyka, przytoczonych we "Wprost", nie było nazwania prezydenta Kaczyńskiego "oszustem". Było natomiast twierdzenie, że L. Kaczyński "oszukał" o. T. Rydzyka w jakiejś pojedynczej sprawie. W TVN 24 dopuszczono się więc wyraźnego zdeformowania tekstu z "Wprost". Znamienne, że pospiesznie się z tego wycofano i podawaną na pasku informację o rzekomym nazwaniu prezydenta L. Kaczyńskiego "oszustem" przez o. T. Rydzyka zastąpiono informacją: "prezydent mnie oszukał - mówi o. Rydzyk".
Szczególnie oburzającym fałszem było wypowiadane w TVN 24 twierdzenie, że o. Rydzyk nazwał panią prezydentową Marię Kaczyńską "czarownicą" i sugerował, że ona sama powinna poddać się eutanazji. Z tekstu podanego we "Wprost" wynika coś diametralnie odmiennego, a mianowicie, że chodzi nie o panią prezydentową M. Kaczyńską, lecz o znaną fanatyczkę antykatolicką i zwolenniczkę eutanazji, Magdalenę Środę. Przypomnijmy, że M. Środa jeszcze jako minister w SLD-owskim rządzie "wsławiła się" antykatolickimi twierdzeniami - pomówieniami, że "Kościół ponosi jakąś winę za przemoc w rodzinie" i że Kościół "nie ma woli pomagać samotnym matkom". (O tej roli M. Środy i o jej ojcu - profesorze Edwardzie Ciupaku, byłym doradcy KC PZPR, piszę w najnowszym, drugim tomie "Czerwonych dynastii").

Uczestnicy nagonki
Warto przyjrzeć się głównym uczestnikom nagonki na Radio Maryja i o. Tadeusza Rydzyka. Prym wśród nich wiedzie posłanka PO i obecna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wystąpiła ona na wizji w TVN, mówiąc, że to jest niedopuszczalne, żeby tak mówić o głowie państwa (chodziło o domniemane nagrane stwierdzenie o. T. Rydzyka, że został oszukany w jednej ze spraw przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Gronkiewicz-Waltz uznała to za rzekomą obrazę głowy państwa, jak również oskarżyła o. T. Rydzyka o rzekome szerzenie nienawiści i fatalne psucie opinii Polski. Jej zdaniem, minister Zbigniew Ziobro powinien wszcząć postępowanie śledcze w tej sprawie. Gdyby przyjąć żądania Gronkiewicz-Waltz za wzorzec do realizowania, to uniemożliwiono by w Polsce jakąkolwiek swobodną wymianę myśli.
Wśród najostrzej atakujących o. Tadeusza Rydzyka, tym razem za rzekomy antysemityzm, znalazła się sławetna posłanka z SLD Katarzyna Piekarska. Stwierdziła ona (w odniesieniu do fragmentu nagrania wyrażającego krytyczny stosunek o. Tadeusza Rydzyka wobec faktu przerwania ekshumacji w Jedwabnem, że były to jakoby wypowiedzi "antysemickie", w sprawie których należy zawiadomić prokuraturę. Zapytajmy, od kiedy antysemityzmem jest krytyka przerwanej ekshumacji, która powinna być dokończona w imię pełnego wyjawienia tła zbrodni zorganizowanej przez Niemców? Zapytajmy, co ma wspólnego z rzekomym "antysemityzmem" obrona prawdy o Polsce, obrona naszych interesów narodowych?
Ze szczególnie zjadliwym atakiem na o. Tadeusza Rydzyka wystąpiła posłanka PO Julia Pitera. Stwierdziła ona w TVN 24, jakoby o. Rydzyk wyraził swe poglądy "de facto rasistowskie". J. Pitera najwyraźniej nie wie, co mówi, i powinna jak najszybciej sprawdzić znaczenie pewnych wyrazów w Słowniku Wyrazów Obcych. Dzień wcześniej, 8 lipca 2007 r., posłanka Pitera (w TVN 24) wystąpiła z nikczemnymi oskarżeniami PiS o faszyzm. Rozjuszona w czasie polemiki z posłem Jackiem Kurskim krzyczała: "Załóżcie brunatne koszule!".
Wśród najostrzej atakujących o. Tadeusza Rydzyka znalazła się również znana z tendencyjnej lewicowości - jedna z kilku tzw. dyżurnych telewizyjnych socjologów prof. Lena Kolerska-Bobińska. W TVN 24 snuła uogólnienia o rzekomym "antysemityzmie" o. T. Rydzyka i Radia Maryja. Lamentowała: "Dowiedzieliśmy się, jaki o. Rydzyk jest straszny".
Dość szczególne poczucie "odpowiedzialności" za słowa wykazał senator PO Jarosław Gowin, który w wypowiedzi dla TVN 24, nazwał o. T. Rydzyka "Mefistofelesem". I tak wypowiada się domniemany "intelektualista"!
Jeszcze raz warto podkreślić, że ogromną rolę w organizowaniu nagonki na o. T. Rydzyka i Radio Maryja odgrywała znana z antykościelnych i antypatriotycznych wystąpień, a także z wyjątkowych sympatii dla A. Kwaśniewskiego komercyjna telewizja TVN 24. Stacja ta atakowała wielokrotnie hierarchów, m.in. za milczenie w sprawie Radia Maryja. Jak widać, ludzie z TVN 24 uważają się za mądrzejszych od hierarchów Kościoła (kiedyś pisano, że A. Michnik marzy o tym, by Geremek był Papieżem: TVN pewno marzy, że Papieżem zostanie ich ulubieniec, A. Kwaśniewski). Wśród prezenterów TVN szczególną agresywnością "wyróżniła się" Katarzyna Kolenda-Zaleska, która uznała za błąd Kościoła, że hierarchowie nie potępili o. T. Rydzyka.
Cóż, musimy się przyzwyczaić do tego, że wrogowie Kościoła (w tym Radia Maryja), wrogowie polskiego patriotyzmu kłamią i będą kłamać od rana do wieczora, tak jak to robi TVN 24. Nie dziwi zachowanie TVN 24, nie dziwią ataki na Radio Maryja ze strony innej stacji komercyjnej Polsatu (z osławionym Solorzem na czele), nie dziwią ataki postkomunistycznych "Wprost" i "Trybuny" czy lewicowo-liberalnych, niechętnych Kościołowi i patriotyzmowi "Newsweeka" i "Przekroju". Można natomiast i należy stanowczo zaprotestować przeciwko znaczącej roli publicznej telewizji i publicznego radia (opłacanych z naszych społecznych pieniędzy) w całokształcie nagonki na o. T. Rydzyka. Wielokrotnie materiały w tych publicznych stacjach do złudzenia przypominały ton nagonki w stacjach komercyjnych. Jakże często uciekano się przy tym w telewizji publicznej (np. TVP 3) do znanych z tendencyjności, lewicowych publicystów (np. J. Rolickiego czy naczelnego redaktora "Wprost" S. Janeckiego). Przy okazji dodam, że zdumiewający jest fakt, iż publiczna telewizja nagłaśnia wydaną przez autorów z "Newsweeka" oszczerczą książkę o ministrze Zbigniewie Ziobrze (zrobiono to m.in. po głównych "Wiadomościach" w TVP 1 9 lipca 2007 r., tuż przed godz. 20.00).
Zapytajmy, co tak naprawdę jest grane w publicznej telewizji za nasze pieniądze? Kiedy wreszcie dojdzie do jej prawdziwego oczyszczenia z antynarodowych i antykościelnych oszczerców?

Niechlubna tradycja tygodnika "Wprost"
Tygodnik "Wprost" od wielu lat jest szczególnie wyspecjalizowany w atakach na Kościół katolicki w Polsce i na świecie, na polski patriotyzm i nasze tradycje narodowe. Przypomnę, że już w 1993 r. szczegółowo opisałem tego rodzaju publikacje zamieszczane co tydzień na łamach tego tygodnika od 1969 roku. W tytule mego artykułu pisałem: "Król jest nagi, czyli "Wprost" kontra Kościół" ("Demokracja Polska" nr 2 z 1993 r., s. 12-15), nawiązując w ten sposób do osoby redaktora naczelnego "Wprost", byłego sekretarza KC PZPR (a więc członka najwyższych władz komunistycznych) Marka Króla.
Te niechlubne publikacje wielokrotnie dotyczyły m.in. Prymasa Polski, a kilkakrotnie nawet samego Ojca Świętego Jana Pawła II.
Pierwszym z nich był opublikowany już 27 września 1992 r. antypapieski atak prof. Tadeusza Kielanowskiego (masona), który wydrukowano już po śmierci autora. Pisał on tam m.in.: "Papież Jan Paweł II jest synem polskiego Kościoła, niestety Kościoła bardzo konserwatywnego, coraz głośniej krytykowanego w świecie. Coraz jaskrawiej z poczynań kleru przebija żądza władzy i niepoślednią rolę odgrywa tu właśnie papież.(...)W końcu wybuchnie społeczny sprzeciw wobec polityki Kościoła.(...)Polski Kościół czeka na swojego Lutra" (por. "Bóg między ludźmi: Polski Kościół czeka na swojego Lutra". Wywiad z prof. Kielanowskim, rozmawiał S.W. Kielanowski, "Wprost" z 27 września 1992 r.). Jakże żałosne i absurdalne było oskarżenie wielkiego symbolu dobroci, jakim był Jan Paweł II, o "żądzę władzy"!
Nie doczekano się pojawienia "polskiego Lutra", choć przez cały czas od 1989 r. po dziś dzień środowisko tygodnika "Wprost" uparcie uderza w Kościół, m.in. w postaci nagonek na Radio Maryja.
Sam naczelny, Marek Król, pisał o rzekomo "zakompleksionych" obywatelach polskich, wśród których prosperuje ojciec Rydzyk, który robi "niezły interes na ludzkiej głupocie i obskurantyzmie" ("Wprost" z 14 grudnia 1997 r.). Wbijanie klina w polski Kościół dokonuje się na łamach "Wprost" pod pretekstem obrony Kościoła katolickiego i Prymasa Polski przed rzekomymi "destrukcyjnymi, rozbijackimi" działaniami o. T. Rydzyka. Łączy się to z systematycznymi działaniami ośmieszającymi polski patriotyzm. "Wprost" odegrał wielką rolę w zakompleksianiu Polaków ciągłym sączeniem w umysły przekonania, że "Polak nie potrafi" (Oto przykłady tak wymownie zatytułowanych tekstów: "Głupi jak Polak", "Polska do lamusa", etc.). W tygodniku "Wprost" dostało się nawet naszym największym władcom Polski, począwszy od Bolesława Chrobrego, jak również takim polskim bohaterom, jak ks. Augustyn Kordecki, Tadeusz Kościuszko, hetmani: Chodkiewicz, Żółkiewski i Czarniecki, oraz czołowym postaciom II Rzeczypospolitej (por. J.R. Nowak, "Czarna legenda dziejów Polski", Warszawa 2000).
W swoim czasie nawet felietonista "Gazety Wyborczej" (!) Michał Ogórek wyszydził manierę skrajnego oczerniania Polski i Polaków, potworny masochizm narodowy, szerzony na łamach "Wprost" (por. omówienie tekstu M. Ogórka: J.R. Nowak: "Zagrożenia dla Polski i polskości", Warszawa 1998, t. I, s. 270-271). W tym szaleństwie była wyraźna antynarodowa metoda.

Oskarżenia o antysemityzm
Jak już wspomniałem, wśród zarzutów nagłaśnianych we "Wprost" i TVN 24 podniesiono rzekomy "antysemityzm" o. Tadeusza Rydzyka. Zarzut ten padł w związku z tym, że - wg nagrania na taśmie - o. Rydzyk miał skrytykować fakt przerwania ekshumacji w Jedwabnem, twierdząc, że ułatwi to roszczenia materialne niektórych środowisk żydowskich wobec Polski.
Jak wygląda prawda na ten temat?
Otóż niewątpliwie wielkim błędem Lecha Kaczyńskiego, jeszcze jako ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, było to, że wraz z niesławnym prezesem IPN Leonem Kieresem przerwali ekshumację w Jedwabnem pod naciskiem niektórych fanatycznych środowisk żydowskich, które dobrze wiedziały, co robią. Już początki tej ekshumacji wyraźnie zadały bowiem kłam różnym twierdzeniom J.T. Grossa, jak chociażby temu, że w Jedwabnem zginęło 1600 Żydów, a w rzeczywistości chodziło o ok. 250 do 300 osób. Poza tym kontynuacja ekshumacji mogła przynieść ewidentne dowody miażdżące tezy Grossa o rzekomej decydującej zbrodniczej roli Polaków, a minimalizujące rolę Niemców. Obawiano się zwłaszcza znalezienia żydowskich ciał z niemieckimi kulami w środku, co najlepiej dowodziłoby, że to Niemcy czuwali przy wrotach stodoły, by zapobiec ucieczce Żydów. Przerwanie ekshumacji w Jedwabnem było swego rodzaju faktem bezprecedensowym.
Słynny naukowiec polonijny, śp. profesor Jan Moor-Jankowski, w ostatnich paru latach przed śmiercią wielokrotnie krytykował przerwanie ekshumacji w Jedwabnem, mówiąc, że bez przeszkód przeprowadza się je w Stanach Zjednoczonych i w Izraelu. Mówił o tym jako ktoś doskonale znający tę sprawę, bo pracował jako lekarz w amerykańskich klinikach żydowskich i doskonale znał stosunki w Izraelu (był odznaczony medalem słynnej żydowskiej premier Goldy Meir). Przypomnijmy, że grupa kilkudziesięciu profesorów polonijnych, z J. Moor-Jankowskim i prof. Iwo Cyprianem Pogonowskim na czele, wystąpiła ze stanowczym listem-protestem przeciwko przerwaniu ekshumacji w Jedwabnem, domagając się jej jak najszybszego wznowienia.
Na łamach "Wprost" zaatakowano o. Tadeusza Rydzyka również za przypomnienie sprawy jakże groźnych dla Polski roszczeń materialnych niektórych środowisk żydowskich. Zaatakowano o. Rydzyka m.in.: za przypomnienie, iż roszczenia te sięgają sumy 65 miliardów dolarów, strasznego haraczu od biednej Polski (przypomnijmy, że o. T. Rydzyk nie wymyślił tej sumy. Pierwszy raz upublicznił ją uczciwy, konsekwentny obrońca Polski, żydowski naukowiec prof. Norman Finkielsztajn w książce "Przedsiębiorstwo Holocaust").
Wśród podawanych we "Wprost" dowodów na rzekomy antysemityzm o. Tadeusza Rydzyka znajduje się podawana w oparciu o taśmy z podsłuchu domniemana krytyka, wyrażona przez o. T. Rydzyka w sprawie bardzo dużych funduszy, przeznaczonych z budżetu państwa polskiego na budowę ogromnego Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. Przypomnijmy tu, że sprawa roli, jaką będzie spełniać finansowanie Muzeum Historii Żydów Polskich, budzi wiele wątpliwości wśród wnikliwych polskich obserwatorów na czele z profesorem Bogusławem Wolniewiczem. Obawiają się oni, aby wspomniane Muzeum, po wybudowaniu go w przeważającej mierze za polskie pieniądze, nie stało się centrum antypolonizmu: ideologicznego nagłaśniania historii stosunków polsko-żydowskich w duchu antypolskim (tak jak to się robi w kilku ważniejszych Muzeach Holocaustu w Stanach Zjednoczonych, gdzie skrajnie przemilcza się rozmiary polskiej tolerancji w historii Polski przez stulecia, równocześnie starając się przedstawić komunistyczną zbrodnię na Żydach w Kielcach, 4 lipca 1946 r., jako dalszy ciąg holocaustu).

Radio Maryja niesie Polakom nadzieję
Na przekór kolejnym falom nagonek wciąż umacnia się zakres oddziaływania Radia Maryja i Telewizji Trwam jako głównej ostoi katolicyzmu i polskości w mediach. Przypomnijmy tu tylko niektóre z jakże licznych głosów ostatnich lat pokazujących, jak wielka jest rola Radia Maryja w kształtowaniu świadomości narodowej Polaków, rola, z którą tak nie mogą się niektórzy pogodzić.
Oto głos ks. bp. Kazimierza Ryczana w tekście pt. "Czego żądasz Ojczyzno?": "Nasz dom ojczysty to także Radio Maryja. Rodziło się w wielkich trudnościach i bólach. Niosło Polakom nadzieję. Było jaskółką, zwiastunem wolnego słowa. Matkom naszym, ojcom i dziadkom zwiastowało, że wolność przez nich wywalczona jest prawdą, że Krzyż wyrzucany ze szkoły może powrócić na ścianę, że modlitwa może rozbrzmiewać z głośników radiowych, że mogę modlić się razem z rodakiem mieszkającym za oceanem. Wszystko stało się rzeczywistością. Rzeczywistością stał się obraz Telewizji Trwam i moja leciwa mama jest szczęśliwa, że może patrzeć codziennie w oblicze Częstochowskiej Madonny" (cyt. za: "Nasz Dziennik" z 30 marca 2006 r.).
Podobnie akcentował ks. bp Adam Lepa w "Naszym Dzienniku", mówiąc: "Liczba ludzi, którzy przeżywają kryzys nadziei, stale wzrasta. Powodowane to jest doznawaną krzywdą, częstymi niepowodzeniami, niekończącą się chorobą czy bardzo trudnymi warunkami życia. Dlatego ludzie poszukują znaków nadziei, które podtrzymują na duchu i pomagają w życiu. Jednym z takich znaków jest Radio Maryja ("Nasz Dziennik" z 7 grudnia 2006 r.).
Jakże znaczący był głos redaktora naczelnego "Niedzieli" księdza infułata Ireneusza Skubisia w polemice z oszczerczymi oskarżeniami przeciw Radiu Maryja. Ksiądz Skubiś szczególnie mocno zaakcentował rolę Radia Maryja w walce z tzw. złodziejską prywatyzacją, pisząc m.in.: "Radio Maryja dokładnie naświetlało ten problem, uczulało, że trzeba bronić majątku polskiego, że trzeba bronić dobrego imienia Polaków, gdy pojawiają się antypolonizmy. Czyż to można nazwać epatowaniem nienawiścią? Głos przywołujący do otwarcia oczu nie jest głosem nienawiści. Jest po prostu głosem trudnej prawdy, twardej i czasem bolesnej mowy". Przywódca PiS Jarosław Kaczyński stwierdził wprost w wypowiedzi na konferencji prasowej w Gdyni 30 kwietnia 2006 r.: "Atak na Radio Maryja to atak przeciw wolności" (cyt. za "Nasz Dziennik" z 7 grudnia 2006 r.).
Dodajmy jeszcze kilka innych wypowiedzi z przeróżnych środowisk pokazujących, jak bardzo doceniane jest w nich dzieło Radia Maryja.
Słynny socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski, który niejednokrotnie występował przeciwko atakom na Radio Maryja, stwierdził w tekście opublikowanym w dodatku pt. "Europa" ("Dziennik" z 4 stycznia 2006 r.): "Patrząc z neutralnego, socjologicznego punktu widzenia, ruch zwolenników Radia Maryja jest więc jak najbardziej ruchem nowoczesnym, występującym przeciwko patologiom nowoczesności. W dodatku w porównaniu z tym, co głosi np. protestancka New Christian Right w USA jest nawet bardzo umiarkowany". Z kolei red. Waldemar Żyszkiewicz w "Tygodniku Solidarność" tak analizował przyczyny wciąż nasilanych ataków na Radio Maryja: "Dopiero pojawienie się Radia Maryja przełamało praktycznie monopol liberalno-ateistycznej propagandy. I taki właśnie był od zawsze główny i najcięższy "grzech" toruńskiej rozgłośni (...). Interaktywne radio z otwartym mikrofonem i bez "opóźniacza" sprawiało kłopot promotorom i bezkrytycznym piewcom transformacji, teraz powszechnie uznawanej już za kaleką i niesprawiedliwą (...). Owszem narzekano na III RP i w innych mediach, ale to podczas "Rozmów niedokończonych" nie obowiązywało tabu politycznej poprawności. To tam padały przestrogi przed odwetowym charakterem żądań niemieckich ziomkostw czy wyprzedażą ziemi, mówiono o biedzie, marginalizacji społecznej i rosnącym bezrobociu, wskazywano przypadki karygodnej niegospodarności lub złodziejskiej prywatyzacji, z uporem przypominano o obowiązkach Macierzy wobec Polaków na Wschodzie - w języku publicystyki oficjalnej nosiło to wówczas miano "oszołomstwa". Musiało upłynąć trochę czasu, zanim "bredzenia oszołomów" zostały uznane za trafną diagnozę polityczną, która w pełni uzasadnia postulat zbudowania IV RP" ("Tygodnik Solidarność" z 27 stycznia 2006 r.).
Inne wątki na temat znaczenia Radia Maryja podjął redaktor "Christianitas" Paweł Milcarek na łamach "Rzeczpospolitej", pisząc m.in.: "toruńska rozgłośnia(...)w latach 90. była głównym ośrodkiem integracyjnym masowego ruchu obrony życia i oporu wobec dechrystianizacji. Do tego w czasach absolutnej dominacji "Gazety Wyborczej" trzeba było mieć albo cnotę męstwa, albo wrodzoną śmiałość - i przynajmniej jednego z dwóch nie można odmówić ojcu Rydzykowi, budującemu dzięki koncesji radiowej armię swoich całkowicie nieinteresownych partyzantów prawdy moralnej" ("Rzeczpospolita" z 8 grudnia 2006 r.).
Z kolei znany naukowiec prof. Jan Andrzej Kłoczowski, skądinąd powiązany ze środowiskami przeciwnymi Radiu Maryja, przyznawał na łamach "Rzeczpospolitej": "Ruch społeczny wokół Radia Maryja pokazuje, że jest ono dla ludzi ważne, że zaspokaja potrzeby lekceważone przez inne media (...). To jest prawda, z której trzeba zdać sobie sprawę, a nie się na nią obrażać" ("Rzeczpospolita" z 20-21 maja 2006 r.).
Wielkim zaskoczeniem była broniąca Radia Maryja wypowiedź znanego aktora Cezarego Pazury na łamach "Dziennika". Wyraźnie polemizując z prowadzącym z nim wywiad dziennikarzem Mazurkiem, który sugerował, że broniąc Radia Maryja, Pazura "może broni złej sprawy", aktor odpowiedział: "A dlaczego złej? Co jest tam złego, nie rozumiem? Do mnie nie przemawiają powszechnie rzucane oskarżenia. Ilekroć słuchałem Radia Maryja, a słucham go czasem, zwłaszcza w podróżach, zawsze trafiałem na dobre, wartościowe audycje. Nigdy nie natknąłem się tam na przykład na treści antysemickie" ("Dziennik" z 13-14 stycznia 2007 r.).
Warto przypomnieć, że słynna aktorka Irena Kwiatkowska stwierdzała w rozmowie z dziennikarzami, że "Radio Maryja uwielbia i słucha go codziennie. I że to właśnie dzięki toruńskiej rozgłośni... wciąż żyje!" (cyt. za T. Piwowarczyk, "Żyję dzięki Radiu Maryja", "Fakt" z 28 grudnia 2006 r.).
Godna uwagi była inna, jakże znamienna wypowiedź, która wyszła z ust eurodeputowanego Michała Kamińskiego: "Wielu ludzi jest zafascynowanych Radiem Maryja, bo jest to medialny fenomen w Europie na skalę na naszym kontynencie niespotykaną, który można porównać do popularności konserwatywnych, chrześcijańskich rozgłośni w Stanach Zjednoczonych. Radio Maryja pozwoliło się odnaleźć w krajobrazie medialnym milionom Polaków" (wypowiedź dla Radia Zet z 12 grudnia 2005 r., cyt. za "Angorą" z 25 grudnia 2005 r.).
Na koniec przypomnijmy dwie wypowiedzi niewzruszonego przyjaciela i sojusznika Radia Maryja, wybitnego filozofa prof. Bogusława Wolniewicza. W wywiadzie dla "Naszego Dziennika" prof. Wolniewicz stwierdził o Radiu Maryja i Telewizji Trwam: "Jesteście za wielcy, stąd ataki" ("Nasz Dziennik" z 14 kwietnia 2006 r.). W innym wywiadzie dla "Naszego Dziennika", pt. "Naród obroni Radio Maryja", prof. B. Wolniewicz powiedział o toruńskiej rozgłośni m.in.: "Cenię je [Radio] za niezależność, za to, że istnieje niezależny ośrodek informacji i wymiany myśli niezależnych od dominującej politpoprawności lewaków. Powiedziałbym wręcz, że Radio Maryja jest dobrem ogólnonarodowym. Lewacy nie potrafią tego zrozumieć" ("Nasz Dziennik" z 23 marca 2005 r.).

Wednesday, July 11, 2007

Oświadczenie w sprawie ataków na Kościół katolicki


Oświadczenie w sprawie ataków na Kościół katolicki (Mar 13, 2007 - 09:19 )


Z narastającym niepokojem obserwujemy nasilającą się akcję dyskredytowania Kościoła katolickiego w Polsce. Pojawiające się regularnie w mediach publikacje i audycje zmierzają do narzucenia fałszywego wizerunku Kościoła jako instytucji, w której duża część duchownych i hierarchów uwikłana była w świadomą współpracę ze służbami specjalnymi PRL.

Ta bezprawna, medialna lustracja Kościoła trwa nieprzerwanie od wielu tygodni, a jej apogeum miało miejsce na przełomie 2006 i 2007 roku w związku z tzw. sprawą ks. abp. Stanisława Wielgusa. Zastanawiający jest mechanizm tej "lustracji", w której biorą udział czołowe dzienniki, tygodniki, stacje telewizyjne i radiowe. Oburzająca jest łatwość, z jaką media otrzymują dostęp do archiwaliów zgromadzonych w IPN, oraz łatwość w formułowaniu osądów. Dokonują tego często ludzie, którzy nie mają do tego moralnego prawa ani odpowiednich kwalifikacji!

Ze smutkiem stwierdzamy, że kampania ta przypomina najgorsze wzorce stalinowskiej propagandy z lat 50. XX wieku, z tą różnicą, że księży "agentów imperializmu amerykańskiego" zastąpili księża "agenci komunistycznych służb specjalnych". Uderza się w wybitnych kapłanów, także takich, którzy blisko współpracowali z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. W naszym przekonaniu jesteśmy świadkami zorganizowanej nagonki mającej na celu zdyskredytowanie nie tylko poszczególnych osób, ale całego Kościoła, którego budowniczymi byli Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Polski, i Kardynał Karol Wojtyła. Dokonuje się to często pod obłudnym hasłem "walki o prawdę".

Zwracamy się do właścicieli mediów, dziennikarzy, publicystów i historyków o opamiętanie. Niszczenie autorytetu Kościoła katolickiego jest działaniem na szkodę Narodu i Państwa Polskiego. Kościół katolicki ma do spełnienia nadprzyrodzoną misję, ale jest także instytucją mającą ogromne zasługi w historii polskiej państwowości. Stanowczo protestujemy przeciwko przedstawianiu tej instytucji jako zbiorowiska agentów tajnych służb, karierowiczów, oportunistów i ludzi o podejrzanej moralności. Państwo polskie, jego organa, nie mogą - naszym zdaniem - pozostawać obojętne wobec opisanego zjawiska. Kiedy łamane są elementarne prawa osoby ludzkiej, kiedy naruszane są postanowienia Konkordatu i inne ustawy - obowiązkiem państwa jest działanie na rzecz przywrócenia ładu prawnego. Państwo nie może po cichu tolerować szerzącego się zła godzącego w fundamenty Rzeczypospolitej.

Anna Sobecka - poseł na Sejm RP
Bogusław Kowalski - poseł na Sejm RP
Gabriela Masłowska - poseł na Sejm RP
Tadeusz Dębicki - poseł na Sejm RP
Józef Cepil - poseł na Sejm RP
Waldemar Kraska - senator
Piotr Cybulski - poseł na Sejm RP

Radio Maryja "złe", bo niezależne?










Radio Maryja "złe", bo niezależne?
Katarzyna Cegielska, Małgorzata Rutkowska, Nasz Dziennik, 23.11.2002


Na początku przyszłego tygodnia planowana jest w mediach nowa kampania oszczerstw i kłamstw wymierzona w Radio Maryja, ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka i Kościół katolicki w Polsce - dowiedział się "Nasz Dziennik". Do ataku na katolików zostaną wykorzystane: telewizja publiczna, wielkonakładowe gazety codzienne i popularne tygodniki.
Nie minęły jeszcze dwa miesiące od ostatniej zmasowanej kampanii przeciwko Radiu Maryja i Kościołowi, do której zaangażowano niemal wszystkie media polskojęzyczne, a już szykowane jest nowe uderzenie. Zapowiadany na początek tygodnia atak ma rozpocząć telewizja publiczna. W pierwszym programie TVP zostanie pokazany film Jerzego Morawskiego pt. "Imperium Ojca Rydzyka". Autor - dziennikarz "Rzeczpospolitej", dał się już poznać z antykatolickich tekstów: w tym roku rozpoczął swoim artykułem nagonkę na ks. abp. Juliusza Paetza. Atak na Kościół kontynuuje w filmie o Radiu Maryja. Jak dowiedzieliśmy się, znajdą się tam kłamliwe sugestie, jakoby dyrektor Radia Maryja, jeszcze przed założeniem rozgłośni, kiedy przebywał w Niemczech, miał kłopoty z niemieckim Episkopatem, który zarzucał mu organizowanie pielgrzymek do Medjugorie i czerpanie z tego korzyści finansowych (stąd miałyby pochodzić pieniądze na założenie Radia Maryja), itd., itp.
O tym dokumencie nie chciał rozmawiać szef działu filmów dokumentalnych TVP Andrzej Fidyk, który zlecił jego produkcję. Jego sekretarka Katarzyna Orzechowska również nie bardzo chciała, czy też mogła rozmawiać. - Proszę sprawdzić w programie telewizyjnym, te informacje są jawne - powiedziała pracownica TVP. W programach jednak, które były załączone do codziennej prasy, widniało, że w poniedziałkowy wieczór w cyklu "Miej oczy szeroko otwarte" nadany zostanie duński film dokumentalny pt. "Rodzina" z 2001 roku. - To dlatego że w ostatniej chwili nastąpiły zmiany - tłumaczy Katarzyna Orzechowska i odsyła do autora dokumentu Jerzego Morawskiego. - Proszę się z nim bezpośrednio skontaktować, jest pracownikiem "Rzeczpospolitej" - mówi sekretarka Andrzeja Fidyka.
Dopiero telefony do Biura Programowego, które zajmuje się omawianiem programów, przynoszą skutek i potwierdzenie informacji, które uzyskaliśmy nieoficjalnie. Rzeczywiście, zmiana, jak mówi Janina Dąbrowska, nastąpiła w ostatnich dniach - 20 listopada ją wprowadzono, a w piątek to potwierdzono. - Nie wiemy nic o nowym dokumencie, ale jeśli zadzwoni pani za pół godziny, powinnam już coś więcej wiedzieć - mówi Dąbrowska.
Za pół godziny wiemy już, że "dokument" nadany zostanie w związku z tym, że 28 i 29 listopada zbiera się Konferencja Episkopatu Polski. Chodzi więc o przekazanie oszczerstw nt. Radia Maryja księżom biskupom.

- Przy tej okazji zrobiony był film "Imperium Ojca Rydzyka". Mogę pani w skrócie powiedzieć, o czym będzie ten 50-minutowy film - mówi pracownica Biura Programowego.
Dalej tłumaczy, że to najnowsza produkcja z bieżącego roku. - Tu jest napisane, że to są nowe nieznane fakty z życia Tadeusza Rydzyka. W filmie będzie mowa o pobycie w Niemczech ojca Rydzyka, staraniach o azyl polityczny i prośba o wystąpienie z zakonu - czyta Janina Dąbrowska. - Dalej jest napisane: twarde rządy dyrektora Radia Maryja i usuwanie niewygodnych zakonników, tajemnicze fundacje we Wrocławiu o milionowym majątku i pytanie, czy zakonnik może być biznesmenem. - To tyle, co mi się udało zdobyć - mówi pracownica działu.
Jak się dowiedzieliśmy, poniedziałkowa emisja ma być preludium do kolejnych ataków, jakie są przygotowane i mają nastąpić w kolejne dni. We wtorek tekst szkalujący dyrektora Radia Maryja planuje wydrukować "Rzeczpospolita", a dzień później "Gazeta Wyborcza".
Wszystko to będzie się działo w przeddzień rozpoczynającej się w czwartek Konferencji Episkopatu Polski, a także tuż przed 11. rocznicą powstania Radia Maryja.
Manipulacje rozgłośnią Ojców Redemptorystów trwają cały czas. Na stronie internetowej Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej pojawiła się informacja, że dyrektor Radia Maryja jest członkiem Rady Integracji Europejskiej ds. strategii informacyjnej. Gremium to powołane zostało w ramach Narodowej Rady Integracji Europejskiej przy UKIE. Informacja o udziale w jego pracach ojca Tadeusza Rydzyka jest kłamstwem. Dyrektor Radia Maryja nigdy nie wyraził zgody na udział w żadnej "Radzie" zajmującej się jednostronną i nachalną propagandą na rzecz Unii Europejskiej. Na udział w pracach takiej instytucji musiałby mieć ponadto zezwolenie swego przełożonego, ponieważ - jak powiedział nam ojciec Zdzisław Klafka, prowincjał Ojców Redemptorystów - żaden zakonnik, jak i kapłan diecezjalny nie może działać na własną rękę. Ojciec prowincjał nie udzielił dyrektorowi Tadeuszowi Rydzykowi zgody na uczestnictwo w pracach Narodowej Rady Integracji Europejskiej. W ten sposób zostało zdemaskowane kolejne kłamstwo nieuczciwych ludzi walczących z Radiem Maryja.
Przygotowywana obecnie kampania przeciwko rozgłośni Ojców Redemptorystów ma przebiegać według podobnego scenariusza jak poprzednie ataki medialne. "Uderzajmy wspólnie - choćby delikatnie - a na pewno zacznie się kruszyć [mur Radia Maryja]. I może w końcu doczekamy się Radia Maryja bez ojca Rydzyka" - wydała 9 września br. dyspozycje "Gazeta Wyborcza". Jednak prawdziwym celem napaści nie jest tylko toruńska rozgłośnia i jej założyciel, ale niszczenie Kościoła katolickiego, Ojca Świętego, biskupów i kapłanów. Jest to atak na wszystkich katolików, aby zastraszyć ich i podzielić, zasiać nieufność. I wreszcie kampania przeciwko Radiu Maryja wymierzona jest także w polskość i patriotyzm, które z takim trudem odbudowuje w Narodzie Polskim po latach komunizmu rozgłośnia Ojców Redemptorystów.
Walka z Radiem Maryja trwa od początku jego istnienia. Ale dziś to już prawdziwa wojna wypowiedziana milionom jego słuchaczy, wojna z Narodem. Nieuczciwi ludzie boją się prawdy, jaką niesie posługa ewangelizacyjna Radia Maryja, chcieliby mieć monopol na kształtowanie myślenia Polaków w duchu antynarodowym i antykatolickim. Wszystkie te działania mają jeden wspólny mianownik - stanowią jawne prześladowanie Kościoła i katolików, podobnie jak w latach komunistycznej dyktatury. W PRL rozprawiano się z Kościołem brutalnymi metodami, zabijając kapłanów - tak jak ks. Jerzego Popiełuszkę, którzy bronili godności człowieka, a teraz prawdę i ludzi jej służących zabija się poprzez media. Można odnieść wrażenie, że osławiony IV Departament MSW do walki z Kościołem, którego pracownicy mordowali kapłanów, wciąż istnieje, tyle że w utajonej formie. Pokazuje to najnowsze prześladowanie katolików.
Szykowany atak na Radio Maryja zbiega się w czasie z ujawnieniem nowych informacji na temat rzeczywistego oblicza Unii Europejskiej. Znamienne, że informacje te są starannie przemilczane przez wszystkie media lewicowo-liberalne. Czy to przypadek, że tylko Radio Maryja i "Nasz Dziennik" podały do wiadomości, iż Unia Europejska przygotowuje projekt finansowania zabijania dzieci poczętych przez wszystkich jej członków, także tych, którzy obecnie kandydują do UE? Kto boi się pokazania prawdy o Unii Europejskiej? Tak postępują ludzie, którzy nie kochają swojego Narodu, nie myślą o jego dobru i przyszłości. Dlatego chcą zniszczyć Radio Maryja, które jest głosem sumienia, które broni najsłabszych i najbiedniejszych przed nowym nieludzkim totalitaryzmem. Prawdy nie można jednak schować pod korcem. Ona zawsze zwycięży.
Katarzyna Cegielska, Małgorzata Rutkowska

W kolejnych numerach "Naszego Dziennika" znajdziecie Państwo dalsze informacje nt. napaści medialnej na Radio Maryja.


Miej oczy szeroko otwarte
Pamiętajmy o tym, że przy obecnych nowoczesnych technologiach spreparować można wszystko. Telewizja publiczna już to zresztą udowodniła. Mieliśmy tego dowód, kiedy toczyła się walka o toruński zakład mięsny Tormięs i zaproszony tam dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk poszedł wesprzeć duchowo pracowników, protestujących przeciw utracie swoich miejsc pracy. Za sprawą telewizyjnej trójki regionalnej obiegła wtedy świat informacja, oczywiście "udokumentowana materiałem filmowym", jak to zakonnik rzucił się na o wiele wyższego i wysportowanego dziennikarza i... pobił go. "Filmowcy" jednak "przeoczyli" bardzo ważny, choć drobny szczegół. Pokazali kotłowaninę, w której o. Tadeusz Rydzyk rzekomo uderza biednego dziennikarza. Jednak ręka, która uderzała, "ozdobiona" była zegarkiem, podczas gdy na ręce dyrektora Radia Maryja jeszcze chwilę wcześniej go nie było. Ta ewidentna wpadka TVP doprowadziła do zdemaskowania kłamstwa.
Innym razem do studia na Woronicza ("Monitor Wiadomości", 7.10.1999 r.) zaproszono o. Tadeusza Rydzyka w sprawie koncesji dla radia. Rzekomo zakończono program i gość wyszedł ze studia. Kontynuowano go jednak z innego studia, gdzie prowadzono rozmowę z przewodniczącym KRRiT Juliuszem Braunem. Dyrektor Radia Maryja nie mógł się już ustosunkować do kłamstw przewodniczącego Krajowej Rady. Te przykłady można mnożyć...
Co tym razem wymyślą spece od technik manipulacji?
Katarzyna Cegielska





--------------------------------------------------------------------------------

...............................
data
SzP
Leszek Miller
Prezes Rady Ministrów
Al. Ujazdowskie 1/3
00-583 Warszawa
tel. (22) 694 61 29; fax (22) 628 48 21 lub (22) 840 38 10

SzP
Sławomir Wiatr
Pełnomocnik Rządu ds. Informacji Europejskiej
ul. Chopina 1
00-559 Warszawa
tel. (22) 520 00 00; fax (22) 520 05 43

Nowe ataki na Polske, na Polakow na Radio Maryja na ojca Rydzyka


Washington DC July 11, 2007 from Lech Bajan Polak w USA od 1987 roku.
Nowe ataki na Polske, na Polakow na Radio Maryja na ojca Rydzyka. Zawsze przez te same osrodki. Dlaczego?
Narastajacy antypolonizm przez media kontrolowane przez The Anti-Defamation League (ADL),
Tylko ze my sie bronimy odpowiadajac, podajac przyklady, argumenty, podajemy informacje historyczna poprzez profesorow historii. Co jest w tym zlego? Jesli oni nas obrazaja, Polske, Polakow, Radio Maryja bez instotnych agumentow a wrencz klania na falach eteru to dlaczego my Polacy musimy znosic to upokarzanie?
To my Polacy musimy ich mazwac antypolakami i my musimy rzadac odwolania ich przywodcow.
Dlaczego oni tak atakują POLSKĘ? co my im takiego zrobiliśmy?
Można odnieść wrażenie że odpowiedzialni za zagładę są POLACY.
niemcy są bez winy.
Kiedy wreszcie uwolnimy się od tych oskarżeń. żydzi sami prowakują konflikty.
Widać mamy prawdziwych wrogów. Tym bardziej trzeba szukać sprzymierzeńców - także wśród światowej opinii publicznej.
To co przekazuje World Jewish Congress.
http://www.worldjewishcongress.org/hc_truthtelling.html

"Rząd w Warszawie chce historię Auschwitz, który jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, odseparować od polskiej historii i dać jasno do zrozumienia, że Polska nie była zamieszana w obóz śmierci. Warszawscy oficjele oczekują odpowiedzi na temat zmiany nazwy jeszcze w tym roku" - brzmi informacja na stronie internetowej Kongresu.
Rzecznik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jarosław Mensfelt odnosząc się do stanowiska Światowego Kongresu Żydów, powiedział, że o istnieniu Auschwitz w czasie wojny wiedziała nie tylko okoliczna ludność, ale i cały wolny świat, który od samego początku przez tę ludność informowany był o tym, co dzieje się w Auschwitz. Wielu okolicznych mieszkańców zapłaciło życiem za niesienie pomocy więźniom obozu - podkreślił.
Juz od paru lat wspominalem, ze polskie placowki dyplomatyczne nie reagowaly na oczernie Polski i Polakow. A pan Bartoszewski wymijajaco odpowiada na ten temat. Ambasady na interwencje Polonii nie reagowaly. A dzis mamy taki rezultat. Stanowczosc rzadu Polskiego i zmuszenie polskich dyplomatow do interwencji jest bardzo sluszna.
Pomoc Polonii i falszowaniu polskiej histori powinni sie wloczyc nasi rodacy w kraju.
Pana Lewy and Pana Foxman z The Anti-Defamation League (ADL) jako osoby kierujace sie antypolonizmem.
Poglad ponizej wyrazony przez World Jewish Congress, byl obecny zarownow samym WJC, jak i chyba we wszystkich lokalnych kongresach zydowskich na calym swiecie.
Przez pol wieku przeciwko terminowi "polskie obozy koncentracyjne" stosowanemu nagminnie w swiatowych mediach protestowala jedynie lokalna Polonia, przy calkowitej obojetnosci polskich placowek dyplomatycznych.
Niedawno oczy calego swiata skupily sie na obchodach 60 rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Caly swiat z zainteresowaniem spojrzal by sie dowiedziec, coz do powiedzenia ma polski prezydent. W Kanadzie w telewizji pokazano nawet jeszcze wystapienie pana Bartoszewskiego.
Niestety, prosze sobie przypomniec zalosna wypowiedz Kwasniewskiego,
czy trzymajaca sie scisle "politycznej poprawnosci"- Bartoszewskiego.
Jezeli sami Polacy nie dbaja o polska historie, to napisza ja za nas inni.
PS. Coz to jest klamstwo oswiecimskie?
POLSKI HOLOCAUST -
PRZEJAWY ANTYPOLONIZMU
Zawartość strony:

LEON KALEWSKI - Kresowe (po)rachunki,cz 3, żydowskie kłamstwa o pogromie w Jedwabnem 10 lipca 1941 r., "NASZA POLSKA" NR 18/2000, 10 MAJA 2000 R.
LEON KALEWSKI - Kresowe (po)rachunki,
Jak żydowska partyzantka komunistyczna dokonała pogromu Polaków w Nalibokach 8 maja 1943 r; tekst zamieszczony w tygodniku NASZA POLSKA NR 11/2000, 15 MARCA 2000 R. (w przygotowaniu)
LEON KALEWSKI - Kpt. UB Marcel Reich Ranicki papieżem?
Kulisy kariery jednej z czołowych postaci stalinowskiego aparatu terroru; tekst zamieszczony w tygodniku NASZA POLSKA NR 9/2000 z 1.III. 2000 r.
JERZY ROBERT NOWAK - Polski Holokaust
cykl artykułów z tygodnika "Nasza Polska" o martyrologii Polaków na Kresach Wschodnich po 17 wrzenia 1939 r.
MAGDALENA CHADAJ - Co się zaczęło 1 wrzenia;
dlaczego Niemcy zaatakowały Polskę i jak przebiegał plan metodycznej likwidacji narodu polskiego; NASZA POLSKA Nr 35/1999 z 1 wrzenia 1999 r..
DANA I.ALVI: Oddalicie Polskę Żydom; wywiad dla tygodnika NASZA POLSKA (1999)
WŁODZIMIERZ CHEŁSTOWSKI - Falstart_II_wojny_wiatowej;
nieznane szerzej wydarzenia, jakie rozegrały się w sierpniu 1939 r. na Slasku Cieszyńskim; tygodniku NASZA POLSKA Nr 35/1999 z 1.IX.1999
JERZY ROBERT NOWAK- Rachunek niezaspokojonych krzywd;
wywiad zamieszczony w Naszym Dzienniku w wydaniu z 23-24 sierpnia 1999 r., poświęcony sprawie pozwu jedenastu amerykańskich Żydów przeciw Rzeczpospolitej Polskiej o zwrot mienia, który został złożony w nowojorskim sądzie na Brooklynie
DANA ALVI: - Oddalicie_Polskę_Żydom;
wywiad z Przewodniczącą organizacji PAPUREC; NASZA POLSKA Nr 27/1999
ANDRZEJ ECHOLETTE - Doć_tej hucpy; jak zalewają nas antypolonizmy; NASZA POLSKA Nr 26/1999
Leon Kalewski
PROSTUJEMY KŁAMSTWA O POGROMIE W JEDWABNEM, 10 lipca 1941 r.
KRESOWE (PO)RACHUNKI (3)
W dniach 24 kwietnia br. w Yeshiva University (Nowy Jork) odbyła się konferencja naukowa: POLISH-JEWISH RELATIONS DURING THE HOLOCAUST & AFTER: NEW PERSPECTIVES (Stosunki polsko-żydowskie podczas holokaustu i pózniej: nowe perspektywy). Podczas niej referaty wygłosiły ze strony żydowskiej takie sławy naukowe, jak m.in.: Emanuel Melzer, Jan T. Gross (osławiony ostatnią książeczką: Upiorna dekada), Shmuel Krakowski, Nechama Tec i Izrael Gutman oraz zaproszeni goscie z Polski: Barbara Engelking-Boni (Polska Akademia Nauk), Andrzej Żbikowski (Żydowski Instytut Historyczny), Dariusz Stola (PAN), Feliks Tych (ŻIH), Natalia Aleksiun (Uniwersytet Warszawski), Stanisław Krajewski (UW) i Jerzy Halbersztadt (Muzeum Historii Polskich Żydów).
Media polskie (a dokładniej: w Polsce) praktycznie jej nie odnotowały, choć takie konferencje wpisane są w ciąg zdarzeń mających od nowa kształtować naszą tożsamosć narodową. Nie ulega bowiem wątpliwoci, że jednym z głównych celów takich sabatów ma być wykazanie polskiej winy odnonie holokaustu, dokonanego przez nazistów na częci europejskich Żydów. Natomiast zbrodnie popełnione na licznych Polakach, jako bardzo szybko odchodzą w zapomnienie.
Na omówienie całości tej konferencji trzeba poczekać, aż zostaną wydane drukiem wszystkie referaty. Na jednym z nich warto skupić się już teraz, a właściwie na jego kontekcie. Prof. Jan Tomasz Gross (socjolog z New York University) specjalizuje się m.in. w niektórych aspektach okupacji sowieckiej lat 1939-1941. Pamiętamy jego cenną książkę pt. W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali, będącą niewielkim wprawdzie, ale wstrząsającym wyborem relacji dorosłych i przede wszystkim dzieci z kolejnych fal deportacji ludnoci polskiej na Syberię. Była ona wydana po raz pierwszy w 1983 r. przez londyński Aneks, a pózniej ją wielokrotnie wznawiano. Relacje te są przechowywane w Instytucie Hoovera w Stanford (USA). Zbierano je po wyjsciu Armii gen. Andersa z Rosji na Bliski Wschód. Ogółem w Instytucie Hoovera znajduje się ponad 10 tys. relacji osób dorosłych i około 2300 relacji dzieci.
Prof. Gross wygłosił referat pt. Jews and their Polish Neighbors: the Case of Soviet-occupied Jedwabne in the Summer of 1941 (Żydzi i ich polscy sąsiedzi: sprawa Jedwabnego pod sowiecką okupacją w lecie 1941 r.). Rzecz jest bardzo poważna, albowiem w żydowskiej historiografii Polacy są oskarżani o wymordowanie 1500-1600 Żydów w lipcu 1941 roku! Po raz pierwszy chyba sprawa została nagłoniona w wiecie przez wyjątkowo antypolskiego historyka żydowskiego Reubena Ainszteina w książce: Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europe (Żydowski ruch oporu w Europie Wschodniej, okupowanej przez nazistów), Londyn 1974. Ainsztein wylicza w niej pogromy, dokonane przez Polaków (lub przy ich wydatnej pomocy) latem 1941 r. na Żydach: w Jasionówce (74 ofiary), w Rajgrodzie (100 ofiar), w Kolnie (30 ofiar), w Goniądzu (217 ofiar), w Szczuczynie (300 ofiar), w Wąsoszu (1000 ofiar), w Radziłowie (mnóstwo ofiar) i w Jedwabnem (1500 ofiar).
Gross oparł się przede wszystkim na relacji Szmula Wasersztejna, spisanej 5 kwietnia 1945 r. oraz na niektórych ustaleniach rozprawy sądowej z 1949 r. (która miała miejsce w tzw. Polsce Ludowej podczas najczarniejszej nocy stalinowskiej!). W dyskusji, jaka miała miejsce po jego referacie, na pytanie, dlaczego pominął inne zródła i ustalenia, Gross odpowiedział, że woli swoich świadków. Ponadto zapowiedział, że powstał już demaskatorski film w Polsce, który ma wszystko wyjaśnić.
Przejdzmy do konkretów.
Miasteczko Jedwabne
W latach 1415-1425 w wyniku akcji osadniczej księcia mazowieckiego Janusza I (Starszego) założono wies Jedwabne. Pierwszy jej właciciel, Jan Bylica (podsędek z Wizny), przybrał od tej nazwy nazwisko Jedwabiński. Już w 1417 r. zbudowano tu pierwszy murowany kosciół pod wezwaniem Nawiedzenia Najswiętszej Marii Panny, Swiętego Jakuba i Wszystkich Swiętych. W 1736 r. Jedwabne otrzymało prawa miejskie. W 1771 roku miasto liczyło 51 domów oraz 306 mieszkańców i zamieszkane było przeważnie przez Żydów. Po upadku I Rzeczypospolitej miasteczko znalazło się w granicach Prus. Zarejestrowano w nim wówczas 481 mieszkańców, w tym 343 Żydów (czyli prawie 70 proc.). Niewątpliwie już wówczas był to żydowski sztetl, składający się z dwóch ulic, 55 domów, były w nim także dwa browary i 4 gorzelnie.
Wzrost znaczenia Jedwabnego datuje się na XIX w., w 1914 r. liczyło ono już 4600 mieszkańców, ale podczas I wojny wiatowej miasteczko zostało prawie całkowicie zniszczone. Po odzyskaniu niepodległosci przez Polskę Jedwabne powoli odbudowywano, przed 1939 r. liczyło ono niecałe 3000 ludzi, w tym absolutną większość stanowili Żydzi.
7 wrzesnia 1939 roku Jedwabne dostało się pod panowanie Niemców, ale po ich krótkich rządach, na mocy układu Ribbentrop Stalin znalazło się w granicach zachodniej Białorusi. Miejscowi Żydzi radośnie powitali ten fakt, wywieszając stosowne transparenty powitalne...
Polskie Kresy spłynęły krwią

W ten sposób tak jak cała Ziemia Łomżyńska Jedwabne stało się jeszcze jedną miejscowością na... Kresach, które miały zaznać dobrodziejstw sowieckiego raju. Rozpoczęły się planowe wywózki na Sybir, mające w istocie na celu eksterminację ludnosci polskiej. Pierwsze transporty miały miejsce już w grudniu 1939 r. Jak wspominają to mieszkańcy istotną rolę w deportacjach odgrywali Żydzi. Tak zresztą było wszędzie na Kresach: wspomniany wyżej prof. Gross przytoczył m.in. relację Marii Karpy z Biłki Szlacheckiej (pow. Lwów), której 6-osobowa rodzina była zabrana 10 lutego 1940 r.
Przyszło po nich siedmiu sowieckich żołnierzy, dwóch sowieckich milicjantów i pięciu uzbrojonych Żydów! Kto to będzie pamiętał za kilka czy kilkanaście lat, gdy zabraknie świadków tych wydarzeń?
Niezależnie od deportacji Polaków, niszczono wszędzie miejsca kultu religijnego i patriotyczne pomniki. W Zambrowie podczas pochodu z okazji 1 maja w 1940 r. młodzież żydowska zniszczyła figurę Sw. Jana, przedtem zaś zniszczono Pomnik Powstańców 1863 r. (próby jego zniszczenia podejmowały zrewoltowane elementy żydowskie jeszcze przed wojną - tak, że miejscowy garnizon WP trzymał przy nim straż). Trzeba przyznać, że te haniebne uczynki zostały potępione przez miejscowych rabinów. Nie było to jednak skuteczne w wielu miejscowościach deportacjom Polaków towarzyszyły bowiem obrazliwe i szydercze wyzwiska: Polacy jadą w pielgrzymkę do Częstochowy.
Rola Żydów podczas okupacji sowieckiej
W licznych zachowanych wspomnieniach i relacjach, a także w zbiorowej pamięci tamtego pokolenia powtarzają się często zarzuty, że w lokalnej, sowieckiej (okupacyjnej przecież!) administracji, milicji, NKWD oraz także w prasie gadzinowej i szeroko pojętej kulturze jakże prymitywnej i wyszydzającej patriotyczne i religijne uczucia Polaków pojawili się Żydzi, zarówno miejscowi (czyli obywatele II RP), jak i napływowi ze Związku Sowieckiego. Nic dziwnego, polskich kolaborantów było zbyt mało, aby obsadzić wszystkie okupacyjne struktury sowieckie, rdzenni obywatele sowieccy nie znali naszego języka, Żydzi zatem znakomicie wypełniali tę lukę. Ich liczba na terenach zagarniętych przez Sowietów znacznie się zwiększyła, na skutek napływu kilkuset tysięcy tzw. bieżeńców spod okupacji niemieckiej. Ponadto, co bardzo ważne, Żydzi w swej masie (mimo licznych, szlachetnych wyjątków) nie traktowali agresji sowieckiej 17 września na Polskę tak, jak Polacy. Dla wielu z nich, co podkreślają zresztą liczni historycy żydowscy, miało to być jakoby wyzwolenie spod narodowego ucisku.
Warto w tym miejscu przytoczyć odpowiednie dane z raportu Jana Karskiego (szczególnie te fragmenty, które obecnie są nagminnie pomijane, także przez samego autora!), który podkreslał: Gorzej już jest np. gdy denuncjują oni Polaków, polskich narodowych studentów, polskich działaczy politycznych, gdy kierują pracą milicji bolszewickich zza biurek lub są członkami tych milicji, gdy niezgodnie z prawdą szkalują stosunki w dawnej Polsce. Niestety, trzeba stwierdzić, że wypadki te są bardzo częste, dużo częstsze niż wypadki wskazujące na ich lojalność wobec Polaków czy sentyment wobec Polski.
A przecież należy pamiętać, że byli to polscy obywatele, którzy angażowali się dobrowolnie, z nieprzymuszonej woli, do gnębienia polskiego społeczeństwa.
Jeśli nie było i nie ma zrozumienia dla postawy części mniejszości niemieckiej, która czynnie wystąpiła po 1 wrzenia 1939 r. po stronie nazistów, to dlaczego mamy akceptować taką postawę części (ale jakże znaczącej) społeczności żydowskiej, czynnie wspierającej okupanta sowieckiego?
Jan Karski wyciągał w swym raporcie następujące wnioski: W zasadzie jednak i w masie Żydzi stworzyli tu sytuację, w której Polacy uważają ich za oddanych bolszewikom i miało można powiedzieć czekają na moment, w którym będą mogli po prostu zemcić się na Żydach. W zasadzie wszyscy Polacy są rozżaleni i rozczarowani w stosunku do Żydów olbrzymia większosć (przede wszystkim oczywicie młodzież) dosłownie czeka na sposobnosć krwawej zapłaty. Karski przybył pierwszy raz jako kurier do Rządu Polskiego w styczniu 1940 r. do Angers (na terenie wolnej jeszcze Francji). Cytowany powyżej raport sporządził w lutym 1940 r., na podstawie wiedzy o stosunkach pod obiema okupacjami do grudnia 1939 r., czyli gdy jeszcze nie znane były rozmiary deportacji ludnosci polskiej w głąb Związku Sowieckiego. Nie wiedziano jeszcze wówczas, jaka będzie rola i zakres pomocy w tych deportacjach miejscowych Żydów. Wiedziano jednak już o ich roli w NKWD, milicji sowieckiej, o denuncjacjach Polaków itp.
Brak odpowiedzialności
Nie jest prawdą, że Żydzi nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji, jakie to miało wywołać na przyszłość. Już w kwietniu 1942 r. w organie Żydowskiego Związku Wojskowego Żagiew (wydawanym na terenie getta w Warszawie) pojawiła się zapowiedz, że istnieje konieczność pociągnięcia do odpowiedzialności tych Żydów z Kresów Wschodnich, którzy splamili się czynną kolaboracją z zaborcą sowieckim, podobnie zresztą, jak i innych polskich obywateli. Niestety, poza środowiskiem ŻZW, grupującym oficerów i podoficerów WP pochodzenia żydowskiego (które do końca było lojalne wobec II RP), inne żydowskie ugrupowania nie chciały dostrzec tego problemu.
Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r. powitany został przez ludność kresową jak wybawienie. Rozumiano oczywicie, że nie będzie oznaczać to przywrócenia Polsce niepodległości, ale powszechnie uważano, że po prawie dwuletniej okupacji sowieckiej już nic gorszego zdarzyć się nie może...
W pierwszych dniach po ucieczce Sowietów dochodziło do lokalnych samosądów na ujętych funkcjonariuszach NKWD, milicji, administracji, działaczach partyjnych. Wród nich byli liczni Żydzi. Ponadto często wymierzano sprawiedliwosć na lepo nie zawsze wobec bezposrednich sprawców denuncjacji, wywózek i wczeniej zadanych szykan. Tak było zresztą nie tylko na terenach polskich, ale także w krajach nadbałtyckich, na Ukrainie, Białorusi. Taka zemsta choć oczywicie bardzo naganna i powodująca kolejne nieszczęscia, była z psychologicznego punktu widzenia zrozumiała. Każda wojna i okupacja obniża poziom społecznej moralności i wrażliwosci.
Ponadto, zwracanie się w tych sprawach o wymierzenie sprawiedliwości do nowego, tym razem nazistowskiego okupanta także nie wchodziło w grę, albowiem byłaby to także forma kolaboracji z wrogiem. Jakie były rozmiary tego zjawiska, wywołanego uczuciami rozpaczy i obniżonej moralności? Tego nie wiemy i zapewne do końca już się nie dowiemy. W warunkach powojennych nie było żadnych możliwości obiektywnego badania tych spraw. Nie tylko że nie zbierano do tego tematu dokumentów i relacji, ale też pomijano je nawet w rozmowach prywatnych i rodzinnych, z przyczyn oczywistych.
Dziś płacimy za to straszliwą cenę, kolejną daninę za 45-letnią okupację komunistyczną. Dla środowisk żydowskich stało się to bowiem pretekstem do wyolbrzymiania tych zagadnień, fałszowania ich prawdziwych przyczyn, ponadto jest dziś bardzo wygodną, kolejną płaszczyzną oskarżania Polaków o współudział w holokaucie. Jeśli strona polska nie prowadziła żadnych badań w tym zakresie (a kto i jak mógł to robić? jakiekolwiek próby byłyby powodem oskarżenia w PRL o próbę obalenia przemocą ustroju socjalistycznego czy jak tam to się wtedy nazywało), to publikacje i relacje żydowskie, jako praktycznie jedyne na ten temat, są dziś straszliwym aktem oskarżenia.
Gestapo naradzało się z Polakami...
Przykładem może być właśnie miasteczko Jedwabne i dokonany tam pogrom Żydów przez Polaków. Trzeba w tym miejscu zacytować relację Szmula Wasersztejna, spisaną 5 kwietnia 1945 r., czyli jeszcze podczas działań wojennych w Europie. Jest to jedno wielkie oskarżenie Polaków, urągające wszelkiej elementarnej wiedzy o okupacji niemieckiej na ziemiach polskich i roli, jaką w eksterminacji Żydów odegrali niemieccy naziści. Tak to opisał Szmul Wasersztejn:
10 lipca 1941 r. rano przybyło do miasteczka osmiu gestapowców, którzy odbyli naradę z przedstawicielami władz miasteczka. Na pytanie gestapowców, jakie mają [Polacy] zamiary wobec Żydów, wszyscy jednogłonie odpowiedzieli, że trzeba wszystkich zgładzić. Na propozycję Niemców, ażeby z każdego zawodu zostawić przy życiu jedną rodzinę żydowską, miejscowy stolarz, Bronisław S.[...] odpowiedział: Mamy dosyć swoich fachowców, musimy zgładzić wszystkich Żydów. Burmistrz K.[...] i wszyscy pozostali zgodzili się z jego słowami. Postanowiono wszystkich Żydów zebrać w jedno miejsce i spalić. Do tego celu oddał S.[...] swoją stodołę znajdującą się niedaleko miasteczka.
Po tym zebraniu rozpoczęła się rzez. Miejscowi chuligani uzbrojeni w siekiery, w specjalne kije nabijane gwozdziami i inne narzędzia zniszczenia i tortur wypędzili wszystkich Żydów na ulice. Na pierwsze ofiary swych diabelskich instynktów wybrali 75 najmłodszych i najzdrowszych mężczyzn, którym kazali wziąć wielki pomnik Lenina, swego czasu postawionego przez Rosjan w centrum miasteczka. (...) Niosąc pomnik musieli do tego jeszcze spiewać, aż przynieli go na wskazane miejsce. Tam zmuszono ich do wykopania dołu i wrzucenia pomnika. Po tym ci sami Żydzi zostali zakatowani na smierć i wrzuceni do tego samego dołu. (...) Spalono brody starych Żydów, zabijano niemowlęta u piersi matek. Bito, mordowano i zmuszano do spiewów, tańców itp. Na koniec przystąpiono do głównej akcji do pożogi. Całe miasteczko zostało otoczone przez straż tak, że nikt nie mógł uciec, pózniej ustawiono Żydów po czterech w szeregu, a rabina, Żyda powyżej 90 lat i rzezaka postawili na czele. Dano im do rąk czerwony sztandar i pędzono spiewając do stodoły (...).
...czy się nie naradzało?
Przypatrzmy się uważniej relacji owego Szmula. Według niego do Jedwabnego przybyło zaledwie ośmiu (!) gestapowców, którzy w dodatku jakoby nie bardzo wiedzieli, co zrobić z miejscowymi Żydami. Odbyli zatem naradę z przedstawicielami władz miasteczka. Gdy Polacy natarczywie upierali się, że trzeba wszystkich Żydów zgładzić, to wówczas Niemcy okazali się prawdziwymi Europejczykami, prawie przyjaciółmi Żydów, pragnąc zostawić przy życiu jedną rodzinę żydowską z każdego zawodu. Ale Polacy... nie zgodzili się na to! I w tym miejscu według Wasersztejna rola Niemców się kończy. Dalej jest już tylko krwiożerczy, odwieczny, polski antysemityzm, wyssany zapewne z mlekiem matki. Polacy mają już gotowe (niezbyt subtelne zresztą) narzędzia zbrodni, np. specjalne kije nabijane gwozdziami i inne narzędzia tortur. Przypomina to jakie wydarzenia prawie z epoki kamienia łupanego, w której troglodyci posługiwali się prymitywnymi maczugami...
Czy jest w ogóle możliwe, aby Niemcy pytali gdziekolwiek miejscową ludność w podbitych przez siebie krajach, jakie ma ona zamiary wobec Żydów? Hm, bardzo ciekawa interpretacja holokaustu! Wynika z niej pośrednio, że dokonał się on rękoma wyłącznie ich niewolników, że nie było koncepcji Endlösung, a Mein Kampf Adolfa Hitlera to takie tam sobie niewinne bajdurzenia. Taka teoria mogła powstać w głowie nieszczęsnika o niezbyt lotnym umysle, pełnego uprzedzeń wobec Polaków, okrutnie potraktowanego przez los. Ale żeby bezkrytycznie opierali się na jego relacji światowej sławy profesorowie żydowscy?

Film - skuteczny nosnik propagandy

Zapowiadany na konferencji w Yeshiva University przez prof. J.T. Grossa film o polskim pogromie Żydów w Jedwabnem, film demaskatorski, został rzeczywiscie nakręcony w Polsce. Niestety, nie tylko że nic nie wyjasnił, to jeszcze wprowadził dodatkowe elementy przekłamań i deformacji ówczesnej rzeczywistości. Został on wyemitowany w Wielki Wtorek, 18 kwietnia w I programie TVP, w czasie największej oglądalnosci o godz. 21.05, pod znamiennym tytułem: ...gdzie mój starszy syn Kain? Tuż przed emisją zapowiedziano, że dokonuje się to w ramach niekończącej się dyskusji o holokaucie.
Warto przypomnieć biblijną opowiesć o Kainie i Ablu, złym i dobrym człowieku, aby zrozumieć, jaką rolę wyznaczono Polakom (złym ludziom). Pan Bóg wykrzyczał przecież złemu Kainowi, który z zawisci zabił dobrego Abla: Bądz więc teraz przeklęty (...). Czyżby więc nasi starsi bracia w wierze mieli tak mocne podstawy, aby nas przeklinać? W teologii chrzecijańskiej Abel jest symbolem Chrystusa, w konsekwencji więc Kain jest symbolem Jego zabójców...
Scenariusz filmu napisała i wyreżyserowała go Agnieszka Arnold, przy współpracy Natalii Aleksiun. Film zaczyna się mocno, jak u Hitchkocka: oto Żyd, który podczas wojny miał kilka lat, opowiada, jak to na jego oczach Polacy zamordowali mu matkę i braciszka, którzy udali się do wsi zakupić żywnoć. Ta przejmująca opowiesć ilustrowana jest... fotografiami z egzekucji, przeprowadzanych przez Niemców! A pózniej tak, jak u klasycznego mistrza filmów grozy: dalsza eskalacja napięcia. Umiejętnie wpleciono różne fragmenty dokumentów i wspomnień (w tym fragment relacji Szmula Wasersztejna, który podał, że Polacy spalili 1000 Żydów, choć lektor pominął tę liczbę), przed kamerą pojawiały się takie autorytety, jak: Jan Karski (z jego raportu przytoczono jedynie fragment traktujący o tym, że Polacy negatywnie traktowali Żydów), Jan Błoński, Miles Lehrman. Przytoczono fragment odezwy Zofii Kossak-Szczuckiej, nieco dokumentów Rządu RP na WychodŸstwie i co najważniejsze padła sprawa pogromu w Jedwabnem.
Podstawą była oczywiście całkowicie bezkrytycznie przytoczona relacja Wasersztejna. Do tego kilka wywiadów z mieszkańcami Jedwabnego (którzy chyba nie bardzo zdawali sobie sprawę, w czym uczestniczą), co wypadło na tle tej relacji raczej blado, bo i któż z miejscowych ją zna? Podobnie zresztą było i w innych tego typu filmach, jak w Shoah czy Sztetl. Czyli recepta jest prosta nie szukanie prawdy, krytyka dokumentów, obnażanie istoty, lecz ślizganie się po powierzchni zjawiska w taki sposób, aby udowodnić przyjęte z góry założenie. A jeśli ktoś to zakwestionuje? Hm, to pewnie jakiś... antysemita!
Jak było w Jedwabnem?

W 1989 r. w Studiach Podlaskich (wydawanych przez ówczesną Filię Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku) ukazało się obszerne opracowanie o zagładzie skupisk żydowskich w regionie białostockim w latach 1939 i 1941-1944. Jego autor, Waldemar Monkiewicz, był szefem Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich.
Według jego ustaleń, 10 lipca 1941 r. do Jedwabnego przybyło samochodami ciężarowymi około 200 niemieckich funkcjonariuszy policyjnych z batalionów 309 i 316 (działających w ramach Einsatzgruppen B), tworzących Kommando Bialystok. Dowodził nimi Wolfgang Bürkner z warszawskiego Gestapo. Przenosili się oni z miejscowości do miejscowości, urządzając pogromy Żydów. W Jedwabnem rola nielicznych miejscowych Polaków ograniczona była do przyprowadzania ofiar na rynek i ich konwojowania poza miasto. Niemcy spędzili do stodoły poza miastem około 900 Żydów, których następnie spalili.
Czy członkowie Kommando Bialystok (którzy popełnili podobne zbrodnie na Żydach także w Radziłowie, Wąsoszu, Szczuczynie, Tykocinie o co również oskarża się Polaków) mogli prowadzić jakiekolwiek pertraktacje z Polakami na temat: co zrobić z Żydami? Gdyby tak było, to dlaczego Niemcy już od marca 1941 r. (czyli na trzy miesiące przed inwazją na Związek Sowiecki) przygotowywali Einsatzgruppen do ich likwidacji i dlaczego Heydrich 2 lipca 1941 r. wydał im formalny rozkaz mordowania Żydów na terenach zajmowanych przez wojska niemieckie? I wreszcie, trzeba być konsekwentnym: jeśli tak było, to może dojdziemy do wniosku, że Hitler pytał Polaków czy ma rozpętać w porozumieniu ze Związkiem Sowieckim kataklizm II wojny wiatowej. A jesli tak, to konieczna będzie rewizja Procesu Norymberskiego! Cóż to byłby za rewizjonizm historyczny. Prawdziwy cymes.
Monkiewicz, prokurator z zawodu, w 1949 r. oskarżał kilku Polaków o pomaganie Niemcom w wyłapywaniu Żydów i ich eskortowaniu. Zapadły wyroki kilkunastu lat więzienia. Po latach Monkiewicz mówi o tym bardzo niechętnie (w wypowiedzi do artykułu Danuty i Aleksandra Wroniszewskich w Kontaktach z lipca 1988 r.): Ci ludzie mówi z naciskiem - m u s i e l i być skazani. Bez względu na stopień winy. Były to przecież czasy Jakuba Bermana i jemu podobnych...
Dziwni byli jednak ci Polacy. Mimo że nie ustąpili Niemcom i nie chcieli zachować przy życiu (choćby na jaki czas) niektórych Żydów, to jednak... niektórych zdołali przed tymi Niemcami ukryć i przechować. Danuta i Aleksander Wroniszewscy we wspomnianym artykule podają konkretne przykłady. Są także inne relacje, mówiące o podobnych przypadkach. Jeden z uratowanych jedwabieńskich Żydów wrócił po wojnie do miasteczka, przeszedł na katolicyzm i mieszkał tam do śmierci.
Żydówka Helena uratowała się z obławy niemieckiej w Jedwabnem z matką i trzema braćmi. Dzięki pomocy licznych ludzi dobrej woli przeżyła całą okupację wraz z matką, jej braciom to się nie udało. Po wojnie wyszła za mąż za Polaka, po 1956 r. zamieszkali oboje w Jedwabnem. Wroniszewcy przytaczają jej opinię o relacji Wasersztejna: W jedwabieńskiej stodole spłonął dziadek i dwie siostry mamy z dziećmi i mężami. To, jak do tego doszło, znam tylko z opowiadań. Nie wierzę jednak, żeby mieszkańcy Jedwabnego byli aż tak okrutni. Przez Szmula przemawiały na pewno ból i rozpacz, dlatego nie był obiektywny. Niedawno przyjechał do Jedwabnego rabin z Kostaryki, jeden z tych siedmiu Żydów, których uratował Karwowski. Najpierw modlił się na kirkucie, a potem przyszedł do nas. Dobrze pamiętał jednego z tych, o których Wasersztejn pisał, że mordowali Żydów. To był bardzo dobry człowiek powiedział. A ja mu wierzę.
W takie opowieści nie uwierzył natomiast prof. Jan T. Gross, który woli swoich świadków. Zapewne w ogóle nie starała się wszystkiego uwzględnić reżyser i scenarzystka Agnieszka Arnold i jej współpracowniczka Natalia Aleksiun. Bo i po co pokazywać wątpliwosci czy wręcz niedorzecznosci? Cóż wart byłby film, w którym Polacy i Żydzi wypadliby niejednoznacznie, tak jak w życiu. Widownia, wychowana na produkcyjniakach z Hollywood, będzie dalej karmiona prostymi (prostackimi) schematami. Dobry Abel i zły Kain. To jest temat! Pozostaje problem natury moralnej: nie mów fałszywego swiadectwa przeciw blizniemu swemu. To przykazanie obowiązuje zarówno chrzescijan, jak i żydów. Ale jest z tego niezłe wyjscie: wystarczy w ramach politycznej poprawnosci nie ujawniać uczuć religijnych, wystarczy... ogólnoświatowy humanizm. Skoro Kain jest przeklęty, to może nie jest już człowiekiem?
Kain i Abel może być jednak w każdym z nas. Nie zależy to od narodowoci, pozycji społecznej czy nawet wyznania. Każdą z tych kategorii można zmienić: narodowość, pozycję społeczną, wyznanie. Ale natura ludzka jest niezmienna.
Kłamstwo kłamstwu nierówne?
Po wojnie nie odbywały się procesy o kolaborację z Sowietami w latach 1939-1941, o udział w deportacjach Polaków, za służbę w NKWD i donosicielstwo. Były to przecież czasy Jakuba Bermana i jemu podobnych... Dzis Jakuba Bermana już nie ma. Ale nie ma i nic na to nie wskazuje, że kiedykolwiek będą, mamy bowiem państwo prawa warunków na to, aby uczciwie przeprowadzić jakiekolwiek procesy za przestępstwa z tamtych lat, obojętnie, kto je popełnił. Pozostał jedynie proces historyczny, który zresztą toczy się od lat: sąd nad Polakami.
Stąd narastająca fala publikacji i artykułów o polskich obozach koncentracyjnych oraz o nazistach z AK i NSZ, ignorowanie zagłady milionów Polaków, wartosciowanie smierci na ważną (śmierć Żydów w obozach koncentracyjnych, ostatnio także pederastów i Cyganów) i mniej ważną (śmierć Polaków, którzy jakoby ginęli inaczej).

Dyskusja o tych sprawach przenosi się w sfery irracjonalne. Można zmieniać relacje, kaleczyć dokumenty (a niektóre zródła tajemniczo giną bezpowrotnie), straszyć zarzutem o kłamstwo oswięcimskie, bez względu na to, czy jest to wystarczająco uzasadnione. I warto pamiętać, że w przypadkach, gdy zarzuty strony żydowskiej są uzasadnione (a przecież każdy naród ma swój margines i nie możemy tego zanegować; podobnie mieli swój margines Żydzi, i to całkiem spory), oskarżenia padają na ogół wobec Polaków w ogóle, jako narodu. Powinny być natomiast piętnowane konkretne, winne jednostki czy grupy. Ale my jakoby wyssalimy antysemityzm z mlekiem matki.

Czy kłamstwo żydowskie zostanie ujęte w ramy prawne i będzie kiedykolwiek traktowane tak samo, jak kłamstwo oświęcimskie?
Leon Kalewski
Kpt. UB Marcel Reich-Ranicki papieżem?
Ilu jest na wiecie papieży? To absurd, stawiać takie pytanie: przecież wszyscy wiedza, że tytuł ten przysługuje wyłacznie Janowi Pawłowi II, zwierzchnikowi Kocioła katolickiego. Publicyci, szukajac za wszelka cenę stosownych porównań, wymylili jednak jeszcze jednego. Miałby nim być mianowicie Marcel ReichRanicki, żyjšcy od kilkudziesięciu lat w Niemczech Żyd wywodzšcy się z Polski, znany tam krytyk literacki.

Jakim za jest on papieżem? Anna Rubinowicz w korespondencji z Berlina dla Gazety Wyborczej (14 IX 1999 r.) nazywa go papieżem niemieckiej krytyki literackiej. Jest to porównanie o tyle nietrafne, co niestosowne. Papież jest głowš państwa watykańskiego, a jako zwierzchnik Kocioła jest nieomylny w sprawach wiary i moralnoci. Jego oficjalne, głoszone w tym zakresie ex cathedra stanowisko jest dla katolików obowišzujšce i nie podlega krytyce. Inaczej jest natomiast z krytykami literackimi: nie sš nieomylni, wprost przeciwnie, często sš stronniczy i swymi analizami mocno pyszałkowatymi w formie i uzurpatorskimi w treci potrafiš wyrzšdzić literaturze sporo szkód.
Idšc dalej tym tokiem rozumowania, papieżem kuchni telewizyjnej może wkrótce zostać Maciej Kuroń (tylko jak odróżnić zupki Jacka K. od dań Macieja K.?); papieżem literatury w Polsce może być Andrzej Szczypiorski (tylko jak pominšć jego egzegezę niewiętego żywota sowieckiego generała Karola Œwierczewskiego?); a papieżem od spraw katolickich w Gazecie Wyborczej powinien być... Roman Graczyk. I tak dalej.
Pretekstem do licznych wzmianek o Ranickim oraz dużych artykułów jest jego autobiografia, wydana po niemiecku Das Leben. Czytelnicy WybGazety byli do jej publikacji przygotowywani od dawna. Już w kwietniu 1996 r. ukazała się tam wzmianka, że ReichRanicki pisze autobiografię, która miała być gotowa już w lutym 1997 r. Dzieło ukazało się dopiero dwa lata póŸniej, ale z miejsca stało się bestsellerem w Niemczech: krytyk literacki, który kreuje rynek czytelniczy w tym kraju, musiał być odpowiednio nagłoniony. A autobiografia, jak autobiografia, nie zawsze jest pełna i nie wszystko zawiera. Zawsze co tam zostaje do dopowiedzenia... Ale o tym póŸniej.
Stwierdzenie, że to on kreuje rynek czytelniczy w Niemczech, nie jest gołosłowne. Prowadzi w telewizji program pt. Kwartet literacki, i jak pisze Anna Rubinowicz: pisarze bojš się jego wyroku, ale jeszcze bardziej bojš się jego milczenia o ich ksišżce. Nie zaszkodziło mu wcale publiczne oskarżenie o powišzania z komunistycznš bezpiekš w PRL. W 1994 r. z takim stwierdzeniem w niemieckiej telewizji wystšpił bowiem Tilman Jens, syn zaprzyjaŸnionego z Reichem Waltera Jensa, profesora retoryki. Nie zaszkodziło to Reichowi, który konsekwentnie zaprzeczał tym zarzutom. Do czasu: w czerwcu 1994 r. zostały opublikowane dane Marcelego Reicha, zaczerpnięte z tajnego (wówczas) opracowania MSW z 1978 r., zawierajšcego noty biograficzne wszystkich funkcyjnych pracowników centrali UBSB z lat 19441978. Wynika z nich, że Marceli Reich pracę w resorcie bezpieki rozpoczšł już w paŸdzierniku 1944 r., jako Cenzor Cenzury Wojennej Resortu BP. Następnie pełnił różne funkcje w ubeckiej cenzurze (cóż za zajęcie, jak na przyszłego krytyka literackiego!), był też Kierownikiem Grupy Operacyjnej WUBP w Katowicach w 1945 r. Krótkš przerwę w służbie UB zrobił sobie od grudnia roku 1945 do kwietnia 1946 r.
Wtedy bowiem znalazł sobie miejsce ponownie w UB, ale tym razem już w wywiadzie, dochodzšc do redniego szczebla hierarchii ubeckiej, był bowiem m.in. kierownikiem referatu, sekcji, a nawet p.o. Naczelnika Oddziału. Jako funkcjonariusz UB był nawet konsulem Polski Ludowej w Londynie (bardzo dyplomatyczne zajęcie jak na człowieka o zainteresowaniach literackich). W tej służbie doszedł do stopnia kapitana, co w bezpiece oznaczało bardzo dużo.
W swej autobiografii ReichRanicki ten okres całkowicie bagatelizuje. Pisze mianowicie tak: A tajna służba? Wyznam tu prawdopodobnie rozczarowujšcš prawdę: nie miałem ani sztucznej brody, ani peruki. Nie używałem atramentu sympatycznego, nie miałem broni, aparatu fotograficznego, fotokopiarki ani magnetofonu. Oczywicie, człowiek kontrolujšcy i poddajšcy cenzurze myli innych z pozycji ubeckich nie musiał maskować się perukš czy sztucznš broniš. Dla twórcy literatury, jak również dla zwykłego autora listu, z którego wycinał nieprawomylne fragmenty, i tak pozostawał anonimowym ubekiemcenzorem. Praca komunistycznego wywiadu w drugiej połowie lat 40. to także nie były sztuczne brody i peruki. Walkę klasowš można było przecież prowadzić bardziej różnorodnymi rodkami technicznymi, co nie oznacza, że nie była ona szkodliwa czy wręcz zbrodnicza. Sama bowiem inwigilacja i nasyłanie agentów w rodowisko polskiej emigracji niepodległociowej w Londynie mogło mieć bowiem pózniej konkretne konsekwencje. Dane tam uzyskane były przydatne w ledztwach prowadzonych przez bezpiekę w kraju, rozszerzały zakres aresztowań i przeladowań... Czy kiedy dowiemy się na ten temat wszystkiego? Jak dotšd, wszystkie kolejne ekipy rządzące Polskš po 1989 r. pieczołowicie chroniš ubeckie archiwa przed wcibskociš naukowców, dziennikarzy i innych zainteresowanych, zasłaniajšc się tajemnicš państwowš i ochronš interesów państwa. A przecież nie żyjemy w dalszym cišgu w PRL!
W listopadzie 1949 r. kpt. UB Marceli Reich wrócił z Londynu do komunistycznej Warszawy, a w styczniu 1950 r. został zwolniony z bezpieki. Adam Krzemiński twierdzi (też w WybGazecie 2930 stycznia 2000 r.), że epizod (ponad pięcioletni!) jego służby w UB jest opisany lekko i żartobliwie. Z artykułu A. Rubinowicz wynika, że został wyrzucony z partii i pozbawiono go posady. Prof. Hubert Orłowski, germanista na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w artykule zamieszczonym w Frankfurter Rundschau w 1994 r. twierdził natomiast, że swymi publikacjami wiernie służył partii do 1957 r. Według A. Rubinowicz w 1958 r. zdecydował się na ucieczkę do RFN. Natomiast wg innych Ÿródeł wyjechał do Niemiec na zaproszenie Heinricha Bölla i już tam pozostał.
Jego nazwisko pojawia się w stenogramie VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR 1921 X 1956 r. Przemawiajšcy wówczas tow. Leon Wudzki wymienił go w następujšcym kontekcie: Ranickiego wyrzucilicie z partii, bo był w tym Judenracie, poza tym miał tam trochę zamazanš przeszłoć, był obcy klasowo i obcy ideologicznie. Za to został skrelony, usunięty z partii, ale po co było mu zabraniać pisać? Przypominam ten epizod dla porzšdku, bo nie zawsze wyrzucenie z partii oznaczało, że skrelony z niej członek stał się... antykomunistš.
Polska na zawsze pozostała dla ReichaRanickiego krajem obcym, mimo że urodził się w 1920 r. we Włocławku i mieszkał tam przez dziewięć lat. Następnie został wysłany przez rodziców do bogatego wuja do Berlina, ale w 1938 r. został z niego wyrzucony przez hitlerowskich Niemców, w ramach deportacji. W Polsce spędził następne 20 lat, pod Warszawš został przechowany wraz z żonš po ich ucieczce z getta w 1943 r. Miłoć do Niemiec a obojętnoć wobec Polski (no, może za dużo powiedziane: wg A. Rubinowicz Marceli Reich bez ogródek pisze o polskim antysemityzmie w czasie wojny i po wojnie) jest w jaki sposób wytłumaczalna, jeli weŸmie się pod uwagę analizę częci wspomnień, dotyczšcych jego pobytu w nazistowskim Berlinie do 1938 r. Tak o tym pisze A. Krzemiński: Obraz szkoły w hitlerowskim Berlinie może być zaskakujšcy: żadnego antysemityzmu ze strony kolegów, członków Hitlerjugend, wspaniali nauczyciele, nawet nazistowski dyrektor był co prawda służbistš, ale na swój sposób sprawiedliwym. Łatwy dostęp do ksišżek zakazanych. Nic dziwnego, że pozycja ReichaRanickiego jako krytyka literackiego w Niemczech jest taka mocna. Pozwala on bowiem zapomnieć, że zapewne wielu jego kolegów z klasy, tych członków Hitlerjugend oraz ich nauczycieli realizowało póŸniej politykę Lebensraumu i wcielało w życie nazistowskš doktrynę walki ras. Ale nie w Niemczech i wiadectwo papieża niemieckiej krytyki literackiej może być do tego przydatne. Łatwiej wtedy skupić całš uwagę na polskim antysemityzmie w czasie wojny i po wojnie, prawda?

Co się zaczęło 1 września 1939
Już 24 lutego 1920 r. Deutsche Arbaiter Partei (potem NSDAP) oświadczyła w swoim programie: Domagamy się ziemi i kolonii dla wyżywienia naszego narodu i osiedlenia nadwyżki naszej ludnosci. Niebawem prowincjonalny działacz A. Hitler w Main Kampf okreslił jasno przyszłą politykę Niemiec jako ekspansję na wschód.
Czyż 90 milionów Niemców nie mogących znieść klęski I wojny światowej mogło nie poprzeć tego programu? Poparło. Prowincjonalny działacz w 1933 r. został kanclerzem Niemiec - teraz już Wielkiej Rzeszy - i przystąpił do realizacji planu.
5 XI 1937 r. minister spraw zagranicznych na tajnej Konferencji Wyższych Dowódców Wojskowych wyjasnił: W naszym przypadku nie idzie o zdobycie ludów, lecz wyłącznie o zdobycie p r z e s t r z e n i. Ostateczne karty odkrył H. Himmler: nie mamy germanizować... chcemy, żeby na wschodzie żył lud pochodzenia czysto n i e m i e c k i e g o.
Obie te doktryny - "przestrzeń życiowa" (Lebensraum) i "parcie na wschód" (Drang nach Osten) legły u podstaw niemieckiej polityki wschodniej (GENERALPLAN OST - GPO).

Unicestwić 20 milionów Polaków
Wschód to najpierw Polska. Więc w planie sporządzonym pod ścisłym nadzorem H. Himmlera przez dra med. H. Echlicha czytamy w scisłych wytycznych: ...unicestwić lub przesiedlić na Sybir (...) 20 milionów Polaków - reszta może zostać jako siła robocza dla osadników niemieckich. Jeszcze dalej idzie kierownik Urzędu ds. Polityki Rasowej dr Wetzel: Polacy jako najsilniejsi, będący przy tym narodem najbardziej skłonnym do konspiracji, mają być usunięci całkowicie, z wyjątkiem kilku procent nadających się do zniemczenia. Celowi temu ma służyć masowa eksterminacja, ograniczenie przyrostu naturalnego czytaj: sterylizacja, przyspieszenie umieralnosci - czytaj: eutanazja.
W imię tych "szczytnych" ideałów Niemcy zaatakowały Polskę - przy poparciu całego narodu. Kiedy po działaniach wojennych ojciec A. Bocheński przedostał się do Austrii, ze zdumieniem skonstatował, że miejscowi bracia dominikanie, całkowicie aprobują agresję Hitlera na Polskę...
Mordowali, kogo się dało
GPO Niemcy realizowali od chwili przekroczenia polskiej granicy - od 1 wrzenia 1939 r. godz. 4.45. Mordowali od razu, jak się dało, niejako "po drodze", a zaraz potem wg list przygotowanych uprzednio przez wieloletnich, dobrych sąsiadów z niemieckiej mniejszosci narodowej. Według danych dotycących Polski północno-zachodniej, w ciągu 2 pierwszych miesięcy do listopada 1939 roku wymordowali:
Pomorze Gdańskie - Pianica - 13 000, Pomorze - Bydgoszcz i okolice - 20 000, Wielkopolska - 45 000, w tym w małych miejscowosciach np. Przekopa - 900, Dynów - 300, Tułowice - 300.
Likidacja inteligencji
Następny etap planowego wyniszczenia to realizacja "akcji A-B", czyli likwidacji polskiej inteligencji wg list przygotowanych oraz uzupełnianych na bieżąco. I znów w ciągu 2 miesięcy - maj i czerwiec 1940 r. - rozstrzelano 3500 lekarzy, prawników, naukowców, działaczy politycznych, sportowców (!) i innych. W Częstochowie prawie 100 proc. rozstrzelanych stanowiła młodzież.

Wysiedlenia
Od razu też Niemcy przystąpili do innego punktu planu: "wysiedlanie" - czytaj "wypędzanie"... Z terenów włączonych do Rzeszy - Pomorze, Wielkopolska, Slask, Żywiecczyzna - pozbyto się orientacyjnie 2 500 000 Polaków. Na ich miejsce zjeżdżali Niemcy m.in. z Rumunii, potem Estonii itp.
Obozy koncentracyjne
I kolejny punkt programu realizowany natychmiast: obozy pracy i koncentracyjne - "natychmiastowej zagłady" to sprawa pózniejsza. Podstawą prawną do ich funkcjonowania było rozporządzenie z 28 X 1933 r. "O ochronie narodu i państwa", w mysl którego praktycznie wobec każdego można było zastosować tzw. areszt ochronny, uzupełnione w roku 1941 o zarządzenie RSHA ...aby wszyscy klechy-podżegacze, wrodzy Niemcom Czesi i Polacy, jak również komunisci i inna hołota byli zamykani na długi okres.
Pierwszy obóz zaczął działalnosć w Sztutowie k. Gdańska (Stutthof) już 2 wrzenia 1939 r. wraz z przywiezieniem doń 250 ludzi - według wspomnianych list sąsiedzkich, za stan na 15 wrzenia wynosił już 6000.
Do Auschwitz zwożono ludzi z całej Polski
Centralny obóz w Oświęcimiu zaprojektowano już pod koniec 1939 roku. Pod uwagę były brane także inne miejscowości: Weltzheim i Kislau, ale przeważyły argumenty praktyczne: geograficzne - dobry dojazd z całej Polski, docelowo Słowiańszczyzny, gospodarcze - dookoła zagłębie przemysłowe gotowe do produkcji na potrzeby wojska, do czego będzie potrzebna ogromna siła robocza i względy bezpieczeństwa - Oswięcim leżał wtedy na terenie Rzeszy.
Rozkaz adaptacji miejscowych koszar H. Himmler wydał osobiscie 27 kwietnia 1940 r., a już 14 czerwca w obozie osadzono 728 Polaków z obławy w Tarnowie. Z czasem ten Konzentrationslager Auschwitz I powiększył się o KL Auschwitz II dla kobiet (Brzezinka - Birkenau) i KL A III, w którego skład wchodziło 10 podobozów filialnych, m.in. w Monowicach, Jaworznie i in. "Wyeksploatowanych" i chorych robotników i więŸniów z więzień Sląska i Zagłębia, przywożono na egzekucje i do gazu do KL A II.
Zwożono tu więzniów z całej Polski. Z samej Warszawy co 2 tygodnie odchodził z Pawiaka transport ok. 50 więzniów "politycznych" - ludzi z łapanek.
Zbrodnicze eksperymenty medyczne
W KL Auschwitz Niemcy mogli nareszcie kompleksowo realizować GPO w zakresie badań nad ograniczeniem przyrostu naturalnego i przyśpieszonej umieralności.
Co do tego ostatniego trudno mówić o "badaniach" - mordowali, kogo się dało i jak się dało. Do dziś liczba jest nieznana, ale idzie w setki tysięcy. Była to więc raczej realizacja punktu Polacy (...)
mają być usunięci całkowicie.
Prace nad szybką i tanią sterylizacją, którą można zastosować wobec wrogów Rzeszy Niemieckiej - mówił na procesie lekarzy w Norymberdze R. Brandt - prowadził prof. dr C. Clauberg. Makabrycznym, śmiercionośnym próbom poddawał kobiety w wieku lat 20-30. Bywało, że w ciągu doby umierało i 86 dziewcząt. Ich pokrajane po sekcji ciała przewożono następnie do krematorium. Codziennie. Nad sterylizacją mężczyzn pracował dr H. Schuman. M.in. napromieniowane organy usuwał operacyjnie i badał w laboratorium.
Oczywicie funkcjonował cały szereg obozów "rejonowych" i "miejskich" (Rogoznica w Łodzi), za od 1942 r. obozy "masowej zagłady". W tych ostatnich ginęli masowo Żydzi - w przeważającej większości obywatele polscy.
Pacyfikacje i wywózki
Odrębnym odcinkiem realizacji GPO były pacyfikacje wsi. Trwały one do końca okupacji, były przeprowadzane pod byle pretekstem, najczęściej za pomoc bandytom, czyli partyzantom. Udokumentowano dotąd 440 takich akcji, w których wsie równano z ziemią, mieszkańców wraz z dziećmi mordowano, palono żywcem. Tylko w 9 wsiach zginęło 2000 ludzi. Bliższych danych na razie brak.
Nie znam ilości wywiezionych na roboty - jako owe kilka procent nadających się na siłę roboczą dla Niemców - ani ilosci ludzi i dzieci, które próbowano zniemczyć, także ile realnie zniemczono. Nie wiem też, ilu Polaków zginęło ogółem w całej Polsce w egzekucjach ulicznych. Będę szukać.
Szkody tragiczne i nieodwracalne
Nie udało się Niemcom zrealizować GENERALPLAN OST - udało się Polsce i Polakom wyrządzić szkody tragiczne i nieodwracalne.
Dzis ludzie Zachodu na mapę Polski w obecnych, powojennych granicach, nanoszą miejscowości, w których były obozy, w 3/4 na terenie ówczesnej III RZESZY, i wychodzi na to, że one wszystkie, wraz z kompleksem Gross Rosen, Gross Born itp. były na terenie Polski.
Głupota, nieznajomość i obojętność wobec historii oraz zła wola podpowiada: Znaczy, że tworzyli je Polacy.
O swoją narodową tragedię Żydzi na forum międzynarodowym oskarżają Polaków. O swoje z kolei nieszczęścia oskarżają Polaków również Niemcy. A jedni i drudzy domagają się od Polski (!) odszkodowań. O odszkodowania dla polskich robotników przymusowych i ofiar obozów, od Niemców, starają się prawnicy niemieccy.
Paradoksy historii? Może. Ale nie tylko.
W każdym razie w dniach kolejnych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej trzeba przypomnieć GPO, który wystartował 1 wrzenia 1939 roku.
Magdalena Chadaj
Oddalicie Polskę Żydom!
Z Daną I. Alvi, przewodniczącą Polish American Public Relations Committee (PAPUREC), rozmawia Piotr Jakucki
- Na początku chciałbym Pani podziękować za nieugiętą obronę dobrego imienia Polski oraz ujawnianie faktów antypolonizmu. Jest Pani przewodniczącą Polish American Public Relations Committee (PAPUREC) organizacji zajmującej się tymi kwestiami. Kiedy powstał PAPUREC?
- Ziarna Komitetu zaczęły kiełkować około roku 1983-1984, kiedy zaczęłam pisać listy protestacyjne przeciw szkalowaniu Polski. Prawdziwa praca rozpoczęła się w 1989 r. Współpracowałam wtedy z Polish-American Congress Anti-Defamation Committee of California, Inc. W 1994 r. komitet zmienił nazwę na Polish American Defense Committee, Inc. po tym, jak żydowska organizacja Anti-Defamation League of B'nai B'rith, zabroniła innym organizacjom używania terminu "Anti-Defamation. W tym okresie powstał PAPUREC, który oficjalnie został zarejestrowany w księgach Stanu w 1993 r.
- Jakie cele stawia sobie PAPUREC?
- Celem Komitetu jest obrona dobrego imienia Polski i Jej suwerennosci z ciągłą nadzieją, że ta obrona uswiadomi Polakom nienawisć Żydów do Polski, rozmiar i niebezpieczeństwo ich ataków na Polskę i pobudzi do patriotyzmu.
- Co Pani sądzi o żądaniu rabina Joskowicza skierowanym do Ojca Swiętego Jana Pawła II w polskim Sejmie o usunięcie tzw. Krzyża Papieskiego ze Żwirowiska obozu Auschwitz?
- Żądanie rabina Joskowicza nie dziwi mnie. Od lat czytam o podobnych w żydowskich gazetach. Ta żydowska bezczelnoć bez granic, wymierzona w Krzyż i Polskę katolicką, nie jest niczym nowym, przecież podobny charakter miało żądanie usunięcia klasztoru Karmelitanek z obrębu obozu Auschwitz.
Rabin Joskowicz swoim wystąpieniem ujawnił przed kamerami telewizyjnymi, jakie są rzeczywiste intencje strony żydowskiej.
Z przykrością muszę powiedzieć, iż jestem bardzo rozgoryczona tym, jak mało Polacy w Polsce i na Emigracji orientują się w żydowskiej nienawiści do nas i zawłaszczaniu przez nich naszego Kraju.
Po usunięciu przez rząd Jerzego Buzka krzyży ze Żwirowiska w Auschwitz, do czego zresztą premier zobowiązał się w licie do społecznosci żydowskiej w USA, i wystąpieniu Joskowicza pojawiły się opinie, iż jest to dopiero początek żądań żydowskich w stosunku do Polski. Niejako potwierdzeniem jest wniosek 11 polskich Żydów złożony w nowojorskim sądzie o zwrot ich majątków lub otrzymanie odszkodowania za mienie zabrane przez Niemców w czasie II wojny swiatowej. Jak Pani ocenia to posunięcie?
Wniosek złożony w Nowym Jorku o wypłacenie Żydom odszkodowań również nie dziwi. Zapowiedziano go w pazdzierniku 1998 r. w krótkich programach telewizyjnych CBS i Channel 2 na wschodzie Ameryki pod tytułem Return to Poland. W tym samym czasie opublikował te zamiary także "Reuters".
PAPUREC rozesłał wówczas przez Internet świetny artykuł na ten temat w dziesięciu częściach po angielsku pod tytułem WAR ON POLAND, - the newest land grab autorstwa Bruno Hetmańskiego (25.POLISH nation libel), który jest dostępny w witrynie internetowej PAPURECA - http://www.PAPUREC.org
Gdyby wierzyć w to, co teraz wykrzykują pod adresem Polski amerykańscy (i nie tylko) Żydzi, to okazałoby się, że wszyscy Żydzi w Polsce mieli posiadłości do momentu wybuchu II wojny światowej, których nie posprzedawali od 1919 do 1938 r.
W LOS ANGELES JEWISH TIMES z 12-19 kwietnia 1996, napisano: Trzy miliony Żydów bez własnych nazwisk: W ponad pięćdziesiąt lat po zakończeniu II wojny swiatowej zidentyfikowano zaledwie mniej niż połowę ofiar wywodzących się sposród Żydów europejskich. Zgodnie z raportem Międzynarodowego Rejestru Nazwisk (International Registry of the Names) ponad trzy miliony zamordowanych Żydów ciągle pozostaje niezidentyfikowanymi. Sytuacja jest krytyczna żyjący wiadkowie mogliby pomóc odzyskać Żydom ich utracone nazwiska. Nie bądzmy więc zdumieni, jeżeli za kilka miesięcy do tej nowojorskiej sprawy sądowej przeciw Polsce dołączą się owe trzy miliony cudownie zmartwychwstałych Żydów.
- W przywołanej przez Panią publikacji Los Angeles Jewish Times chodzi także o Żydów, którzy podczas wojny pozmieniali nazwiska?

- Tak. Być może żyją w Polsce, używając pięknych, polskich nazwisk. Zmienianie nazwisk z żydowskich na polskie było powszechnie praktykowane w latach stalinowskich.
- Czy Pani zdaniem wystąpienia przeciw Polsce będą narastać? Czy jest to efekt uległości rządu polskiego wobec środowisk żydowskich? Jeżeli tak, to skąd Pani zdaniem ta uległość?
- Zacznijmy od tego, że Żydzi już lata temu dostali odszkodowania od Niemiec za utracone mienia. Ich roszczenia powinny zostać skierowane do Żydów-bankierów, fabrykantów i innych bogaczy - którzy żyli poza sferą okupacji niemieckiej i nie tylko nie pomogli swoim, ale współpracowali i handlowali z Niemcami. Ta brudna sprawa, choć wciąż zatajana, jest wspomniana w ksiażkach żydowskich autorów, na przykład w The Seventh Million Toma Segeva, Transfer Agreement Edwina Blacka.
Powinniście także przypomnieć Żydom, że w 1919 r. krzyczeli publicznie o swojej biedzie i "holokaucie sześciu milionów. Tuż przed wojną, w 1938 r., żydowska ADL w "The Tragedy of Poland - 3,000,000 Living Corpses" stwierdzała: W Polsce ponad trzy miliony Żydów około 10 procent społeczeństwa (polskiego) i jedna piąta całej społeczności żydowskiej oczekuje zbliżającej się zagłady. W porównaniu z tym los Żydów niemieckich jest czym błahym (...). Polscy Żydzi zawsze byli biedni (...). (FIRESIDE DISCUSSION GROUP of the Anti-Defamation League B'nai B'rith, No. XIX). I teraz przeszło pięćdziesiąt lat po wyzwoleniu Żydów od Niemców i publikowaniu danych, że przeszło 3 miliony tych biednych Żydów zamieszkałych w Polsce zginęło z rąk niemieckich, znalezli się bogacze z dawnej Polski domagający się zwrotu majątków od Polski... Bezczelność typowa dla ich natury.
Takie wystąpienia przeciwko Polsce będą narastać, jeżeli Polacy na to będą pozwalać. Są one oczywicie rezultatem uległości rządu polskiego, ale także wynikiem braku działań największych organizacji polonijnych przeciw antypolonizmowi.
Wasz rząd nie jest polski, nie składa się z patriotów polskich, kochających Ojczyznę - ale taki rząd, Kochani Rodacy, wybraliście i tolerujecie.
- Jednak, czy naprawdę winni tej uległości i fali antypolonizmu są zwykli Polacy? Tak można uważać z perspektywy amerykańskiej. Ale przecież polskie przepisy wyborcze są skonstruowane tak, by maksymalnie ograniczyć wpływ obywatela na kształt władzy...

- ...Tak, ale to wy, Polacy w kraju, oddalicie Polskę Żydom.
Wybralicie i dopuścilicie do rządzenia Wami te partie i ludzi, które nigdy nie były lojalne Polsce.
Wybraliście prezydenta, o którego korzeniach prasa emigracyjna (np. Gwiazda Polarna) pisała jednoznacznie, o tym, że naprawdę nazywa się Stolzman, a jego ojciec był funkcjonariuszem UB i współpracownikiem NKWD.
Czyją jest winą, że najpopularniejszym i największym dziennikiem jest GAZETA WYBORCZA, propagująca lobby filosemickie, której redaktorem naczelnym jest Adam Michnik, brat stalinowskiego kata mordującego polskich patriotów?
Czyja jest winą, że nadal może ukazywać się tygodnik NIE, redagowany przez wroga Polski i chrzecijaństwa?
To wszystko istnieje tylko dzięki Waszemu poparciu i temu, że kupujecie tego typu wydawnictwa ubliżające polskiej godności narodowej.
Jak Wam nie wstyd? Przecież w ten sposób pomagacie Żydom niszczyć polską kulturę! Pozwalacie im niszczyć siebie!!!
Czy już zapomnielicie, że to Żydzi witali wojska niemieckie i wojska sowieckie wkraczajace w 1939 r. do Polski? Nie pamiętacie już, że największym strachem dla Polaków, którzy ukrywali Żydów było to, że inni Żydzi z getta przyprowadzą Niemców?
Nie pamiętacie już, że zginęło tysiące Polaków przez zdradę Żydów?
Że na wschodzie Polski prawie 2 miliony Polaków zostało wywiezionych na męczarnie i śmierć przy udziale Żydów?

Że w Katyniu Żydzi mordowali oficerów polskich, ale także tych żydowskiego pochodzenia (przyznawali się do tego w żydowskich gazetach w Izraelu)?
Nie chcecie wreszcie pamiętać, że po 1945 r. to żydokomuna mordowała polskich patriotów...
Podczas wojny podziemie polskie umieszczało na specjalnych listach osoby kolaborujące z okupantem. Teraz powinny być rozwieszane LISTY HAŃBY z nazwiskiem każdego, kto się przyczynił do usunięcia krzyży z polskiej ziemi symbolów polskiej suwerenności, polskiego męczeństwa, chrzecijaństwa i kultury.
Każdy polski dom, szkoła, uniwersytet, fabryka, biuro, samochód, powinny mieć w oknach przyklejony do szyby dobrze widziany biały krzyż jako odpowiedz na żydowskie żądania wymierzone przeciw Polsce. Każda polska posiadłosć powinna być poswięcona jako przypomnienie i potwierdzenie do kogo ona należy. Że należy do Polaka i katolika. Te początkowe kroki powinny być opublikowane. Dopiero wtedy zło nabierze respektu dla Polaków.
W czym tkwi istota tak zaciekłego antypolonizmu środowisk żydowskich?
- Przyczyn jest szereg, ale główna tkwi przede wszystkim w samej naturze Żydów, która jest skutkiem nauk Talmudu, wychowujących Żydów na szowinistów, nienawidzących ludzi innych religii, a przede wszystkim chrześcijan.
Ukazane jest to w m.in. książce TALMUD UNMASKED księdza I.B. Pranaitisa. W żydowskiej tradycji, odwrotnie niż w tradycji polskiej, nie uczy się lojalności, miłości do Ojczyzny ani do ziemi.
Ponadto Żydzi traktują Polskę jako swoją nową Ziemię Obiecaną, - lepszą od tej pierwszej.
Chcą więc obecną, chrzecijańską Polskę opanować, zniszczyć, a z chrzecijanina Polaka mieć niewolnika do pracy.
Jednym z celów ANTYPOLONIZMU i antychrzecijanizmu jest także ukrycie roli Żydów w śmierci biednych, a więc nieprzydatnych swoich braci. A są przecież opublikowane fotografie zbrodniczych działań żydowskiej policji w warszawskim getcie. Polacy, np. Lesław Giermanski, którzy byli swiadkami jej służalczości wobec Niemców i mordowania współbraci w wierze, opisali to i opublikowali w polsko-amerykańskiej prasie.
Pierwsze strzały w getcie w Warszawie padły od Żydów do Żydów, jako kara za szpiegostwo i współpracę z Niemcami. Fotografie z getta pokazują smiertelnie przestraszonych Żydów wychodzących z bunkrów w ruinach Warszawy i Niemców stojących z karabinami. Nikt tylko nie pisze, że to Żydzi przyprowadzali Niemców. To temat tabu.
Mordechaj Anielewicz, 23-letni dowódca "powstania", został przecież zdradzony przez swoich współbraci...
- I to dlatego Żydzi tak nie lubi Polaków, dzięki którym wielu z nich przeżyło II wojnę swiatową? I to dlatego Polaków oskarża się dzis o eksterminację Żydów i współpracę w tym dziele z Niemcami?
Jestemy dla nich takim wrogiem zastępczym, by zatrzeć ich własne zbrodnie na narodzie żydowskim?
- Żydzi nie lubią Polaków, którzy im uratowali życie, bo są niewdzięcznym narodem.
Oskarżają Polaków o eksterminację, bo z Niemcami robią interesy i biorą od nich pieniądze. Przy tej okazji tuszuje się żydowską współpracę z Niemcami podczas wojny (ale nie tylko) i w pewnych wypadkach nieczyste sumienia niektórych "survivors", np. tych na "liście Schindlera".
Wniosek, po przeczytaniu m.in. "The Seventh Million" jest taki, że "holocaust" był rezultatem współpracy niemiecko-żydowskiej. Niemcy nie chcieli Żydów w Europie, a Żydzi w Palestynie nie chcieli biednych.

Czy społeczeństwo amerykańskie zna prawdziwą stronę stosunków żydowsko-polskich?
- Nie. Nieznana jest np. historia morderstw dokonanych na Polakach po 1945 r. przez "żydokomunę". Winę za to ponoszą także organizacje polonijne, w tym Kongres Polonii Amerykańskiej, które nie prowadzą odpowiednich akcji uświadamiających amerykańskiemu społeczeństwu rozmiary zbrodni dokonywanych na Polakach.
Jak wygląda sprawa antypolonizmów w USA? Wiem, że Pani organizacja prowadzi bardzo intensywne akcje wymierzone w antypolskie publikacje prasowe, filmy, komiksy...
- ANTYPOLONIZM w USA jest świetnie zorganizowany. Organizacje żydowskie, które dostarczają edukacyjnych materiałów do szkół, np. "Facing History and Ourselves" z Brookline, MA, wysyłają specjalistów, żeby uczyć nauczycieli, jak indoktrynować dzieci o "holokaucie". Historia II wojny światowej jest zakłamana i zredukowana wyłącznie do przeżyć i cierpień Żydów, które są wyolbrzymione, aż do stopnia utraty wiarygodności.
Natomiast Polska i Polacy są pokazani w jak najgorszym świetle, jako zacofani pijacy, "rdzenni antysemici", gorsi od Niemców. Obrona Polski w 1939 r. jest wyśmiewana i określana jako krótsza, aniżeli obrona getta podczas "powstania" w 1943 roku. Powstanie Warszawskie nie jest w ogóle opisywane, za Armia Krajowa jest pokazana jako "Nazi" (Nazici), jako organizacja, której głównym celem było mordowanie Żydów. Koronnym przykładem antypolonizmu jest film Shtietl Mariana Marzyńskiego, Żyda uratowanego podczas wojny przez Polaków. Polacy zostali w nim pokazani jako prymitywni mordercy, zdrajcy Żydów, kolaborujący z Niemcami.
Takie kwestie, jak pomoc Polaków dla Żydów, zdrada Żydów przez Żydów, łapanki Polaków przez Sowietów przy pomocy Żydów, zostały z filmu wycięte przez Marzyńskiego.
PAPUREC wysyłał w tej sprawie listy protestacyjne do biur PBS i poprzez Internet. Inne grupy i indywidualne osoby też pisały. Bez skutku. Shtietl został wyswietlony z zaleceniem documentary, czyli filmu dokumentalnego. W filmie zaprezentowano m.in. Yaffę Eliach, już wtedy słynną z rozpowszechniania kłamstw, że Armia Krajowa zamordowała jej matkę i brata w Ejszyszkach. Od PAPURECA wyszło 15 listów protestacyjnych lub informacyjnych podpisanych przez np. Edmunda Rucinskiego, prof. Boba Lamminga, prof. Richarda C. Lukasa, Kongres Polonii Kanadyjskiej.
Gdyby taka obraza, jak w Shtietl była skierowana przeciw Żydom, Murzynom czy Meksykanom, byłby wielki krzyk w prasie na całą Amerykę, reżyser nigdy nie byłby dopuszczony do możnosci robienia innych filmów. Tu tak się nie stało. Polonia, niestety, nie umie, nie chce, nie ma pomysłu, jak się skutecznie bronić.
- Są jeszcze kłamliwe okreslenia o polskich obozach koncentracyjnych...
- Określenia o "polskich obozach koncentracyjnych", "polskich obozach śmierci" krążą od wielu lat. Polacy, robią wielki błąd, twierdząc, że powodem ich używania jest brak wiedzy historycznej. Choć przecież autorzy tych określeń to ci sami, którzy piszą wiele innych kłamstw z intencją, żeby Polskę poniżyć.
Należy więc cały czas walczyć z tymi kłamstwami i jednoczenie przypominać żydowska kolaborację z oboma okupantami skierowana przeciw Polakom. Przypominać zachowanie żydowskich kapo w obozach, żydowskiej policji w gettach, żydowskich komisarzy w sowieckich lagrach. Pisać prawdę o Żydach współpracujących z Niemcami (np. skandaliczną historię Rudolfa Kastnera, wiceprezydenta Zionist Organization w Budapeszcie, ujawnioną w książkach: Eichman in Jerusalem Hannah Arendta i Perfidy Bena Hechta), o uzbrojeniu Trzeciej Rzeszy przez Żydów. I wysyłać je jak najszerzej do szkół, do prawicowych gazet, do "newsgroups" na Internecie.
WTEDY I TYLKO WTEDY przestanie się mówić o "polskich obozach koncentracyjnych" i innych szkalowaniach Polski.
- Jak Pani ocenia działalność Polonii w zwalczaniu antypolskich fałszerstw?

- Zbyt mało osób to robi, by były realne skutki. Z praktyki mogę powiedzieć, że osobiste kontakty są najlepsze. W czasie bitwy z TIME MAGAZINE, który kilka lat temu napisał, że Polacy w dużej liczbie służyli w hitlerowskim SS, wietnie zachował się Kongres Polonii Kanadyjskiej. Nic nie pomagało. Poskutkowało dopiero bezporednie spotkanie z wydawcami TIME podczas TIME-WARNER "Shareholder's meeting" w Burbank. Z kolei gazeta Los Angeles Times przez lata publikowała negatywne okrelania o Polsce i używała terminów takich, jak Polish concentration camps, Sobibor, a Polish death camp, Nazis in Poland bez wyjanienia, kim byli owi "Nazis". Listy protestacyjne również nie pomagały. Mniej więcej dwa lata temu, Media Image Coalition zorganizowała seminarium dla studentów
dziennikarstwa w California State University w Northridge, przy Los Angeles. W składzie panelu, był m.in. Michael Parks (członek Jewish Federation, wówczas wydawca i wiceprezes LAT).
Uzyskałam przyrzeczenie, że będą bardziej ostrożni. Od tego czasu nie ma tam wyraznego ANTYPOLONIZMU, chociaż nie mogę powiedzieć czy to rezultat tego jednego kontaktu.
Jednak, żeby były poważniejsze sukcesy, musimy otrzymywać wsparcie od Polaków w Polsce. I ta pomoc musi być głośna.
Własnie: czy polskie placówki dyplomatyczne, reprezentanci Kraju, pomagaja bronić dobrego imienia Polski?
- Nie ma publicznie widocznej obrony dobrego imienia Polski z placówek dyplomatycznych w USA. Nie mogę powiedzieć, że to wynika z obojętności, bo nie wiem, co jest w sercach urzędników. Ale faktem jest, że z wielu powodów nie ma skutecznej obrony z ŻADNYCH ZRÓDEŁ.
- Jak najlepiej więc walczyć z antypolonizmem? Może recepta jest lepsza koordynacja działań organizacji polonijnych...
- Naturalnie, skoordynowanie działań i utworzenie wspólnego frontu wiele by pomogło. Niestety, kiedy zwróciłam się o współpracę do organizacji działajacych tutaj, w Los Angeles, otrzymałam odpowiedz, że jestemy w konkurencji. Istnieje współpraca z grupami w innych częściach Ameryki i to bardzo dodaje nam odwagi w tej trudnej pracy.
PAPUREC może polegać na wielu wspaniałych ludziach. Brak jednak skoordynowania działań w polskich środowiskach jest to stary, smutny i długi problem. Mamy pewne cechy, które nam przeszkadzają: kłótliwość, nieszczerość, arogancja, brak zaufania.
Z mojej perspektywy i doświadczenia: "nastawianie drugiego policzka", trwoga, że "nie wypada", że lepiej nie drażnić", strach przed przyklejeniem nalepki "antysemityzmu", to uzbrajanie wroga, który nas i nasze słabości zna od tysiaca lat.
- Dziękuję za rozmowę. I mam nadzieję, że walka z antypolonizmem zacznie być w końcu jeszcze bardziej skuteczna.

Większość Polaków uważa, że IV rozbiór nastapił formalnie w końcu sierpnia, a faktycznie 17 IX 1939. Tymczasem pierwsza część Polski oderwano do II RP już 23 I 1919, a Rada Ambasadorów postanowiła przepołowić Slask Cieszyński 28 VII 1920 r. (proszę zwrócić uwagę na istotny dla Polski czas tej niesprawiedliwej decyzji!). Wybuch II wojny swiatowej też był zwiazany z tym Slaskiem.
Falstart II wojny wiatowej
Nieścisły jest poglad, że wojna zaczęła się 1 IX 1939 r. W rzeczywistoci poczatek agresji hitlerowskiej nastapił o tydzień wcześniej. Tego dnia miał ruszyć cały front, a odwołanie rozkazu nie dotarło na czas do jednego z oddziałów, dowodzonego przez porucznika wrocławskiej Abwehry (Oddz. VIII), Alberta Herznera. Jak w tych okolicach 20 lat wczesniej dowódca czeskich sił inwazyjnych ppłk Sznejdarek wybrał oszustwo (odegranie rzekomej "misji alianckiej"), tak teraz Herzner również nie stanał z podniesiona przyłbica na czele regularnej jednostki Wehrmachtu. Dowodził oddziałem dywersantów, oznaczonych jedynie opaskami ze swastyką. W dodatku - w odróżnieniu do pózniejszej prowokacji gliwickiej - wyruszono nie z terytorium III Rzeszy, lecz "niepodległej" Słowacji.
Odłożenie rozpoczęcia działań wojennych, planowanego w "Fall Weiss" na 26 VIII 1939 o godz. 4.45, Mečislav Borák (Atak na tunel, Kalendarz Sląski '94, Czeski Cieszyn 1993) przypisuje: meldunkowi generalicji niemieckiej o nieukończeniu przygotowań, odmowie przyłączenia się do wojny Włoch i zawarciu przez Polskę umowy o wzajemnej pomocy z Wlk. Brytanią. 25 sierpnia o 20.00 wydano zatem rozkaz wstrzymujący uderzenie. Por. Herzner wyruszył jednak z Czacy w stronę granicy już o 16.00. Fieseler Storch nie zdołał odszukać jego oddziału w pogranicznych lasach Beskidu Sląskiego. Celem ataku oddziału były: dworzec kolejowy i tunel w Mostach k. Jabłonkowa (po wojnie znowu RCS, obecnie RC), czyli południowy kraniec Zaolzia.
Łakomy kasek strategiczny

Ten 2-sztolniowy, 500-metrowy tunel na Przełęczy Jabłonkowskiej zawsze był łakomym kąskiem strategicznym. Podczas poprzedniej, czeskiej inwazji oba obiekty opanowała w roku 1919 Sotnia Karłowicka, sformowana w listopadzie 1918 r. w Karłowicach Wielkich. Atakujacym plutonem najezdzców dowodził oficer o nazwisku również niemieckim (i również wywodzącym się ze słowa Herz - serce): por. Wiechherz. W tamtych czasach, jak i po 20 latach, Polacy również chcieli w razie potrzeby wysadzić tunel w powietrze. Aresztowano za to... kierowników 2 polskich szkół w Mostach. Jednego z nich, Władysława Rykalskiego stracono w Jabłonkowie jesienią 1920 r,(znowu wykorzystując zaangażowanie Polski na froncie bolszewickim).
19 lat pózniej tunel znowu był w granicach II RP i znowu trzeba go było zaminować (maj 1939 r.). Jak wynika z meldunku z 18 VIII 1939, utworzona po obu stronach granicy Kampforganisation miała skorzystać z pomocy saperów wyszkolonych w armii... czechosłowackiej, by unieszkodliwić lonty i opróżnić komory tunelu z materiałów wybuchowych. Prof. Andrzej Szefer z Katowic znalazł w Federalnym Archiwum wojskowym we Fryburgu (Freiburg) nazwiska większości dywersantów hitlerowskich ze Slaska Cieszyńskiego, częsciowo o nazwiskach i imionach polskich.
Z ponad 1000 bojówkarzy z Jabłonkowa i okolic 30 najzdolniejszych por. Herzner wybrał na kurs szkoleniowy w Czacy (Słowacja). Oprócz takich "Polaków", byli to Niemcy i Czesi, toteż nieco paradoksalnie brzmiało zaprzysiężenie ich na "służbę narodowi" (jakiemu?). Na jednym z zachowanych zdjęć dywersantów siedzących wokół Herznera rozpoznano - ku wiecznej hańbie - następujących naszych "rodaków" (na Slasku Cieszyńskim oprócz Polaków żyli i żyją polskojęzyczni tzw. "lšzakowcy/kożdoniowcy, czyli autochtoni opowiadający się dawniej i dzis za przynależnocią tamtych stron do Niemiec; warto o tym wiedzieć i pamiętać w obliczu zakusów, by na Sląsku powstała oficjalna mniejszość "narodowości śląskiej"!): Jana Sikorę - "Janiultę" (po wojnie włos mu z głowy nie spadł w ponownie czeskim Jabłonkowie), Antoniego i Józefa Szotkowskich, Franciszka Kadłubca, Alojzego Jeżowicza, antoniego Kulika, Leopolda Marszałka oraz Łyska i Turka (brak imion).
Są to niechlubne wyjątki od reguły, gdyż większość Polaków nadolziańskich dochowała wierności Macierzy, zarówno pod zaborem 1919-1938, jak po 1939 r., a w czasie wojny Zaolzie przodowało w działaniach wywiadowczo-dywersyjno-partyzanckich na Slasku, a nawet górowało nad niejedną częścią Polski.
Dywersanci zadania nie wykonali, napotykajac opór obrońców tunelu, choć na krótko opanowali dworzec. Por. Herzner nakazał wycofanie się po otrzymaniu rozkazu telefonicznego od jakiego niemieckiego majora z Czacy. Niemiecki parlamentariusz uznał kłamliwie w Œwierczynowcu (jeden z granicznych przystanków linii kolejowej Zwardoń-Czaca, obecnie za granica) w obliczu gen. Kustronia nocny atak za nieodpowiedzialny czyn niepoczytalnego indywiduum.
Wyłaczona linia kolejowa

Tydzień pózniej mjr Streil już nie usiłował powtórzyć próby zdobycia tunelu, nacierając wzdłuż szosy Czaca-Mosty (ironia losu sprawiła, że obroną tunelu dowodził Polak o niemieckim nazwisku, ppor. Lichtner, a 20 t trotylu w obu korytarzach tunelu detonował polski saper o nazwisku takiegoż pochodzenia, ppor. Pirszel...). Jeszcze raz się okazało, że nie nazwisko decyduje o narodowosci. Jak pisze Borák: linia kolejowa na Słowację została na wiele miesięcy wyłączona z ruchu. Czeski historyk ocenia polskie pimiennictwo sprawy tego tunelu jako obiektywne, czego nie może powiedzieć o zródłach niemieckich, zawierających liczne kłamstwa i gloryfikujących również ten epizod zdradzieckiego napadu na Polskę. Niemiecki kalendarz cieszyński (Sląsk Cieszyński włączono do Reichu, choć początkowo robiono nadzieję Słowacji) na rok 1941 wydrukował pień marszową, sławiącą ów akt dywersji, pióra nauczyciela Knoppka i ww. Streila. Por. Herzner dostał jeden z pierwszych Żelaznych Krzyży tej wojny, a po awansie służył w osławionym oddziale "Nachtigall".
Zbrodnie zapomniane przez Czechosłowację
Powojenna Czechosłowacja za przyjęcie narodowości czeskiej lub słowackiej wybaczała wszystkie zbrodnie okupacyjne popełnione nad Olzą. Nie ukarano nie tylko ww. J. Sikory, ale też m.in. agenta gestapo Edwarda Gałuszki, majacego na sumieniu tortury i śmierć wielu zaolziańskich akowców (O. Guziur, M. Starczewski. Lido i Stragan. Slazacy w wywiadzie AK. Czeski Cieszyn 1992).
Swiadkowie tamtych wydarzeń do dziś nie chcą podawać swych nazwisk ani występować przed kamerą, bo mogą tu Niemcy wrócić... mogliby się... mścić na wnukach. Jeden z czeskich mieszkańców Mostów napisał ANONIMOWO do Boráka, że w telewizyjnym filmie "Wojna o tunel" (mój apel do TVP o sprowadzenie tego filmu pozostał bez odpowiedzi i bez skutku) wykorzystano jedynie swiadectwa Polaków-karierowiczów(?!).
Zaolzie przemilczane
Na wnukach mieszkańców Mostów nie mszczą się wprawdzie Niemcy, lecz ponowne znalezienie się Zaolzia poza granicami Polski po II wojnie swiatowej oprócz odgórnie sterowanej depolonizacji przyniosło zupełnie niespodziewany, nowy czynnik destrukcyjny.
Mianowicie: najpierw przez 44 lata programowo przemilczano lub zakłamywano w kraju i za granica dzieje Zaolzia w interesie Moskwy i Pragi, a ostatnio (w PRL-bis) nadal lansuje się fałszywa, proczeska wersję tej historii. Np. denuncjatorski Tajny front E. Długajczyka (Katowice 1955, "ksiażka dofinansowana przez MEN"!) wręcz właśnie naraża nie tylko mieszkańców Mostów, lecz dzieci i wnuków wszystkich zaolziańskich patriotów, bojowników o powrót tej części Polski do Macierzy, na bardziej lub mniej zamaskowane prześladowania ze strony dzisiejszego zaborcy.
Włodzimierz Chełstowski

Rachunek niezaspokojonych krzywd
Rozmowa z prof. Jerzym Robertem Nowakiem
Pozew 11 amerykańskich Żydów przeciwko Polsce można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. Proponuję zatrzymać się przy historycznym uzasadnieniu roszczeń. Uderzajaca jest skala manipulowania przeszłościa, w końcu nieodległa, o której wciaż żywa jest pamięć. Jaki jest komentarz historyka do tej części pozwu?
- Adwokaci żydowscy ze Stanów Zjednoczonych obciażyli Polskę i Polaków oskarżeniami o współudział z Hitlerem w zbrodniach na Żydach, o kontynuowanie czystek etnicznych i rasowych po wojnie. Dla ogromnej częsci polskich czytelników to zniekształcenie historii może się wydać szokujace. Dla tych, którzy od lat zajmuja się stosunkami polsko-żydowskimi, którzy badaja problem antypolonizmu, którzy wiedza, co na ten temat pisze się w różnych odłamach prasy zachodniej, nie było zaskoczenia.
"Gazeta Wyborcza" naświetliła jednak inaczej pojawienie się żydowskiego pozwu, pomijajac milczeniem kontekst regularnie pojawiajacych się w zachodnich mediach antypolskich wystapień.
- Adam Michnik dokonał pewnego rodzaju manipulacji, przedstawiając sprawę pozwu jako odosobniony wybryk grupy adwokatów żydowskich. Przecież tej samej argumentacji od lat używa się przeciwko Polakom w częsci bardzo wpływowych mediów żydowskich w USA, Anglii, Niemczech. Wciąż się próbuje obciążać Polaków współodpowiedzialnoscią za mordowanie Żydów w czasie II wojny swiatowej. Przecież to nie grupa adwokatów żydowskich ze Stanów wymysliła zarzut, że Oswięcim i inne obozy dlatego powstały na ziemiach polskich, bo Polacy byli bardzo antysemiccy. Przemilcza się fakt, że pierwszymi ofiarami Oswięcimia byli polscy więzniowie polityczni. Przemilcza się fakt, że Niemcy dlatego wybrali Polskę na miejsce masakry Żydów, bo tu żyła największa częsć Żydów w Europie. Te bolesne oskarżenia pojawiały się już wcześniej.
W pozwie szokuje nowy wątek - zarzuty pod adresem powojennych rządów polskich, przypisywanie im kontynuowania hitlerowskiej polityki Judenrein: "mordowanie, bicie, gwałcenie, terroryzowanie, torturowanie" Żydów. Trudno to już nazwać ignorancją historii. Przypomnijmy więc, że akurat w pierwszym dziesięcioleciu rządów komunistycznych, narzuconych Polsce siłą przez wojska sowieckie, wbrew woli ogromnej częsci Polaków, politycy pochodzenia żydowskiego mieli ogromny wpływ w takich strategicznych sektorach jak bezpieczeństwo czy gospodarka. W PKWN, czyli w pierwszym marionetkowym pseudorządzie w 1944 r., za gospodarkę odpowiedzialny był Jan Stefan Hanemann, działacz komunistycznej PPR, żydowskiego pochodzenia. Pózniej przez całe pierwsze dziesięciolecie, aż do 1956 r., gospodarką w Polsce zawiadywał, z katastrofalnymi skutkami, Hilary Minc, członek BP KC PZPR.
- Jaki był udział w elicie władzy osób pochodzenia żydowskiego w pierwszej dekadzie Polski Ludowej?
- Polską rządziła właciwie trójka osób: Bierut, Berman i Minc. Powszechnie uważa się, że to Berman był swego rodzaju szarą eminencją, jako odpowiedzialny jednoczenie za bezpieczeństwo i za kulturę, a więc także za ideologię. Zarówno Berman, jak i Minc byli politykami pochodzenia żydowskiego.

Do tego dodajmy rolę odgrywaną przez komunistycznych działaczy pochodzenia żydowskiego w organach bezpieczeństwa. Byli strasznymi, bezwzględnym katami dla więzionych Polaków. Można wymieniać dziesiątki nazwisk, od wiceministra spraw bezpieczeństwa publicznego Romkowskiego, mającego bardzo dużą władzę przy figurancie Radkiewiczu, poprzez dyrektorów departamentów takich jak Luna Brystygierowa, znana z bezwzględnosci, wyspecjalizowana w walce z Kosciołem, jak Fejgin, Różański, Swiatło, jak inny dyrektor departamentu bezpieki Leon Andrzejewski. Przypomnijmy dominację politruków pochodzenia żydowskiego w bezpieczeństwie na Sląsku, o czym pisał John Sack, uczciwy autor pochodzenia żydowskiego, w książce "Oko za oko". Przywołał w niej zbrodnie Żydów z aparatu bezpieczeństwa w obozie w Swiętochłowicach. Był on zarządzany przez jednego z takich bezpieczniaków, Salomona Morela, i stał się miejscem wymordowania około 1.500 zgermanizowanych Slązaków i Polaków. Katowano niewinnych z zemsty za Żydów zamordowanych w czasie wojny.

- Czy pół wieku temu też pojawiały się zdania, że rzad Polski Ludowej prowadzi czystki etniczne wobec Żydów?
- Oskarżenie rządu i władz komunistycznych o wiadome mordowanie i grabienie Żydów zakrawa na prawdziwą groteskę, zwłaszcza jesli zestawi się to z opiniami przekazywanymi w latach 1945-47 przez żydowską prasę amerykańską. Powszechnie wówczas wychwalano rząd Bieruta, Bermana i Minca jako rzekomo pierwszy nie antysemicki rząd w Polsce. Przypomnę tu, co pisano w wydanym w Filadelfii "The American Jewish Year Book" za okres od 18 wrzesnia 1944 r. do 7 wrzesnia 1945 r. w odniesieniu do zdominowanego przez komunistów Tymczasowego Rządu Jednosci Narodowej: "Po raz pierwszy w nowoczesnej historii Polska była rządzona przez rząd nie tylko wolny od antysemitów, lecz pryncypialnie przeciwstawiający się antysemityzmowi".

Przewodniczący Swiatowego Kongresu Żydów Polskich Józef Tenenbaum pisał w wydanej w 1948 r. książce "In Search of a Lost People. The Old and the New Poland", New York 1948 r., s. 213, że Polska po raz pierwszy w swej historii posiadała rząd wolny od przesądów i bigoterii. Cytaty tego typu można mnożyć, bo wówczas swiatowe żydostwo skrajnie wychwalało komunistyczny rząd Bermana, Minca, Bieruta, a gwałtownie atakowało gen. Andersa i polskie podziemie antykomunistyczne. Czemu mają taką krótką pamięć?

Niedawno czytałem, że własnie w tamtych latach bardzo szybko załatwiano postulowany przez Żydów zwrot mienia, natomiast bardzo ostro występowano przeciwko Polakom posądzonym o jakikolwiek antysemityzm. Bardzo łatwo można było zostać skazanym po oskarżeniach żydowskiego politruka czy bezpieczniaka. Marian Brandys, publicysta i pisarz historyczny, który nigdy nie ukrywał swego żydowskiego pochodzenia, a przy tym czuł się Polakiem, napisał w swoich dziennikach, że wówczas Żydzi byli czym w rodzaju klasy panującej, że pchali się jak ćmy na urzędy. Nawet Alina Grabowska, znana tropicielka antysemityzmu w Polsce, przyznała w końcu lat 60. w "Kulturze" paryskiej, że "znakomitą, niestety, większość pracowników UB stanowili Żydzi". To są fakty, o których niektórzy zapominają. Jeśli na czele MBP i UB, a więc głównych organów przymusu, które terroryzowały Naród, spowodowały zabicie dziesiątków tysięcy Polaków, stało tak wiele wpływowych osób pochodzenia żydowskiego, jeśli kluczowe stanowiska były w ich rękach, to jak można mówić, że to polskie władze tępiły Żydów?

Było wręcz odwrotnie. Przypomnę, że pisał o tym słynny intelektualista katolicki ojciec Józef M. Bocheński na łamach paryskiej "Kultury" (nr 7-8 z 1986 r.): "Jak wiadomo, władza leżała w dużej mierze w ich (Żydów - JRN) rękach po zajęciu Polski przez wojska sowieckie - w szczególności pewni Żydzi kierowali policją bezpieczeństwa. Otóż ta władza i ta policja jest odpowiedzialna za mord bardzo wielu sposród najlepszych Polaków (...). Polacy mają, moim zdaniem, znacznie większe prawo mówić o pogromie Polaków przez Żydów niż Żydzi o pogromach polskich".
- Zgodna jednośc pokoleń KPP czy nie zdziwiła jednak Pana reakcja Adama Michnika, znanego z niechętnych Polsce wystapień, który komentujac pozew 11 Żydów nagle stanał w obronie Polaków?
- Mylę, że głównym celem Michnika było odcięcie się od pozwu, który swą pełną kalumnii stylistyką jest aż nazbyt kompromitujący dla Żydów. Znamienne, że "Gazeta Wyborcza" zaczęła drukować tekst żydowskiego pozwu dopiero prawie tydzień po prawicowej "Naszej Polsce", widząc, że nie da się już przemilczeć jego pełnego tekstu, z całą głupawą absurdalnocią zawartych w nim oskarżeń. Michnik chciał również przekonać czytelników - wbrew faktom, że pozew stanowi tylko odosobniony wybryk małej grupy Żydów z USA. W istocie jest on tylko cząstką kalumnii typowych dla ogromnej fali antypolonizmu z ostatnich kilkunastu lat.

Sądzę również, że Michnika zdenerwowała ta częsć pozwu, która uderza we władze komunistyczne, w powojenny, zdominowany przez Żydów rząd, z którym związani byli jego rodzice: ojciec Ozjasz Szechter, były członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, i matka, autorka podręczników do historii.
Ojciec Michnika pełnił też funkcję zastępcy redaktora naczelnego pisma związków zawodowych "Głos Pracy", którego szefem był ojciec Dawida Warszawskiego, Gebert, jeden z przywódców Komunistycznej Partii USA, zanim wyemigrował do Polski. W "Gazecie Wyborczej" jest wiele osób związanych z dawnymi rządami komunistycznymi, z pierwszą grupą rządzącą Bermana, Minca, Zambrowskiego. Ich rodzice przeżywali wówczas najpiękniejsze chwile swego życia, sprawowali rządy, a tu nagle Żydzi amerykańscy atakują ich jako sprawców cierpienia Żydów.
Strzał był wyjątkowo spudłowany. Przypomnę tu, że swietny publicysta chicagowskiego "Dziennika Związkowego", Robert Strybel, w numerze tej gazety z 6 sierpnia br. jednoznacznie skrytykował reakcję Michnika. Strybel pokazał, że Michnik wykorzystał nawet okazję żydowskiego pozwu do przypomnienia zajsć antyżydowskich w Kielcach w 1946 r., pisząc o nich jako o "polskim wstydzie", milcząc o tym, że to była prowokacja NKWD. Równoczesnie za, jak akcentował Strybel, Michnik milczał jak grób na temat roli odegranej przez komunistów pochodzenia polskiego w stalinizacji Polski, zwłaszcza w zbrodniach bezpieki.
- Odezwała się znowu jedność pokoleń Komunistycznej Partii Polski.
- Z wypowiedzi na łamach "Gazety Wyborczej" widać, że chętnie poparliby oni żądania żydowskie, jak przyznał to np. Stanisław Krajewski, wnuk Adolfa Warskiego, przywódcy KPP, tylko nie podoba im się uzasadnienie pozwu. Przy tej jednak okazji "GW" zdecydowała się wydrukować kilka tekstów, jakich normalnie na jej łamach się nie spotyka.
Np. opublikowano artykuł Uri Hupperta, bardzo ciekawego publicysty izraelskiego pochodzenia, autora książki o rabinach i heretykach, piętnującej fanatyzm żydowskiego państwa wyznaniowego, notabene książki przemilczanej przez naszych pseudoeuropejczyków, ponieważ kompromitowała fanatyzm izraelskiego państwa religijnego. Fanatyzm, o którym się zazwyczaj w Polsce milczy, i to w tych samych przekaziorach, które fałszywie atakują rzekomą dominację Koscioła w Polsce i grozbę państwa wyznaniowego.
Otóż Uri Huppert nagle został wydrukowany w "Gazecie Wyborczej", i to z tekstem bardzo mocnym. Warto zacytować jego fragment: "Wstydzę się tego pozwu. Rzuca się w oczy absurdalne, pseudohistoryczne tło i koncepcja spisku, lansowane w pozwie przez prawników amerykańskich. Pozew ten obraża mnie osobicie. Wstydzę się tego pozwu jako dziecko Holocaustu, jako syn ojca straconego przez gestapo i matki więzionej przez hitlerowców, i cudem uratowanej przez Polkę". Co najciekawsze, Huppert przypomniał, że nic dziwnego, że "krąży pogląd o bardzo mizernym poziomie kształcenia w pewnych gimnazjach amerykańskich. Może dlatego nie doszło do wiadomosci szanownych mecenasów, iż obóz oswięcimski został utworzony dla polskich więzniów politycznych, komunistów niemieckich i innych wrogich Hitlerowi elementów". I jeszcze jedno bardzo ciekawe: "W swoim pozwie panowie prawnicy używają zwrotu nazici-kolaboranci. Może błędnie tłumaczę sobie, że w ich oczach kolaboranci to jakoby Polacy. Pozwalam sobie przypomnieć, że kolaborantami byli nie tylko antysemici, lecz również policjanci żydowscy w gettach i żydowscy kapo w obozach".
To było w "GW" z 6 sierpnia. Przypomnę, że "Gazeta Wyborcza" od dawna milczała o rozmiarach kolaboracji Judenratów, czy policjantów żydowskich, katujących własnych rodaków.
Kreując za to na bohaterów żydowskich policjantów wydających na śmierć swoich rodaków, jak Perechodnika, autora wspomnień "I ja jestem mordercą".

- Prof. Izrael Shahak, bardzo uczciwy żydowski naukowiec, autor znakomitej książki "Żydzi i goje", stwierdził, że największą bezporednią rolę w mordowaniu Żydów odegrali współbracia żydowscy, nadgorliwie dostarczając kolejne iloci Żydów na smierć. Straszną postacią był tzw. król getta w Łodzi, Chaim Rumkowski, który wyekspediował tysiące Żydów na smierć, a potem sam się znalazł w krematorium. Myslę, że najwyższy czas przypomnieć te zapomniane fakty, zwłaszcza dzis, kiedy się obciąża Polaków za holokaust.
Przypomnijmy zwłaszcza to, co pisała o kolaboracji Judenratów i żydowskiej policji z Niemcami słynna intelektualistka żydowska Hannah Arendt w tak wiadomie przemilczanej dzis ksiażce "Eichmann w Jerozolimie"
Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę Czytelnikom "Naszego Dziennika" na to, jak wiele uczciwych książek - swiadectw polskich i żydowskich autorów jest przemilczanych. Ogromnie ubolewam, że prawie nieznana jest książka "Scroll in Agony" Chaima Kaplana, rabina żydowskiego, który zginął w 1943 r. w Warszawie.
Dlaczego? Bo zawiera niewygodne prawdy dla niektórych oskarżycieli Polaków o rzekomy antysemityzm. Chaim Kaplan, który był najpierw pełen uprzedzeń wobec Polaków, na kartach tej książki ze zdumieniem konstatuje, że Polacy nie dali się wciągnąć w niemieckie oferty przeciwko Żydom. Bardzo krytycznie pisze też o niektórych odpowiedzialnych z rad żydowskich czy policji. Przemilczana jest swietna książka Klary Mirskiej, Żydówki, która wyemigrowała w 1968 r., ale nigdy nie wpadła w fobie antypolskie i bardzo ciepło pisała o Polakach w czasie II wojny swiatowej.
Przemilcza się książkę znakomitego uczonego-matematyka Chaskielewicza "Ukrywałem się w Warszawie", który pisze bardzo ostro o policji żydowskiej, jak mordowała własnych współbraci. Książka ta zasługuje na dodatkową uwagę w "Naszym Dzienniku", ponieważ przeciwstawia się kłamstwom antykatolickim, tak często lansowanym przez licznych wpływowych Żydów, od rabina Weissa po laureata Nagrody Nobla Elie Wiesela. Chaskielewicz twierdzi, że o pomocy Żydom w największym stopniu decydował głęboki katolicyzm.
Przemilczana jest książka Andrzeja Wróblewskiego "Być Żydem", rozmowa Norwega Halvorsena z A. Wróblewskim, znanym krytykiem teatralnym pochodzenia żydowskiego. Bardzo ostro ocenia rolę ubeków i politruków pochodzenia żydowskiego.
Myslę, że przy okazji tak obrzydliwie sformułowanego pozwu amerykańskich Żydów ma szanse wyjsć na jaw szereg zapomnianych faktów. Może wreszcie społeczeństwo dowie się, jaki na Zachodzie dominuje styl mówienia o Polsce.

Kto jest w mediach zainteresowany lansowaniem takiego wizerunku naszego kraju?
- Dzieje się to w interesie nie tylko skrajnych kół żydowskich, ale też niektórych bardzo wpływowych kół niemieckich. Tych, które za wszelką cenę chcą wybielenia Niemiec ze zbrodni, kosztem oczerniania Polaków. Pomagają im w tym nie tylko Żydzi, ale również takie osoby jak anty-Polak Andrzej Szczypiorski, który potrafi publicznie powiedzieć w Niemczech, że Polacy są współodpowiedzialni za mordowanie Żydów. Mylę, że jest to robione także w interesie częsci postsowieckiego imperialnego wywiadu i rosyjskiej propagandy, zawsze chętnie korzystającej z okazji, by oczernić tych "krnąbrnych" Polaków, którzy zawsze byli Rosji solą w oku.
Polska przed sadem. Jest jeszcze jeden aspekt sprawy. Próbuje się Polsce wytoczyć sprawę przed sadem amerykańskim wbrew wczeniejszemu układowi z USA, naruszajac suwerennosć niepodległego kraju.
- Postawa sądu amerykańskiego w sprawie pozwu Żydów wobec Polaków będzie tym wymowniejsza w zestawieniu z poprzednią sprawą dotyczącą suwerennego państwa. Chodziło o pozew w sprawie zbrodni katyńskiej przeciwko Rosji. Otóż wtedy sprawa była ewidentna, chodziło o mord dokonany z zimną krwią na paru dziesiątkach tysięcy Polaków, swiadectwa mordu są dostatecznie przekonujące. Sąd amerykański przyjął argumentację Rosji, że nie ma on kompetencji sądzić i rozstrzygać w sprawie suwerennego państwa. Jesli argument suwerennosci państwa mógł być uzasadnieniem dla bronienia Rosji przed rozliczeniami za okrutną zbrodnię katyńską, to byłoby tym bardziej szokujące, gdyby w przypadku Polski nie uznano tego argumentu. Zwłaszcza że oskarża się nas na podstawie bezprzykładnego oszczerstwa. To jak to? W różnych krajach sądzi się za kłamstwo oswięcimskie, a Polaków można bezkarnie oskarżać o zmylone zbrodnie?
A jak Pan ocenia reakcję rzadu polskiego na pozew?
- Nijaka, wręcz żałosna. Jako nie przypominam sobie, żeby min. Geremek zabrał głos w tej sprawie, żeby premier Polski wypowiedział się odpowiednio stanowczo. A przecież na takie oszczerstwa trzeba było walnąć pięcią w stół. Porównywanie nas z hitlerowcami, pisanie w ten sposób o Polsce, o kraju, który poniósł największe zniszczenia w czasie wojny, nie dostał żadnych odszkodowań, jest oszczerstwem kwalifikującym się do sądu. Słyszę za to, że pan premier Buzek mówi o "niezbyt dyplomatycznym" języku pozwu. Przepraszam bardzo, ale jestem przerażony taką postawą premiera rządu, który tak reaguje na bezprzykładne oszczerstwa wysuwane przeciwko Polakom, o bardzo groznych skutkach.

Przemilczane swiadectwaW tym z gruntu fałszywym obrazie najnowszych dziejów Polski zabrakło też, co bardzo charakterystyczne, jakiegokolwiek odniesienia do lat 1939-41 na Kresach Wschodnich, gdy Polacy doznali wielu niesprawiedliwosci od osób pochodzenia żydowskiego. Symbolem ich współpracy z sowieckim okupantem były stawiane 17 wrzenia 1939 r. bramy tryumfalne...
- Na początku wrzesnia ukaże się moja najnowsza książka "Przemilczane zbrodnie. Żydzi a Polacy na Kresach 1939-41", która podnosi ten problem. Ciągle za mało wiemy o pomocy zbolszewizowanych Żydów w mordowaniu Polaków, deportowaniu na wschód, wyłapywaniu urzędników polskich, oficerów, z których wielu znalazło się na licie katyńskiej, grabieniu mienia polskiego.
Polonia na Zachodzie opublikowała już szereg cennych publikacji na ten temat, m.in. w książce "Story of Two Shtetl", w książce Tadeusza Piotrowskiego "Polski Holocaust", czy częsciowo w pracy prof. Iwo Pogonowskiego "Jews in Poland". Cytowałem już w "Naszej Polsce" fragment listu bp. przemyskiego Franciszka Bardy, z 4 listopada 1939 r., który poinformował listownie Papieża Piusa XII, że gmach Kurii Biskupiej zajęto na mieszkania dla Żydów. Czy nie była to grabież mienia? Bp Wincenty Urban pisał, że Żydzi przejęli zakład wychowawczy dla sierot prowadzony przez siostry służebniczki starowiejskie w Biłce Szlacheckiej pod Lwowem. Abp grecko-katolicki Andrzej Szeptycki, znany z pomocy dla ratowania dzieci żydowskich, pisał do sekretarza Kongregacji Kosciołów Wschodnich, kard. Tisseranta, o zubożeniu ludnosci wskutek działalnosci Żydów wykupujących za bezcen oszczędnosci. Liczne relacje Polaków wskazują na rolę Żydów w wymuszaniu na Polakach sprzedaży ich mienia za bezcen, ze względu na grożącą im deportację.
Nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialnosci za te zbrodnie, nikt z Polaków nie otrzymał zadosćuczynienia za doznane krzywdy. Mamy bić się w piersi za nie swoje grzechy...
Z roszczeniami wychodzą Żydzi z bogatego kraju, którego prezydent, Roosevelt, jest odpowiedzialny za rządy komunistyczne w Polsce, za nędzę, za sprzedanie nas w Jałcie.
Czy to nie jest wprost haniebne, że nie ma odszkodowań dla rodzin setek tysięcy Polaków, którzy byli w łagrach sowieckich, najlepszych polskich patriotów, akowców. Nie ma odszkodowań za lata więzienne i obozowe dla Polaków więzionych w kraju. Nikt nie zwróci życia zabitym, zamordowanym w latach 1939-41 na Kresach przez Sowietów i mordowanych przez będących na ich usługach Żydów.
Przypomnę tu choćby dokonany przez Żydów-NKWD-zistów mord na dominikanach w Czortkowie, czy zabójstwo przywódców studenckich na Politechnice Lwowskiej w 1939 r. za rzekomy antysemityzm. Nikt nie zwrócił mienia rodzinom osób zamordowanych, uwięzionych w latach stalinizmu. A kto pociągnął do odpowiedzialnosci Romana Zambrowskiego, polityka żydowskiego pochodzenia, za zbrodnie, jakie popełnił, nadzorującego po wojnie obozy pracy, gdzie w nieludzkich warunkach pracowało ponad 100 tys. Polaków, oskarżanych pod byle pretekstem o niebłagonadiożnost polityczną. Jest wielki rachunek krzywd, których nikt nie wyrównał. Tylko jeden naród - żydowski - dostał od Niemców bardzo wysokie odszkodowania, a Polacy są dalej spychani w cień, i nie tylko nie naprawia im się ich krzywd, ale stara się przemilczeć jego martyrologię. Wciąż trwa zapomniany polski holokaust, jak pisał w tytule swej swietnej, ale też przemilczanej książki Richard C. Lucas. Nie tylko przemilcza się polską zagładę, ale jeszcze próbuje się oszczerczo zrzucać na nas odpowiedzialnoć za zbrodnie popełnione przez polskich i żydowskich katów.
Sojusz antypolonizmów.

W pozwie Polacy w ogóle znikaja jako ofiara nazistowskich Niemiec, sa tylko wspólnikami Hitlerami. Dlaczego w tych oskarżeniach celujš włanie Żydzi amerykańscy? Co chca ukryć we własnych sumieniach?
- W tej akurat sprawie władze Izraela zachowują się bardziej powciągliwie, nawet odcinają się od oskarżeń zawartych w pozwie Żydów amerykańskich. Myslę, że Żydzi amerykańscy mają się czego wstydzić. Chcą ukryć, że w czasie wojny nie kiwnęli palcem w obronie zagrożonych Żydów europejskich, że bali się ich przyjazdu, zwłaszcza Żydów wschodnioeuropejskich do Ameryki. Większosć z nich stanowili Żydzi ubodzy, chałatowi, ortodoksyjni i samym swoim wyglądem mogli prowokować antyżydowskosć. Żydzi amerykańscy bali się włanie tego i woleli zostawić swoich współbraci na pastwę losu. Skutki tej biernosci w czasie wojny są znane. To skłania Żydów amerykańskich do nadgorliwosci w szukaniu na siłę winnych gdzie indziej, byle przesłonić swoją winę.
Jakie moga być dalsze skutki pozwu?
- Nie możemy bezradnie czekać, aż dojdzie do rozstrzygnięcia. Dziwię się ogromnej biernosci rządu premiera Buzka; jego oswiadczenie o "niezbyt dyplomatycznym języku" pozwu jest kompromitujące. Czekam na oswiadczenie ministra Geremka i innych postaci życia publicznego, od przywódcy AWS Krzaklewskiego, po marszałka Sejmu Płażyńskiego. Ta sprawa jest zbyt istotna dla dobrego imienia Polski. Potrzebny jest zbiorowy protest intelektualistów polskich, trzeba też zmobilizować przyjaciół Polski na Zachodzie i na Wschodzie.

Teraz widzę, jak słuszne są oskarżenia wysuwane przez prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala i innych przywódców polonijnych, m.in. prezesa Związku Klubów Polskich w Chicago Adama Ocytkę. Zarzucają oni polskim kręgom rządzącym, od pełniącego obowiązki prezydenta RP Aleksandra Kwaniewskiego, po różnych innych polityków polskich, niebronienie dobrego imienia Polski. Naprawdę możemy być dumni z naszej historii, mamy prawo o tym mówić, ale mamy też dług wobec przeszłych pokoleń Polski, które tak ciężko zapłaciły za obronę naszej suwerennoci. Ci, którzy nami rzšdzš, powinni być godni tamtych wielkich Polaków i umieć wystąpić w obronie dobrego imienia Polski. Dawniej za to płacono życiem, a dzi trzeba tylko, albo aż tak wiele, powiedzieć publicznie prawdę.
Czy sprawa żydowskich roszczeń nie powinna nas przynaglać do budowania polskiego lobby w swiecie? Dzis nikt nie występuje w naszej obronie.
- Podczas pobytu w USA i Kanadzie, w Austrii, Szwajcarii, w rozmowach z przedstawicielami Polonii przekonałem się, że Polonia jest dużo bardziej jednoznacznie chrzescijańska, narodowa i antykomunistyczna niż Polacy w kraju. Bardziej zdaje sobie sprawę z różnych zagrożeń dla Polski. Myslę, że byłoby bardzo cenne połączenie wysiłków wszystkich mylących po polsku zagranicą i w kraju, stworzenie dużo szerszego frontu współdziałania.
Trzeba tworzyć polskie lobby w różnych krajach, a równoczenie popularyzować w większym stopniu czołowe postacie Polonii zagranicznej, nie ograniczając się do kilku osób. Już mam dosć powtarzania do znudzenia paru nazwisk, Brzeziński, Miłosz, Barańczak, Nowak-Jeziorański, gdy przemilcza się dziesiątki innych ciekawych polskich intelektualistów w USA i Kanadzie. Jakże potrzebna nam jest książka o wybitnych postaciach swiata nauki, kultury Polonii. Dlaczego nie mamy książki "100 słynnych Polaków". Iluż Polaków swoimi wysiłkami przyczyniło się do budowy kultury, rozwoju nauki w innych krajach.
U Wańkowicza po raz pierwszy przeczytałem, że w XVII wieku Polak, dr Kurcjusz, był twórcą pierwszej politechniki w USA. Jak mało znamy takie fakty. Ileż dumy się odczuwa idąc koło wodospadu Niagara, kiedy widzi się, że jedyne nazwisko, które zostało tam uwiecznione, to nazwisko Polaka, Gzowskiego, zarządcy Ontario w XIX. Warto, żebysmy w pismach różnej opcji pokazali wkład Polaków w cywilizację i kulturę swiata jako co, co nas łączy, budzi dumę narodową i obala poczucie rzekomej gorszosci Polski.
W niektórych przekaziorach, od telewizji po "Wprost" upowszechnia się poczucie, że nie warto być Polakiem. To prowadzi do emigrowania z Polski, apatii społecznej, znieczulicy. Podniesienie się Polski może nastąpić tylko na zasadzie odbudowy patriotyzmu i swiadomoci narodowej, tak mocno niszczonych przez dziesięciolecia.

Tylko wtedy damy radę się obronić przed różnego rodzaju antypolonizmami?
- Tak. Jednoczenie nasz rząd, organa władzy, muszą zadbać o właciwe reprezentowanie polskich interesów narodowych. Mam nadzieję, że przy okazji oszczerczego pozwu żydowskiego do Polaków dotrze dużo więcej prawdy o zagrożeniach dla polskosci. Obawiam się bowiem, że prędzej czy pózniej dojdzie do otwartego zamanifestowania tego, co już działa po cichu - sojuszu antypolonizmów. Sojuszu antypolskiej częsci srodowisk żydowskich, niemieckich, rosyjskich. Najgrozniejszy dla nas może być sojusz bardzo wpływowych srodowisk żydowskich i niemieckich. W tym momencie widzimy, jak fałszywe były iluzje na temat Niemiec, iluzje podtrzymywane m.in przez p. Geremka, który mówi o cudzie pojednania polsko-niemieckiego. Wszystko wskazuje na to, że zamiast cudu pojednania mamy kicz pojednania. Widzimy, jak prysły iluzje związane z poparciem Niemców jako "adwokatów Polski" dla naszego wejcia do UE, widzimy, jak Niemcy chcą na tym skorzystać. Wszystko uzyskać dla siebie i żadnych ograniczeń. Wykupić polską ziemię, prasę, przedsiębiorstwa na ziemiach odzyskanych, dokonać pokojowego Drang nach Osten.
A w tym pokojowym Drang-u dokonywanym siłą marki, bardzo dużą rolę może odegrać współdziałanie z niektórymi wpływowymi szowinistami i oszczercami żydowskimi. Chodzi o tę samą metodę: obalić prawdę o Polakach jako narodzie ofiar, który walczył przez całą wojnę, tworząc wspaniałe państwo podziemne, narodu bez Quislingów, bez kolaborantów z Niemcami, kraju który poniósł tak wielkie zniszczenia. Chcą zagłuszyć tę prawdę i wykreować fałszywą, czarną legendę Polaków jako narodu szmalcowników, jako narodu, który był faktycznie współpracownikiem Hitlera, który utworzył rzekomo polskie obozy koncentracyjne. Przez delikatnosć najpierw zniknęło słowo "niemieckie obozy koncentracyjne", pojawiły się obozy nazistowskie, a teraz coraz bardziej obozy polskie. Dzi na Zachodzie coraz częciej myli się, że nazici byli Polakami.
Jesli nie rozbije się tej propagandy, mobilizując całą propolską opinię w swiecie, to koszty będą katastrofalne. Stworzymy okazję do podjęcia roszczeń niemieckich, które będą wówczas ułatwione. Raz utrwaliwszy obraz Polaków jako narodu szmalcowników, morderców, będzie łatwiej potem przeprowadzać różne rzeczy wobec Polaków. A co można robić dla obrony praw mniejszosci w sposób skrajny, zobaczylimy na przykładzie Kosowa. Bardzo się obawiam, żeby w pewnym momencie Opolszczyzna nie zmieniła się w takie Kosowo, w którym siła marki będzie prowadziła do przeróżnych antypolskich prowokacji, wypychania Polaków i przekształcania ich w mniejszosć polską na tym terenie, czego już pierwsze objawy mamy.
Bolesne, że ten bezprecedensowy atak na Polskę nastapił u progu 60. rocznicy wybuchu II wojny wiatowej. Może chce nam się odebrać moralne prawo do bycia ofiara agresji Hitlera?
- Władzom przez dziesięciolecia nie zależało na pokazywaniu wielkiej częsci naszego udziału w wojnie. Nie chciano przypominać, że bylimy tak prozachodni w kraju, który miał być przybudówką Rosji sowieckiej. Nie pokazywano przez dziesięciolecia Powstania Warszawskiego, za to nagłaniano walkę w getcie. Chodziło o to, żeby przedstawić zbrojne wystąpienie w getcie jako powstanie, i jak to podkreslał historyk z ŻIH, Paweł Szapiro, wiadomie przeciwstawić je Powstaniu Warszawskiemu. To się udało do tego stopnia, że prezydent Niemiec Herzog, zjawiwszy się na obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego, pomyłkowo okreslił je jako powstanie w getcie. Czytalimy niedawno o tym, że Brytyjczycy zniszczyli archiwa polskiego wywiadu, znamy historię zacierania prawdy o roli Polaków w wykryciu Enigmy. Dla częsci polityków zachodnich bylimy bardzo niewygodni, bo ze swoją nonkonformistyczną postawą psulimy ich dogadanie się za wszelką cenę, choćby kosztem naszych interesów, ze Związkiem Sowieckim.
Sprawa pozwu nie może być zlekceważona. Gdyby udało się przeforsować roszczenia żydowskie w ich maksymalnej wersji, grozi to katastrofalnymi wręcz skutkami dla gospodarki polskiej i zubożeniem Polaków jako narodu.
Myslę, że Polacy jeszcze nie zdają sobie w pełni sprawy, jak grozne mogłoby być zaspokojenie tych roszczeń, tym bardziej, że trzeba się liczyć z oszustwami i nadużyciami w tej dziedzinie. Wiemy już teraz, że doszło do rozlicznych oszustw przy rewindykacji mienia żydowskiego w Krakowie. Dodajmy, że trudny do posądzenia o niechęć do Żydów tygodnik "Polityka" opublikował w numerze z 24 lipca br. Artykuł Piotra Pytlakowskiego "Pozew Wellera", udowadniający całkowity fałsz roszczeń jednego z 11 Żydów oskarżających Polskę, do posesji w Kałuszynie. Okazało się, że "nikt w Kałuszynie nie pamięta Srula Wellera, a w księgach hipotecznych nie uwieczniono jego nazwiska". Obawiam się, że przy skorumpowaniu różnych władz w Polsce, mogłoby dojsć do maksymalnych nadużyć przy rewindykacji mienia.

W ogóle jestem przeciwny zwrotowi mienia na rzecz osób nie mających obywatelstwa polskiego.

Małgorzata Rutkowska

Wystapienie rabina Menachema Pinkasa Joskowicza oraz wniosek jedenastu żydów polskiego pochodzenia o zwrot majatków lub wypłacenie im przez państwo polskie odszkodowań z tytułu ich utraty - to kolejne fakty terroryzowania i szantażowania Polski.
Nowojorscy adwokaci owych jedenastu Żydów ponaglają do szybkiego załatwienia sprawy, twierdząc, że ich klienci są w podeszłym wieku. A może w takim razie również Polacy powinni zacząć żądać od państwa Izrael odszkodowań za smierć bliskich z rąk oprawców żydowskiego pochodzenia, którzy częstokroć tak jak Salomon Morel uciekli przed sprawiedliwocią do Tel Aviwu i są przez Izrael chronieni.
Dzis w obliczu wspomnianych wystąpień rabina Joskowicza, wniosku Żydów z Nowego Jorku, propagandy uprawianej przez pisma kontrolowane przez diasporę żydowską trzeba w końcu powiedzieć: DOSĆ TEJ HUCPY! Nie można bezkarnie szargać naszej godnosci narodowej. Jeżeli tego szargania nie widzą władze, to sprawy w swoje ręce musi wziąć naród. Jeżeli bowiem pozwolimy bezczecić naszą narodową godnosć przestaniemy być narodem, a staniemy się zbiorem przypadkowo dobranych ludzi, bez korzeni cywilizacyjnych i bez żadnej przyszłosci.
To Polacy mają prawo żądać odszkodowań!
Jeżeli kto ma moralne, i nie tylko, prawo do żądania odszkodowań za straty poniesione w okresie wojennym i powojennym to są to Polacy, którym za wielowiekową tolerancję i gocinnosć w stosunku do Żydów ci ostatni w większosci, gdyż byli i Żydzi patrioci, również mordowani przez swoich braci w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat odpłacili morderstwami, zaborem mienia i współudziałem w rozbiorze Państwa Polskiego z roku 1939.
Odszkodowania te należą się chociażby z kilku zasadniczych powodów.
Należą się żyjącym jeszcze ofiarom i ich spadkobiercom za:


Żydzi w miastach i miasteczkach na powitanie Armii Czerwonej wywieszali flagi tegoż koloru, pomagali rozbrajać polskich żołnierzy i zajmowali stanowiska w urzędach podbitego kraju. Jeden z raportów oceniał, że 75 procent administracji wysokiego szczebla we Lwowie, Białymstoku i Łucku podczas sowieckiej okupacji składało się z Żydów. Z ich pomocą Sowieci wysłali w głąb ZSRR polską inteligencję. Za Teresa Prekerowa stwierdzała w Najnowszych dziejach Żydów w Polsce w zarysie do 1993 roku: Do wykrywania wrogów ustroju i wrogów ludu NKWD utworzyła szeroko rozbudowaną sieć informatorów, w której dużą rolę odgrywali Żydzi (...);
podobne działania na polskich terytoriach okupowanych przez Niemcy;
kolaborację Żydów z niemieckimi władzami obozowymi w obozach koncentracyjnych (np. Majdanek, Auschwitz) przy mordowaniu Polaków;
zbrodnie na ludnosci polskiej dokonywane przez oddziały tzw. Armii Ludowej i Gwardii Ludowej, których dowódcy mieli często pochodzenie żydowskie, a po 1944 r. zostawali funkcjonariuszami władzy komunistycznej; eksterminację narodu polskiego po 1944 r. i terror komunistyczny wprowadzony przez żydowskich funkcjonariuszy tzw. Polski lubelskiej, wywodzących się m.in. ze Związku Patriotów Polskich. Już po tzw. wyzwoleniu to osoby narodowoci żydowskiej kierowały komunistycznym aparatem bezpieczeństwa. Wymieńmy kilka najbardziej znaczšcych nazwisk: Jakub Berman, odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa w ramach Biura Politycznego KC PPR, póŸniej PZPR; Roman Romkowski (Natan GrinszpanKikiel) pierwszy wiceminister w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, Luna Brystygierowa dyrektor departamentu MBP; płk Anatol Fejgin dyrektor departamentu w MBP; Józef Œwiatło dyrektor osławionego X Departamentu MBP, płk Józef Różański (Goldberg) wicedyrektor tego Departamentu; Minister Stanisław Radkiewicz, choć Polak ożeniony był z Żydówką Rutą Teitsch.
Również wojewódzkie placówki UB obsadzane były przez osoby narodowosci żydowskiej. Według Johna Sacka (Oko za oko) w Lublinie 80 proc. oficerów milicji i 50 proc. milicjantów było Żydami;
wywózki na Sybir ludnoci polskiej po 1944 r. Począwszy od pierwszych miesięcy 1946 r., przybywały do Polski kolejne transporty Żydów z ZSRR. W połowie roku 1946 liczba Żydów w Polsce wynosiła 244 tysišce. Równoczesnie z repatriacją Żydów z Rosji do Polski, w przeciwnym kierunku szły pilnie strzeżone przez NKWD transporty kolejowe pełne polskich patriotów z organizacji konspiracyjnych (AK, WiN, NSZ), wywożonych na Sybir.
Wywózki objęły, według różnych zródeł, od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy Polaków;
tzw. morderstwa sšdowe dokonane na polskich patriotach przez komunistycznożydowski aparat bezpieczeństwa. Ofiary te dzielš się na: ofiary bezporedniego terroru NKWD i wojsk sowieckich, ofiary UB, IW, KBW, aparatu sšdowego i prokuratorskiego, skazane wyrokami bądz zamordowane.
Nie można zapominać także o ofiarach posrednich, a więc osobach, których wprawdzie nie skazano na smierć i nie zamordowano, ale które wskutek tortur i przeżyć więziennych przedwczesnie zmarły (np. żołnierzegórnicy zsyłani do kopalń uranu). Można założyć, iż liczba ofiar wynosi kilkaset tysięcy.
Mordercami sądowymi byli w przeważającej częsci własnie Żydzi: sędzia Maria Gurowska (z domu Sand, córka Moryca i Frajdy z domu Einsenman) prowadziła sprawę i skazała na smierć gen. Augusta Emila Fieldorfa ps. NIL; kpt. Stefan Michnik orzekał w sprawach m.in. Zefiryna Machalli, płk. Maksymiliana Chojeckiego i nadzorował wykonanie kary smierci na rotmistrzu Andrzeju Czaykowskim cichociemnym i powstańcu warszawskim; Oskar Karliner, oskarżyciel m.in. w procesie kierownictwa PPSWRN w dniach 515 listopada 1948 r., od marca 1954 r. szef Zarządu Sądownictwa Wojskowego; Helena Wolińska; kpt Zygmunt Linauer; Stefan Kuhl (zwany krwawym Kuhlem), szef Głównego Zarządu Informacji WP od 25.04.1947 do 6.06.1950 r.; płk Maksymilian Lityński...
Listę taką możnaby ciągnąć jeszcze bardzo długo według pułkownika Jerzego Poksińskiego, tylko w 1968 r. z Polski wyjechało około tysiąca funkcjonariuszy stalinowskiej bezpieki. Sylwetki owych katów Polaków przypominamy co tydzień na łamach Naszej Polski;
za zabór mienia uwięzionych i zamordowanych patriotów polskich;
To oczywicie nie jest pełna lista antypolskich dokonań ludnosci żydowskiej, skoncentrowalimy się jednak na okresie stalinowskim, gdyż to on zapoczštkował współczesny kurs polityczny Polski. Obszernie udokumentowalimy ten katalog win żydowskich w okresie ostatnich stu lat w cyklu prof. Jerzego Roberta Nowaka Za co Żydzi powinni przeprosić Polaków. Dzieje grzechów, publikowanym w Naszej Polsce w 1996 roku.
Należy się i słowo przepraszam
Żydzi powinni również co najmniej przeprosić Polaków za:
fałszowanie najnowszej historii stosunków polskożydowskich;
ucieczkę od wdzięcznoci Polska była krajem, w którym w XVIII wieku żyło trzy czwarte Żydów całego wiata. Rabin krakowski Mojżesz Isserless pisał w XVI w.: Jeliby Bóg nie dał nam tego kraju [Polski] za schronienie, los Izraela byłby nie do zniesienia. Fakt, iż Polska była dla ludnosci żydowskiej rajem w Europie, państwem, gdzie ich kultura mogła swobodnie rozkwitać, jest od półwiecza przemilczany.
Zastapiły go antypolskie łgarstwa o polskim antysemityzmie;
obarczenie Polaków wina za tzw. pogrom kielecki w lipcu 1946 r. przygotowany przez NKWD przy pomocy miejscowego aparatu politycznego i bezpieczeństwa, składajacego się głównie z Żydów (Zarecki prezydent miasta, Andrzej Kornecki alias Dawid Kornhendler szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa, Albert Grünbaum, Eta LewkowiczAjzenman szef sekretariatu WUBP, major Konieczny dowódca oddziału wojskowego wysłanego na pomoc Żydom);
za ponad czterdziestoletnie zaprowadzanie siła komunosocjalizmu w Polsce i doprowadzenie w ten sposób do zapaci cywilizacyjnej narodu i państwa;
za niszczenie w tym okresie polskiej nauki, muzyki, historii i zastępowanie jej polakożercza propaganda.
Robili to m.in.: Adam Schaff, który kierował akcja niszczenia niezależnych od komunizmu badań naukowych; z kolei Żanna Kormanowa i Helena Michnik stalinizowały historię, a wspomniany Schaff i Bronisław Baczko filozofię; Adam Ważyk (Wagman) przy pomocy krwawej Melanii Kierczyńskiej (Zukier) terroryzował życie literackie, a Zofia Lissa siała spustoszenie w polskiej muzyce;
jedna z najhaniebniejszych ról w walce z tradycjami polskiej kultury odegrało pismo Kuznica, specjalizujace się w napaściach na Marię Dabrowska i niezależnych pisarzy. Jego trzon stanowili autorzy żydowskiego pochodzenia: Mieczysław Jastrun, Jan Kott, Kazimierz Brandys;
szkody gospodarcze dla Polski: plan 6letni Hilarego Minca, działania gospodarcze Eugeniusza Szyra, Romana Zambrowskiego;
Szczególne słowo przepraszam
Szczególne słowa przeprosin należa się wszystkim Polakom za:
ukazywanie Polaków w propagandzie żydowskiej jako antysemitów, twórców polskich obozów koncentracyjnych, w których wspólnie z Niemcami mordowalimy Żydów. Najgłoniejsze przykłady takiej kłamliwej, antypolskiej propagandy to: Shoah! Lanzmana (którego obrońca i propagatorem był Jacek Kuroń), Shtietl, komiks Maus, ksiażki Urisa (np. Miła 18), Lista Schindlera Stevena Spielberga.
A w Polsce m.in.: paszkwile Gazety Wyborczej odnosnie Powstania Warszawskiego, Wielki Tydzień Andrzeja Wajdy, twórczosć Izabeli Cywińskiej, Kabarecik Olgi Lipińskiej;
za uporczywe, mimo protestów i wykazywania kłamliwosci tych twierdzeń, oskarżanie Polaków o brak pomocy Żydom podczas tzw. powstania w getcie i biernoć wobec cierpienia ludnośći żydowskiej w okupowanej Polsce.
Tymczasem to Polska była jedynym krajem w Europie, gdzie okupant niemiecki wprowadził karę śmierci za pomoc Żydom.
Swiadectwem ogromnej pomocy Polaków dla Żydów w okresie okupacji niemieckiej sa chociażby przyznawane co roku medale Sprawiedliwi wśród narodów swiata, gdzie najliczniej reprezentowani sa właśnie Polacy;
za zawłaszczanie martyrologii narodów całego świata, w tym szczególnie Polaków, z lat 1939-45 i czynienie z niej swoistej religii Holocaustu.
Twierdzenie, iż tylko ludnosć żydowska była ofiara Niemców (mamy z tym do czynienia m.in. w przypadku obozu Auschwitz) i pomijanie Polaków jako grupy narodowosciowej mordowanej w obozach koncentracyjnych (Muzeum Holocaustu w Nowym Jorku);
za żadania usuwania Krzyży z miejsc kazni Polaków;
swiadoma i programowa demoralizację młodzieży polskiej w okresie powojennym: fałszowanie dziejów Polski w podręcznikach historii (Andrzej Garlicki);
Dlatego też postulujemy założenie Komitetu Walki z Antypolonizmem, którego jedna z form działalności będzie zbieranie i dokumentowanie antypolskich wystapień ludności żydowskiej.

Andrzej Echolette





POLONOFOBIA
Paul Gottfried*
* * *
Znaczna czesc styczniowego numeru miesiecznika "Chronicles; A magazine of American Culture" z 1997 roku, wydawanego przez The Rockford Institute w stanie Illinois, poswiecono roznego rodzaju niecheciom czy uprzedzeniom rasowym lub kulturowym. Na okladce magazynu znajduje sie tekst: "Nienawisc. Sezon na: Szwabow, Polaczkow, robotnikow rolnych z poludnia, Makaroniarzy, Ruskich, imigrantow z Europy Centralnej i Wschodniej". Ponizej drukujemy w calosci artykul o narastajacej ilosci negatywnych materialow wymierzonych przeciwko dobremu imieniu Polakow - z uwagi na jego znaczenie dla prowadzenia dialogu polsko-zydowskiego.
* * *
Od upadku imperium sowieckiego, zaden z krajow znajdujacych sie pod sowieckim panowaniem nie byl traktowany przez prase amerykanska tak zle jak Polska. Tylko w ostatnim roku nie majace uzasadnienia oskarzenia o rzekomych polskich okrucienstwach wobec Zydow - w przewazajacej czesci pozostajacych pod znakiem zapytania - zostaly opublikowane przez: "New York Times", Washington Post", International Herald Tribune", 'Toronto Star", "Toronto Globe and Mail" oraz mniejsze dzienniki i czasopisma w calej Ameryce Polnocnej. Nieomal wszystkie te historie maja podobne pochodzenie, znajduja sie tez w nich te same potepiajace zarzuty. W wiekszosci sa one takze pisane przez polskich Zydow lub ich potomkow i zawieraja mieszanke atakow przeciwko Polakom jako narodu beznadziejnie antysemickiego (nawiazujac do polskiego papieza, Yitzak Shamir oskarzyl ich o to, ze: "Polacy wysysaja antysemityzm z mlekiem swoich matek"), z historiami na temat pogromow przypisywanych Polakom.
Znany ze swego ostrego jezyka Prymas Polski, Jozef Glemp, komentujac wczesniejsze ataki tego rodzaju namawial Amerykanow pochodzenia zydowskiego do powstrzymania atakow prasowych - zanim (jak mozna byloby wnioskowac z jego uwag) Polacy sie odwzajemnia tym samym. Pomimo nietaktownych sformulowan, Glemp wskazywal na to, co wydaje sie byc precyzyjnie skoncentrowanym atakiem na dobre imie jego kraju. Bowiem, zarowno w Kanadzie jak i w Stanach, organizacje zydowskie i US Holocaust Museum w Waszyngtonie podkreslaly wybuchy polskiego antysemityzmu tak w czasie okupacji hitlerowskiej, jak i wkrotce po jej ustaniu.
Dwoma z najbardziej dyskutowanych przypadkow "niesprowokowanych polskich atakow na Zydow" byly: zabojstwo 46 Zydow w Kielcach (miasto lezace okolo 120 km na poludnie od Warszawy) w lipcu 1946 roku oraz zabicie kilku zydowskich mieszkancow w miejscowosci Ejszyszki (we wschodniej Polsce) w pazdzierniku 1944 roku. Pierwszy przypadek byl charakterystyczny dla akcji motlochu, mowi sie nam jednak, ze jest to tradycyjny polski fanatyzm. Drugi, takze podawany jako przyklad zajadlosci, zostal opisany przez przez "New York Times" oraz przedstawiony w telewizyjnym filmie dokumentalnym Shtetl - jako jeden z zacieklych atakow Armii Krajowej na Zydow. To ostatnie oskarzenie jest warte specjalnego komentarza, poniewaz Armia Krajowa stworzyla niekomunistyczna armie partyzancka zwalczajaca najezdzcow hitlerowskich. Teraz jednak, Armia Krajowa zostala zamieniona w polski odpowiednik Waffen SS, cos co istnialo w celu zabijania zydowskich uciekinierow spod okupacyjnej wladzy nazistow, i ktora znacznie sie przyczynila do zwiekszenia ogolnych strat posrod Zydow. W rzucajacym sie w oczy usilowaniu przypisania winy przez skojarzenie, Bert Raphael, przewodniczacy Jewish Civil Rights Educational Foundation w Kanadzie, oznajmil gazecie "Toronto Star", ze: "Nigdy nie bylo tam przyznania sie do odpowiedzialnosci do tego, ze przedwojenna Polska stworzyla klimat, w ktorym nazisci czuli sie znakomicie - budujac wiele ze swoich obozow koncentracyjnych w Polsce."
W odpowiedziach opracowywanych przez rzad polski oraz polskie grupy w Polnocnej Ameryce, takie jak Kongres Polonii Kanadyjskiej, potraktowano te zarzuty jako prowokacje. Powtarzano w nich przyklady cierpien ludnosci w Polsce od wrzesnia 1939 roku oraz cytowano czolowych naukowcow , jak brytyjskiego historyka Normana Daviesa oraz zydowskich swiadkow Holocaustu, ktorzy prezentowali pozytywny poglad na wysilki Polakow zmierzajace do ratowania zydowskich istnien. Sa to, przede wszystkim fakty, ktore mowia same za siebie. Nazisci wymordowali niemal 3 miliony Polakow, a takze, z sowiecka pomoca, zrujnowali ich kraj. Ze wszystkich krajow okupowanych przez armie hitlerowska - Polacy, tak samo jak Rosjanie, byli narodem traktowanym najgorzej i najmocniej przeciwstawiali sie najezdzcom. Mimo, ze kara wymierzana za ratowanie zycia Zydom byla smierc (czasem przez spalenie), katolicy w Polsce, wlaczajac moja zmarla tesciowa, ryzykowali swoje zycia dla uratowania polskich Zydow. Szacuje sie, ze dzieki polskiej pomocy liczba Zydow ocalonych od smierci wynosi 30.000 do 40.000. Miedzy beneficjantami polskiego heroizmu znajduje sie takze Abe Foxman, liberalny Amerykanin zydowskiego pochodzenia. Pomimo wysilkow polskich katolikow w celu ocalenia jego zycia, nigdy nie widzialem azeby Foxman lub Anti-Defamation League (ADL), ktorej on przewodzi, sprzeciwila sie porownywaniu Polakow z nazistami. To oskarzenie zostalo wysuniete przez jednego z najblizszych wspolpracownikow Foxmana w ADL, Alana Dershowitza - w jego nieustajacej wojnie przeciwko chrzescijanskiemu antysemityzmowi. W swojej autobiograficznej ksiazce "Chutzpah", Dershowitz wyladowywuje zlosc na polskich chrzescijanach oraz stwierdza, ze w przeciwienstwie do homoseksualistow i Zydow - Polacy byli "wylacznie selektywnie mordowani przez nazistow". Moznaby sie spodziewac ze strony Foxmana - prawdopodobnie na prozno - sprostowania takiej niezyczliwej pomylki popelnionej przez jego czestego kompana i towarzysza broni.
W przeslanej do gazety "Toronto Globe and Mail", a nie opublikowanej odpowiedzi na stwierdzenie Alana LevineĻa (nie laczmy tej osoby ze znanym historykiem wojskowosci), ze Polacy takze musza zaakceptowac odpowiedzialnosc za Holocaust - polsko-kanadyjski historyk, Mark Wegierski, zacytowal odmienne zdanie trzech wybitnych polsko-zydowskich naukowcow: Richarda Pipesa, Yisraela Gutmana z Yad Vaszem Institute i naczelnego redaktora "Encyclopedia of Holocaust" oraz Szymona Datnera, dyrektora Zydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Wszyscy trzej powazani historycy zakwestionowali oskarzenia o zakrojonym na duza skale wspoluczestnictwie Polakow w zbrodniach nazistowskich. Kazdy z nich stwierdzil, ze polscy katolicy, tak samo jak polscy Zydzi, byli ofiarami nazistowskiej okupacji w Europie Wschodniej.
Niestety, pomiedzy tymi dwoma europejskimi grupami istnieje dlugoletnia wzajemna niechec. Moja zmarla zona, majaca przodkow w obu tych grupach, nigdy nie byla zmeczona pokreslaniem tego faktu. Wbrew temu, iz Polacy i Zydzi zyli obok siebie przez stulecia oraz byli traktowani jako podludzie przez wspolnego oprawce - nie bylo miedzy nimi serdecznych stosunkow, z nielicznymi wyjatkami. Kazda z tych grup okreslala siebie przez to czym ta druga nie jest: niech to bedzie opatrznosc lub rozrzutnosc, przebieglosc lub popedliwosc, wyrachowanie lub zezwierzecenie. Nawet we wspolnym cierpieniu - moze byc trudne dla kazdej z tych grup zobaczenie czlowieczenstwa w drugiej. Dlatego fakt, iz wielu Polakow ryzykowalo swoje zycie dla uratowania wielu Zydow - musi byc radosna niespodzianka w tej historii powiklanych i niedobrych stosunkow. Kiedy wojna przeciwko Niemcom byla zakonczona, a nawet jeszcze przed jej zakonczeniem, wrogosc pomiedzy tymi niesklonnymi do wspolpracy sojusznikami wybuchla ponownie. W okupowanej przez Sowietow wschodniej czesci polski (ktora Stalin zdobyl najezdzajac Polske wspolnie z Hitlerem), Zydzi, jako ludzie niezwiazani z Polakami, chetnie byli rekrutowani do narzucenia sowieckiej wladzy. Nie tylko, ze wykonali wiele pracy dla wladz sowieckich w tej czesci tego kraju, lecz takze w nieproporcjonalnej liczbie reprezentowani byli w powojennym, stalinowskim rzadzie narzuconym Polakom w 1948 roku.
Opublikowane ostatnio relacje historyka gromadzacego relacje od swiadkow tragedii zydowskiej, Yaffy Eliach, na temat napasci Armii Krajowej na dom jej rodziny w Ejszyszkach - pomijaja jeden istotny szczegol, ze w momencie ataku na dom jej ojca, mieszkali w nim czlonkowie sowieckiej tajnej policji, ktorymi sie on opiekowal. Atakujacymi byli zolnierze polskiej podziemnej organizacji walczacej przeciwko Niemcom, ktorzy wlasnie uciekli z niewoli sowieckiej. Po ataku, w czasie ktorego dwoch czlonkow rodziny Eliach zostalo zabitych (inny zostal uratowany z rak SS przez ksiedza katolickiego), lokalni Zydzi wspolnie z Sowietami urzadzili polowanie oraz zabili tych polskich zolnierzy. Szczegolowe opisy tej tragedii mozna znalezc w niedawno ujawnionych komunistycznych archiwach na Litwie. Wyjatkowo niefortunnie dla pani Eliach oraz tworcy filmu Shtetl, szczegoly na temat tego ataku znajduja sie takze w ksiazce "Time to Mourn", napisanej przez polskiego Zyda i oficera NKWD, Leona Kahna. To ostatnie zrodlo informacji o zajsciach w Ejszyszkach zostalo opublikowane po angielsku w 1978 roku.
Lecz inni takze pomagali Sowietom, wlaczajac tych, ktorzy brali za to pieniadze, jednoczesnie podburzajac chlopow przeciwko Zydom. W odwaznym, zawierajacym konkretne przyklady podsumowaniu, niezyjacy juz Leopold Tyrmand , ujawnil powojenne, sowieckie powiazania polskiego antyzydowskiego polityka, Boleslawa Piaseckiego. Tyrmand przedstawil w jaki sposob Piasecki oraz inne, znacznie bardziej antyzydowsko nastawione osoby, zostaly przez Sowietow uzyte w celu zwrocenia opinii Zachodu przeciwko nie wyznajacym komunistycznych pogladow Polakom oraz uzyskania sympatii przez ich komunistycznych pogromcow. Incydenty byly prowokowane przez sowieckich agentow, ktorzy oglaszali Zydow jako sowieckich wspolpracownikow w glodujacym oraz okupowanym kraju.
Wspolna cecha ostatnich skoncentrowanych napasci antypolskich jest odmowa wziecia pod uwage rzucajacego sie w oczy faktu, iz od wrzesnia 1939 roku Polska byla okupowanym i zniszczonym krajem - ktory raczej reagowal na wydarzenia niz je ksztaltowal. Ci, ktorzy skarza sie, ze Polska nie stawia czola swojej przeszlosci, maja osobliwe spojrzenie na to, z czym ich zdaniem Polacy odmawiaja konfrontacji. W ich przekonaniu Polacy goraco powitali niemiecka okupacje, poniewaz umozliwila im ona rabowanie oraz masakrowanie Zydow, co rzekomo bylo ulubiona przez Polakow rozrywka. Niestety, slyszalem takie przekonania rozpowszechniane przez polskich Zydow czesciej niz chcialbym to przyznac. Jednakze, kiedy byli przyparci do muru w tej sprawie - przyznawali, ze wielu Polakow traktowalo ich dobrze, kiedy inni, poprzez zdradzieckie zachowanie, probowali szukac przychylnosci wsrod Niemcow. W kazdym przypadku najwazniejsze jest to, ze Polacy ani nie zaczeli zabijania ani nie dokonywali morderstw na Zydach. To bylo dokonane przez nazistow, czasami z pomoca ukrainskich kolaborantow, ktorzy mieli zal zarowno do Zydow, jak i do Polakow. To, ze niektorzy Polacy wydawali Zydow w celu uzyskania przychylnosci Niemcow, nie bylo wyjatkowa cecha Polakow. Takie same praktyki zdarzaly sie w tym samym stopniu, lub nawet na wieksza skale, w Europie Zachodniej. Jest bardzo watpliwe, zeby Polacy przejawiali takie zachowanie czesciej niz, powiedzmy, Francuzi czy Holendrzy. Natomiast, w przeciwienstwie do innych narodowosci, w Polsce nie bylo ochotnikow do formacji SS. Co wiecej, w kazdym przypadku, niski status rasowy Polakow powstrzymywalby nazistow przed przyjmowaniem ich do takich elitarnych formacji.
Wiekszosc tych gniewnych antypolskich wystapien bedacych obecnie w obiegu, zdradza slady pozostalosci jeszcze z czasow imperium sowieckiego. To rozpadajace sie mocarstwo pozostawilo propagandowe zawirowania, ktore ciagle jeszcze okrazaja polski narod oraz gmatwaja dyskusje nad jego przeszloscia. W ten sposob, z perspektywy zwyciescy, zajecie Polski przez Sowietow jest widziane jako szczesliwe wydarzenie, ktore powstrzymalo antyzydowskie pogromy i zneutralizowalo katolicki charakter Polakow. Natomiast, Sowieci nigdy nie sa odpowiedzialni za wzniecony przez siebie antysemityzm. Oni wkroczyli wlasnie po to, by zlikwidowac polskich nazistow, ktorzy - w przeciwnym przypadku -dokonczyliby robote Hitlera. Jedynym nie podlegajacym dyskusji i przeslaniajacym wszystko inne, jest ten przypadek okrucienstwa Polakow w okresie powojennym, jakim bylo zabicie lub deportacja ponad trzech milionow etnicznych Niemcow zamieszkalych na terenach, ktore staly sie zachodnia czescia Polski. Znaczace jest, ze wlasnie to wydarzenie, nie jest wiecej podnoszone przez amerykanskie gazety lub srodki masowego przekazu. Takiej reakcji powinnismy sie spodziewac nawet w czasie obecnej fali nienawistnych materialow skierowanych przeciwko Polakom. Poniewaz to wlasnie Sowieci, po przesunieciu granic Polski na Zachod i zagrabieniu wschodnich terenow tego kraju, otwarcie zachecali do brutalnego odwetu na Niemcach. Co wiecej, w czasie konferencji w Poczdamie w lipcu 1945 roku , zachodni alianci wyrazili zgode na sowiecki plan rekonstrukcji Polski, w ktorym zawarte bylo takze pozbycie sie Niemcow z zajmowanych przez nich terenow. Zbyteczne jest dodanie, ze podzyrowane przez Sowietow okrucienstwa nie posiadaja takiego samego ciezaru moralnego jak te, ktore mozna przypisac wylacznie polskim katolikom - bez koniecznosci wymienienia sowieckiego w nich wspoludzialu.
Ponownie wprowadzone do obiegu sowieckie wersje historii wykonuja swoje zadanie, poniewaz szerzace nienawisc osoby znajdujace sie po obu stronach tego podzialu etnicznego sa szczesliwe, mogac nimi ciagle atakowac przeciwnika. Ilosc antyzydowskiej literatury w Polsce wzrosla wielokrotnie bezposrednio po nowych oskarzeniach oraz po demonstracjach grup zydowskich przeciw obecnosci konwentu Karmelitanek w Oswiecimiu. W tym samym czasie kardynal Glemp wstrzasnal ten kociol niezgody zarzucajac, ze Zydzi nadmiernie przesadzili liczbe ofiar Holocaustu. Nie chcac pozostac w tyle, antypolscy zydowscy aktywisci, Avi Weiss i Alan Dershowitz, zorganizowali demonstracje przeciwko Glempowi w czasie jego wizyty w Nowym Jorku w 1991 roku. Obaj wyrazili swoje oburzenie na wypowiedz Glempa z 1989 roku odnoszaca sie do Zydow, a wbrew ich obietnicom utrzymywania demonstracji w spokoju, 8 pazdziernika tlum demonstrantow obrzucal prymasa polski wyzwiskami, miedzy innymi "you Nazi bastard Catholic" (ty nazistowski bekarcie katolicki), o czym doniosl nowojorski dziennik "New York Post".
W podsumowaniu tego ciemnego obrazu etnicznych wasni, pozwole sobie na wskazanie dwoch innych cech ostatnich antypolskich wystapien. Po pierwsze, nie wszyscy rozpowszechniajacy takie zafalszowane wydarzenia historyczne sa polskimi Zydami. Wydawcy oraz dziennikarze przytoczonych gazet kanadyjskich publikujacych najciezsze oszczerstwa maja nazwiska, ktore mozna zidentyfikowac jako nalezace do WASP - bialych angielsko-saksonskich protestantow (WASP - White Anglo-Saxon Protestant, wyrazenie sluzy do okreslenia amerykanskiej elity - przyp. tlum.). Odpowiedz na pytanie, dlaczego te osoby chca stawac po jednej stronie w niestosownej wojnie pomiedzy dwoma grupami, ktore byly najciezej represjonowane w czasie wojny przez nazistow - w pierwszej chwili moze wydawac sie zaskakujaca. Jednak wyjasnieniem moze byc to, ze podobnie jak wiekszosc poznanych przeze mnie WASP-ow, takze i ci dziennikarze rozpaczliwie pragna stac sie politycznie poprawni. Przyznanie sie do antysemickich zbrodni, ktorych ktos nie dokonal stalo sie testem, ktory jak papierek lakmusowy, wskazuje na to kto jest a kto nie jest prawidlowo myslacym gojem. Dla bien-pensant (prawidlowo myslacego) WASP-a najbardziej wygodna droga do odbycia pokuty jest zwrocenie uwagi na niewrazliwych etnicznych katolikow. Ustrzeliwuje sie w ten sposob dwa ptaki za jednym strzalem - angazuje sie w liberalne samobiczowanie oraz przykleja sie etykietke winowajcow do grupy, do ktorej WASP-owie zawsze odczuwali niechec wieksza niz do Zydow. Tak wiec wydawcy i recenzenci, przy czym nie wszyscy z nich bedacy Zydami, chwalili prawdomownosc ksiazki Jerzego Kosinskiego "Malowany Ptak", ktora po raz pierwszy spowodowala duzo szumu w latach szescdziesiatych - pseudobiografi napisanej przez osobe, ktora udawala, ze przezyla Holocaust. W ksiazce tej przedstawiono w bardzo obrazowy sposob wymyslone przez Kosinskiego okrucienstwa polskich chlopow wobec Zydow ukrywajacych sie przed Niemcami. Zarowno prawdziwy Kosinski jak i jego rodzina byli w Sandomierzu chronieni przez ich sasiadow-katolikow, a w czasie okupacji przez Sowietow wspolpracowali z nimi w tym miescie. W czasie ostatniej Wielkanocy gazeta "The Toronto Star" potwierdzila moje przypuszczenia na temat pokuty dokonywanej przez WASP-ow -publikujac material zawierajacy ostrzezenie chrzescijan przed zbytnim zadowoleniem ze zmartwywstania Zbawiciela. "Poslanie o zmartwychwstaniu", wyjasnial ten komentarz redakcyjny, prowadzilo do masakrowania Zydow w przeszlosci, jak to bylo w przypadku katolickiej Polski. Najlepiej udokumentowane - jakie widzialem - zaprzeczenia wobec oskarzen przeciwko Polakom, nie zostaly opublikowane w sekcji listow do redakcji tej gazety. Moglyby bowiem stanac na przeszkodzie tej, zgodnej z regulami politycznej poprawnosci pokucie, odbywanej kosztem grup niecierpianych przez liberalnych Protestantow.
Po drugie, ten nowy antypolski rewizjonizm wydarzen z okresu II wojny swiatowej opiera sie na groteskowej ocenie dotyczacej niektorych ofiar i ich oprawcow. Na przyklad, US Holocaust Museum przesunelo Polakow, z wyjatkiem "niektorych polskich intelektualistow", z pierwszej kategorii ofiar do drugiej - a w tym samym czasie homoseksualistow zaczeto przedstawiac w literaturze i w eskpozycjach jako ofiary, ktorych cierpienia byly rownorzedne z martyrologia Zydow. Mozna byc przekonanym, ze zarowno paradujacy niegdys w brazowych koszulach nazisci, jak i sam Herman Goering doceniliby ten oddany im posmiertny hold. Mozna takze zalozyc, ze na tej podstawie wielu nazistowskich prominentow mogloby nawet otrzymac takze i inne honory jako ofiary zaglady - biorac pod uwage ich zaleznosc od narkotykow oraz sklonnosci do malych chlopcow. Zauwazmy, ze ta grupa kolaborujaca z nazistami, ktora ma na swoim koncie najwiecej nikczemnych zbrodni - bosniaccy Muzulmanie - obecnie ma znacznie lepsza prase niz bedacy niegdys ofiarami Polacy. Elie Wiesel , zawodowy przezywca Holocaustu i czesty gosc Hilary Clinton, utrzymuje, ze nie szafuje slowem "Holocaust" z latwoscia (z pewnoscia nie nazywa tak nazistowskich masowych morderstw na Polakach), jednakze lamentowal on na temat nowego Holocaustu spadajacego na mieszkancow Bosni.
Taka katastrofa powinna byc odrozniona od wczesniejszej, przez niego nie wymienionej - jaka wydarzyla sie na Balkanach po tym, gdy bosniaccy Muzulmanie ochotniczo sformowali dwie dywizje Waffen SS. Tego typu selekcyjna pamiec jest tak uderzajaca, ze nawet ja, austriofil krytykujacy Serbow, zauwazylem to ze zdumieniem. Czy pamiec ludzka jest az tak wybiorcza, jak ta zrekonstruowana wiktymologia II wojny swiatowej wydaje sie to sugerowac? To pytanie, oczywiscie, jest tylko pytaniem retorycznym.
Tlumaczyl Andrzej M. Salski
___________________________________
* Paul Gottfried jest profesorem nauk humanistycznych w Elizabethtown College w Pensylwanii.
** Leopold Tyrman (1920≠1985), prozaik i publicysta, byl pierwszym naczelnym redaktorem miesiecznika "Chronicles". Od 1976 roku byl on wicedyrectorem, a od 1981 wiceprezesem The Rockford Institute, wydawcy tego miesiecznika. W 1965 roku wyjechal z Polski do Francji, od 1967 roku mieszkal w USA.
Zachowanie przedstawicieli partii opozycyjnych wobec różnorodnych problemów, z jakimi boryka się Polska, wyraźnie pokazało w ostatnim czasie, do jakiego stopnia jest to opozycja destrukcyjna. Jej przedstawiciele myślą tylko o tym, jak zaszkodzić rządowi na zasadzie "im gorzej, tym lepiej". Wciąż brakuje ze strony tych środowisk pozytywnej postawy skierowanej na poszukiwanie konstruktywnych rozwiązań dla istniejących problemów. Najbardziej kompromitującym przejawem działań opozycji jest wyżywanie się jej czołowych przedstawicieli w skierowanych do odbiorcy zagranicznego "donosach na Polskę". Świadczy to o zachwianiu poczucia godności narodowej i zrozumienia narodowych interesów.

Jak wspominałem poprzednio, w Polsce mamy do czynienia z szerokim frontem działań antyrządowych, skupiających wielką część wpływowych mediów, lewicowych i liberalnych polityków, członków Trybunału Konstytucyjnego. Szczególną rolę w manipulowaniu opinią publiczną odgrywają media. Innym ważnym zagadnieniem, o jakim warto wspomnieć, jest postawa, jaką niejednokrotnie przyjmuje opozycja rządowa w Polsce, i to zarówno w swych działaniach wewnątrz naszego kraju, jak i w urabianiu obecnym rządom możliwie najgorszego obrazu za granicą.

Destrukcyjna opozycja
Zachowanie przedstawicieli różnych partii opozycyjnych wobec strajku pielęgniarek, np. prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO), poseł Ewy Kopacz (PO), posła Ryszarda Kalisza (SLD) wyraźnie pokazało, do jakiego stopnia jest to opozycja destrukcyjna. Jej przedstawiciele myślą tylko o tym, jak zaszkodzić rządowi na zasadzie "im gorzej, tym lepiej". Wciąż brakuje ze strony tych środowisk postawy skierowanej na rozwiązanie problemów.
Ostatnio z bardzo trzeźwą oceną niekonstruktywnego zachowania opozycji wyszedł nawet polityk z kręgu postkomunistycznego, były członek Biura Politycznego KC PZPR prof. Hieronim Kubiak. W wywiadzie udzielonym postkomunistycznemu "Przeglądowi" z 8 lipca 2007 r., prof. H. Kubiak stwierdził, oceniając opozycję, m.in. w ten sposób: "Ona jest marna, ponieważ przede wszystkim działa na zasadzie alter ego rządzących. To, co rządzący wymyślą, jak to nazwą, oni analizują i krytykują. A gdzie jest alternatywny program budowy przemysłowej Polski. (?) Czy może pan na przykład powiedzieć, o co chodzi w programie LiD? Czy może mi pan powiedzieć, co się dzieje z gabinetem cieni Platformy Obywatelskiej? Który z tych cieni czym się zajmuje (?). Istota rzeczy polega na tym, że opozycja istnieje nie tylko po to, żeby krytykować rządzących, ale aby tworzyć własne programy, propozycje broniące się własną racjonalnością (?)".
Destrukcyjność i bezprogramowość opozycji widać wyraźnie na przykładzie Platformy Obywatelskiej. Wyraźnie odczuwa ona brak prawdziwie wybitnych i skutecznych liderów. Jak wygląda sytuacja wokół czołowej postaci PO Donalda Tuska?
Odsunięty na bok Jan Rokita pozostaje w swej partii tylko solistą, bez szerszego wsparcia w Platformie. Prawa ręka Tuska - Schetyna, trzymający w garści wszystkie trybiki aparatu PO, jest przy Tusku bardziej kimś w rodzaju Wachowskiego niż autentycznym strategiem. Bronisław Komorowski nigdy się nie wyróżniał nadmierną oryginalnością poglądów ani skutecznością działania. H. Gronkiewicz-Waltz swoją karierę zawdzięcza kaprysowi L. Wałęsy i Lecha Falandysza. Rozwój tej kariery przyspieszył serwilizm wobec instytucji zachodnich. Słynna stała się jej wypowiedź w czasie kampanii prezydenckiej z 1995 r.: "Jak zostanę prezydentem, to będę ojcem i matką dla Polski". "To już wolałbym wtedy być całą sierotą" - zauważył przytomnie Grzegorz Kołodko. Dochodzi do tego barwna postać Stefana Niesiołowskiego. Najcelniej określił go satyryk Marcin Wolski, pisząc: "Stefan Niesiołowski tak długo zbierał muchy plujki, aż sam się upodobnił do jednej z nich".

Lewicowi obrońcy esbeków
Postkomuniści z SLD pokazali całą swą destrukcyjność stanowiskiem wobec polskich negocjacji w Brukseli. Jako jedyna partia sejmowa dowiedli, że nic nie obchodzi ich obrona polskiego interesu narodowego, że są faktycznie kapitulancką partią "białej flagi". Ich destrukcyjność wychodzi szczególnie mocno na jaw przy ich negatywnym stosunku do lustracji i IPN oraz wyraźnym nastawieniu na obronę zagrożonych interesów byłej ubecji i esbecji. Jakże skompromitował się pod tym względem czołowy przywódca SLD Wojciech Olejniczak ze swą wychodzącą z głębi serca deklaracją, że "w SB było wielu uczciwych ludzi". Wtórował mu "wielce oryginalnymi sądami" również inny lider SLD - Grzegorz Napieralski, głosząc w TVN 20 lutego 2006 r.: "Jeśli tak będziemy się babrać w historii, to będzie coraz więcej głodnych dzieci". Była to reakcja na projekt ograniczenia emerytur dla sędziów, prokuratorów i wyższych wojskowych winnych działań przeciw Narodowi. Jak z tego widać, SLD jest partią starającą się za wszelką cenę bronić przed rozliczeniami nawet najbardziej skompromitowanych ludzi dawnego aparatu władzy.
Najważniejszym środkiem w zablokowaniu przemian w duchu IV Rzeczypospolitej ma być realizacja wymarzonego planu Michnika i Kwaśniewskiego o koalicji "czerwonych" i "różowych". Temu celowi ma służyć powstały z inicjatywy postkomunistów i lewicowych liberałów z Partii Demokratycznej Ruch na rzecz Demokracji, złośliwie nazywany Ruchem NRD. Publicysta "Niedzieli" Marian Miszalski celnie obnażył całą hipokryzję tego ruchu, mówiąc, że to oczywiście nie jest "żaden ruch na rzecz demokracji, ale na rzecz obrony sitwy, siuchty i zmowy Okrągłego Stołu, ostatnia nadzieja czerwonych na odzyskanie władzy" ("Niedziela" z 20 maja 2007 r.). Rzecz znamienna, inicjatorem Ruchu NRD był były wiceminister spraw wewnętrznych w "grubokreskowym" rządzie Tadeusza Mazowieckiego, Jan Widacki. Później był on fatalnym ambasadorem RP na Litwie, świadomie i skutecznie działającym na szkodę tamtejszych Polaków. Po powrocie do kraju działał głównie jako adwokat. "Wyróżnił się" wówczas m.in. gorliwością przy obronie byłego esbeka Zbigniewa K., oskarżonego o utrudnianie śledztwa w sprawie zamordowania Stanisława Pyjasa. Jeśli Ruch NRD szybko nie zamrze, to stanie się przypuszczalnie dźwignią do ponownego windowania do władzy Aleksandra Kwaśniewskiego. Przypuszczalnie jednym z głównych pomocników Kwaśniewskiego w budowaniu wspólnej koalicji "czerwonych" i "różowych" będzie były guru Unii Wolności Bronisław Geremek. Już teraz jest on przykładem najbardziej absurdalnych antyrządowych wystąpień opozycyjnych. "Wsławił się" m.in. skrajnym atakiem na rząd Jarosława Kaczyńskiego w postkomunistycznym "Przeglądzie", w którym strzelał do rządu z grubej rury, nazywając go "władzą frustratów" (Geremek wreszcie znalazł sobie "odpowiednie" forum!).
Starym postkomunistom wyraźnie dorównują w destrukcyjności również próbujący się dziś nagłośnić różni animatorzy mniejszych ruchów lewicowych. Choćby taki twórca osławionego "Listu 250", atakujący wszelkie poczucie interesu narodowego czy dziarsko zapowiadający: "Zbudujemy drugą Kubę" przewodniczący Nowej Lewicy Piotr Ikonowicz. W wywiadzie dla lewicowej "Angory" z 13 maja 2007 r. Ikonowicz stwierdził: "W porównaniu z Kubą jesteśmy dzikim krajem".
Dodajmy do tego wszystkiego jakże nienawidzącego Kaczyńskich Lecha Wałęsę, na szczęście będącego już dziś na zupełnym marginesie. Jakże słusznie pisała o nim Krystyna Grzybowska we "Wprost" z 29 października 2006 r.: "Ten człowiek-symbol robi wszystko, aby zniszczyć swój autorytet i ośmieszyć siebie, a więc i Polskę, w kraju i za granicą (?). Nasz były prezydent wdaje się w karczemne awantury. Pełen nienawiści życzy Kaczyńskim zawału serca". Dość przypomnieć jego osławiony atak na Radio Maryja w Radiu Gdańsk 17 marca 2005 r.: "Niech ojczulków wyrzucą na zbity pysk". Wśród najbarwniejszych z programowych bzdur zapowiadanych przez Wałęsę znalazł się m.in. jego program na przyszłość, gdy Naród zapragnie go znów na prezydenta: "Już teraz jestem przygotowany. Mam swój scenariusz i do przodu. Wtedy jednak połowę ludzi będę musiał zamknąć, połowę zrobić strażnikami, by ich pilnowali" ("Życie Warszawy" z 19-20 marca 2005 r.).

"Donosy na Polskę" za granicą
Najbardziej kompromitującym przejawem działań aktualnej opozycji jest wyżywanie się jej czołowych przedstawicieli w kierowanych za zagranicę "donosach na Polskę". Dowodzą one najlepiej, jak bardzo przedstawiciele tej opozycji nie mają ani krzty poczucia godności narodowej i zrozumienia narodowych interesów. A mogliby się wiele nauczyć choćby z wypowiedzi prawdziwego brytyjskiego męża stanu Winstona Churchilla. Mawiał on: "Kiedy jestem za granicą natychmiast zaprzestają krytyk pod adresem brytyjskiego rządu. Kiedy wracam, z lubością nadrabiam stracony czas".
Czy takiej postawy, wyrażającej prawdziwą troskę o obraz swego kraju, można było oczekiwać od Bronisława Geremka? Już ponad 15 lat temu dał on wyraz temu, do jakiego stopnia stosunek do Polaków kojarzy się wyłącznie z triumfem popieranej przez niego opcji. By przypomnieć sławetną, potępiającą Polaków wypowiedź Geremka po przegranych dla T. Mazowieckiego wyborach prezydenckich z grudnia 1990 r.: "Polacy nie dojrzeli do demokracji!". Dziś, gdy rządzi w Polsce tak niewygodny rząd chrześcijańsko-patriotyczny, były szef Unii Wolności dosłownie dwoi się i troi, by jak najmocniej oczernić Polskę i jej rząd za granicą.
Świetna znawczyni problematyki niemieckiej Krystyna Grzybowska tak pisała 30 maja 2007 r. o kolejnych antypolskich wybrykach Geremka w ostatnim czasie. Według Grzybowskiej: "(?) Specjalistą, wręcz ekspertem od psucia wizerunku Polski jest profesor Geremek, autorytet moralny zachodnich gazet lewicowych, nieustający w opluskwianiu nie tylko rządu, ale i narodu". W gazecie "Die Welt" z 22 maja 2007 r. Geremek daje kolejny raz upust swojej złości, stwierdzając, że polski populizm jest porównywalny z populizmem w Ameryce Łacińskiej. Ale to nie wszystko. W wywiadzie dla warszawskiego korespondenta tej gazety Gerharda Gnaucka nasz profesor i eurodeputowany wyraził przekonanie, że gdyby dziś decydowano o przyjęciu Polski do Unii Europejskiej, to nie miałaby szans. Europa jest poirytowana nowymi państwami członkowskimi, przede wszystkim Polską i Rumunią (?). Właściwie cały ten wywiad jest naszpikowany nienawiścią, nienawiścią do Polski. Zastanawiam się więc, co Bronisław Geremek robi w Polsce, przecież jest tyle wspaniałych krajów, w których mógłby osiąść i spijać miody z antypolskich komentarzy "Corriere Della Serra" czy "El Pais" (?)".
W artykule na łamach "Die Welt" Geremek zaatakował rzekome zrujnowanie dobrego imienia Polski przez PiS, równocześnie z aprobatą wypowiadając się o sławnej rezolucji europarlamentu potępiającej rzekomo polską homofonię i antysemityzm (por. P. Cywiński, "Demokraci koncesjonowani", "Wprost" z 20 maja 2007 r.). W innej gazecie niemieckiej "Berliner Zeitung" Geremek piętnował polską politykę zagraniczną wobec Niemiec, oskarżając obecne władze polskie, iż spowodowały jakoby "powrót do epoki, o której myślałem, że na zawsze pozostały za nami czasy niemiecko-polskich sprzeczności, które wzmacniane były przez komunistyczny system i jego państwową propagandę". Jak wiadomo, to Geremek ponad 8 lat temu wymyślił jedną z największych fałszywek propagandowych - mit o rzekomym "cudzie polsko-niemieckiego pojednania". Nawet niemiecki korespondent w Warszawie Klaus Bachmann podważył to, pisząc, że w stosunkach polsko-niemieckich mamy faktycznie do czynienia z kiczem (czyli fałszem) pojednania, a nie cudem.
Jakże groteskowe jest to łkanie Geremka nad rzekomymi szkodami wyrządzonymi przez Kaczyńskich polsko-niemieckiemu pojednaniu, w sytuacji gdy to Niemcy od wielu lat faktycznie wykazywali złą wolę we wszystkich niemal dziedzinach. Odsyłam pod tym względem choćby do wydanej kilka lat temu świetnie udokumentowanej książki wicemarszałka Sejmu Janusza Dobrosza o stosunkach polsko-niemieckich pokazującej, jak cierpkie z winy Niemiec jest nasze sąsiedztwo z nimi.
Przypomnę tu tylko takie fakty, jak niemieckie współdziałanie z Rosją w planach budowy godzącego w podstawowe interesy Polski gazociągu na dnie Bałtyku, niemiecki sprzeciw wobec wcześniejszego zatrudniania Polaków w Niemczech, blokowaniu przyznania na terenie Niemiec praw dla polskiej mniejszości ("Rzeczpospolita" kilka lat temu pisała o "dwóch milionach nieobecnych", tj. pozbawionych praw narodowych Polaków w Niemczech). Jak wygląda wysławiana przez Geremka niemiecka wola wobec Polaków, można było przeczytać nawet w tekstach "Gazety Wyborczej" (!!!) opisujących prawdziwą gehennę polskich robotników zatrudnionych w różnych zakładach w Niemczech. W artykule B.T. Wielińskiego pt. "Tyrają w niemieckiej rzeźni ("Gazeta Wyborcza" z 30 kwietnia 2007 r.) mogliśmy przeczytać, że: "W ogromnej rzeźni firmy Tonnies w Niemczech za 3,5 euro za godzinę haruje kilkuset Polaków. Wyłącznie nocami, od 18 do 6 rano. Siedem dni w tygodniu w przejmującym chłodzie". W innym tekście "Wyborczej", pt. "Azbestowe piekło Rotterdam", czytamy m.in. o fatalnym braku zabezpieczenia polskich robotników pracujących w urągającym podstawowym wymogom bezpieczeństwa warunkach w niemieckim Wilhelmshaven na pokładach "s/s Rotterdam". Według autora "Wyborczej": "Holendrzy dostali bardzo dobre maski, a Polacy o wiele gorsze" ("Gazeta Wyborcza" z 18 maja 2007 r.).

Grubokreskowicz Mazowiecki lamentuje
Można by długo wyliczać przykłady zagranicznych donosów na Polskę ze strony różnych postaci polskiej opozycji - od Kwaśniewskiego i Mazowieckiego po Władysława Bartoszewskiego, Wałęsę i Pawła Śpiewaka.
Tadeusz Mazowiecki gorzko żalił się na obecną polską lustrację do włoskiego "Avvenire", lamentując: "Naród polski nie umie przebaczać i nie zna litości". Szczególnie ostro zaatakował przy tym "młodych badaczy i dziennikarzy", którzy rzucają się na archiwa, piętnował obecny ultrakonserwatywny rząd, który sprzyja tego typu lustracji. Postawę Mazowieckiego ostro skrytykował znany francuski myśliciel, publicysta i eseista Guy Sorman. W opublikowanym na łamach "Faktu" artykule, pt. "Dlaczego mówicie źle o waszym kraju?", G. Sorman pisał m.in.: "Kiedy czytam Mazowieckiego we włoskim dzienniku Avvenire", okazuje się, że Polska znajduje się pod okupacją dziennikarzy, badaczy i polityków żądnych zemsty na lewicy; dla realizacji swych podłych zamiarów nadużywają oni archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. Jeśli pójść za tokiem rozumowania Mazowieckiego, to okaże się, że Polskę ogarnęła fala politycznego terroru, który przypomina rewolucję francuską z 1793 roku" ("Fakt" z 6 lutego 2007 r.).
Wiemy dobrze, ile kosztowało Polskę "grubokreskowe" przebaczenie Mazowieckiego dla zbrodniarzy z UB i SB. To dzięki Mazowieckiemu, a później także Wałęsie, różni ubeccy i esbeccy kaci oraz dyspozycyjni sędziowie i prokuratorzy korzystają z bardzo wysokich emerytur od 5 do 9 tys. zł, podczas gdy ich niedobite ofiary wegetują za głodowe ok. 600 zł renty. Tadeusz Mazowiecki powinien wstydzić się z powodu swoich skarg na Naród Polski, który "nie umie przebaczać". Przypomnijmy, że Naród Polski na swe nieszczęście przebaczył Mazowieckiemu i zaakceptował jego wybór na premiera. A było co przebaczać. Tadeusz Mazowiecki w 1953 r. oczernił w artykule pt. "Wnioski" sądzonego wówczas w sfabrykowanym stalinowskim procesie kieleckiego biskupa Kaczmarka. W swoim tekście, rojącym się od epitetów, piętnował biskupa jako rzekomego "agenta imperialistów". Warto dodać, że ów artykuł powstał w dość szczególnym momencie, akurat w czasie, gdy komuniści aresztowali Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Nawet ten zbrodniczy postępek władz komunistycznych nie powstrzymał łże-katolickiego publicysty Mazowieckiego (wówczas robiącego karierę w PAX-ie) od zaatakowania upokarzanego i maltretowanego w więzieniu biskupa. Przypomnijmy, że światowej sławy logik i filozof dominikanin prof. Józef Maria Bocheński uznał, że Mazowiecki to człowiek, który miał kluskę zamiast kręgosłupa.
Wśród osób atakujących z upodobaniem nowy rząd, znaczące miejsce zajmuje historyk, parokrotny (nieudaczny) minister spraw zagranicznych, Władysław Bartoszewski. Popisał się kiedyś wyrażeniem nadziei, że przeżyje ten zły obecny rząd. Ostatnio Bartoszewski wystąpił w "Wyborczej" z niegodnym atakiem na niemiecką politykę obecnego polskiego rządu w tekście pt. "Niemcy przestali nas rozumieć". Pisał: "Nic dziwnego, że część niemieckiej opinii myśli: Czy ci Polacy powariowali?" ("Gazeta Wyborcza" z 28 czerwca 2007 r.).
Oczerniającego naszą politykę wobec Niemiec Bartoszewskiego, warto skonfrontować z o ileż uczciwszą od jego uwag opinią słynnego brytyjskiego publicysty i filozofa Rogera Scrutona. W udzielonym "Rzeczpospolitej" wywiadzie Scruton powiedział m.in.: "Najbardziej niepokojące jest to, że niemieckie działania podejmowane wraz z Rosją mają bardzo często antypolski charakter. To bardzo nierozważne. W ten sposób prowokuje się bowiem powrót starych obaw, wywołuje wspomnienia o pakcie Ribbentrop - Mołotow" ("Rzeczpospolita" z 28 czerwca 2007 r.). Tak ocenia mądry Anglik. Ciekawe, jak skomentowałby jego uwagi wybielacz Niemiec Bartoszewski? Wpisałbym mu do sztambucha również głośny tekst Alana Posnera z "Die Welt" z 19 czerwca 2007 r. pt. "To Polacy ratują Europę". Niemiecki autor ostro sprzeciwił się podgrzewanym w Niemczech przez "stronę rządową" nastrojom antypolskim". Niemiec dostrzega więc to, czego nie widzi na skutek zadziwiającej "ślepoty" były minister spraw zagranicznych "Najjaśniejszej Rzeczypospolitej". Nie dostrzega, bo nie chce widzieć, bo otrzymał od strony niemieckiej w ostatnich paru dziesięcioleciach zadziwiająco wiele awantaży - bardzo dobrze opłacane wykłady i nagrody, sponsorowanie jubileuszowego tomu ku jego czci, etc. W pogoni za kolejnymi zaszczytami nie wahał się nawet przyjąć z rąk niemieckich medalu wydanego ku czci śmiertelnego wroga Polski, ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929, Gustawa Stresemanna. Jak Polak czujący się polskim patriotą, który pełnił m.in. funkcję polskiego ministra spraw zagranicznych, mógł przyjąć medal upamiętniający "zasługi" niemieckiego polakożercy?! Przypomnijmy tu, co pisał o Stresemannie minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer w tekście pt. "Polityk rozdwojony", opublikowanym w "Gazecie Wyborczej": "Celem Stresemanna była bowiem głównie rewizja granic na niekorzyść Polski, której istnienia w formie z 1918 r. nie akceptował (?), wszelkie starania Francji o "wschodnie Locarno" udało się Stresemannowi zniweczyć. Polska straciła przy tym najwięcej i to właśnie było celem Stresemannowskiej polityki" ("Gazeta Wyborcza" z 6-7 maja 2000 r.). Fischer pisał o na wskroś rewizjonistycznym programie Stresemanna, który dążył do radykalnej zmiany granic wschodnich na niekorzyść Polski. Celem Stresemanna było m.in. odzyskanie Gdańska dla Niemiec, przejęcie przez Niemcy "polskiego korytarza" i przesunięcie na korzyść Niemiec granicy Polski na Górnym Śląsku. Tym ostatnim postulatem Stresemann przebijał nawet późniejsze żądania Hitlera z 1939 r. pod adresem Polski. Przypomnijmy, że to Stresemann jako minister rozpoczął w 1924 r. długoletnią wojnę celną z Polską. Wystarczy? Czy to wszystko nie przeszkadzało Bartoszewskiemu w przyjęciu medalu ku czci zajadłego niemieckiego polakożercy i rewizjonisty? Zajmując się tyle lat historią, Bartoszewski nie mógł nie wiedzieć o antypolskiej roli Stresemanna. Zdecydowała uparta pogoń za splendorami?
W opublikowanym w "Wyborczej" artykule Bartoszewskiego, znalazło się wprost niewiarygodne pomówienie pod adresem wybitnego historyka senatora prof. Ryszarda Bendera, jakoby negował on istnienie Auschwitz. Profesor Bender niejednokrotnie akcentował rozmiary zbrodni niemieckich i nigdy nie negował istnienia obozu w Auschwitz, tym bardziej że jego rodzona siostra była tam więziona.
Pomówienie wobec prof. Bendera jest tym bardziej obrzydliwe, że był on wieloletnim szefem Bartoszewskiego i jego dobroczyńcą. Profesor Bender bowiem przyjął go do kierowanej przez siebie pierwszej katedry historii nowożytnej wydziału humanistycznego KUL jako starszego wykładowcę, mimo że Bartoszewski nie miał magisterium i ukończył tylko konspiracyjną maturę. Bartoszewski był podwładnym Bendera przez 11 lat (na przełomie lat 70. i 80.), wykładał pod jego kierownictwem, choć nie mógł egzaminować studentów ze względu na brak ukończonych studiów.

Inni "donosiciele na Polskę"
Michał Miłosz pisał w tekście: "Międzynarodowi kapusie" na łamach chicagowskiego "Kuriera" z 16-18 lutego 2007 r. o niegodnych działaniach innego sprawcy donosów na Polskę na użytek zagraniczny - Marka Edelmana, iż: "Jednym z etatowych donosicieli jest dr Marek Edelman, który powiada, że "demokracja została stworzona dla sprawiedliwych, a nie dla nacjonalistów, faszystów, dla każdego powodowanego nienawiścią". W zeszłym roku M. Edelman wsławił się we francuskim lewicowym "Liberato" nieprzytomnym z nienawiści atakiem na polskie rządy, apelując, by kraje zachodnie wywarły "odpowiednią" presję na Polskę, bo bez takiej presji rząd polski nie upadnie. Tekst ten był ewidentną zdradą podstawowych interesów polskich, czymś niegodnym, wręcz hańbiącym.
Z hałaśliwym donosem na Polskę wystąpiła również osławiona Kazimiera Szczuka, która "pożaliła się w "New York Timesie", że jej tu nienawidzą, bo jest Żydówką" (cyt. za R. Ziemkiewicz: "Salon czeka na najgorsze", "Rzeczpospolita" z 8 maja 2006 r.).
Do donosów na Polskę dołączają się niektórzy polscy europosłowie w Brukseli. Doszło do tego, że część z nich poparła szkaradną rezolucję parlamentu europejskiego, potępiającego Polskę za rzekomą homofobię i antysemityzm. Nader ostro napiętnował tę antypolską postawę części polskich europosłów przewodniczący Episkopatu ks. abp Józef Michalik, pisząc w "Niedzieli" m.in.: "(?) Polska jest zagrożona oszczerczymi wystąpieniami niektórych europosłów, kalających dobre imię Ojczyzny, a więc rodzinny dom i ludzi ten dom zamieszkujących" (por. wywiad ks. Z. Suchego z abp. J. Michalikiem, pt.: "Przeciw fałszowaniu słowa", "Niedziela" z 24 czerwca 2007 r.).
Warto przypomnieć, że ze skargami na Polskę pośpieszyli do Brukseli również niektórzy nienawidzący obecnych rządów ekologowie, jak widać pozbawieni nawet cienia poczucia interesu narodowego. Trudno w tym kontekście nie zgodzić się z autorem "Wprost", Rafałem Pleśniakiem, który porównał zachowanie tych ekologów do straszącego Polaków Moskwą Wojciecha Jaruzelskiego. Pleśniak pisał m.in.: "Z patentu Jaruzelskiego próbuje korzystać część polskich elit. Z tą różnicą, że straszą nas nie Moskwą, lecz Brukselą, nie interwencją wojskową, ale sankcjami ekonomicznymi i izolacją na arenie międzynarodowej. Taką taktykę zastosowano choćby w wypadku konfliktu wokół budowy obwodnicy przecinającej dolinę Rospudy. W tej sprawie sympatia elit od początku jest po stronie ekologów i urzędników z Brukseli. Unia Europejska ma być tym dobrym wujkiem, który zmusi barbarzyńców z rządu Kaczyńskiego do poszanowania przyrody i wytyczenia nowej trasy. Nieważne, co sądzą o tym okoliczni mieszkańcy, dla których droga jest wybawieniem. Nieważne, że opóźni to inwestycję co najmniej o kilka lat. Nieważne wreszcie, że podobnych konfliktów mogą być w Polsce dziesiątki i jeśli za każdym razem będzie interweniować unia, możemy się pożegnać z aspiracjami, by dorównać do jej poziomu rozwoju. Ważne, że tak jest po europejsku" ("Wprost" z 13 maja 2007 r.).
Wśród dość szczególnych "donosów na Polskę" ostatnich miesięcy można "wyróżnić" niesławne wystąpienie Daniela Olbrychskiego w jednym z kanałów moskiewskiej telewizji. Olbrychski powiedział tam, iż "Instytut Pamięci Narodowej to polityczna Instytucja, która stosuje techniki polskiego KGB, czyli Służby Bezpieczeństwa". (Por. R. Kim: "Instytut Pamięci Narodowej jak KGB?", "Dziennik" z 11 maja 2007 r.). Oszczercze wystąpienie Olbrychskiego było tym bardziej obrzydliwe, w sytuacji gdy w Moskwie od wielu miesięcy toczy się propaganda antypolska.
Z "odpowiednim" atakiem na stosunki w Polsce, życzliwie przywitanym wśród przesyconych dziś polonofobią rosyjskich mediach, wystąpił również naczelny redaktor pisma żydowskiej mniejszości narodowej "Midrasz" Piotr Paziński. Według tekstu M. Miłosza "Międzynarodowi kapusie" (chicagowski polonijny "Kurier" z 13 lutego 2007 r.): "31 lipca redaktor "Midrasza"" Piotr Paziński w rosyjskiej "Gazecie" doniósł zaś o rosnącej skali antysemickich wypowiedzi wysokich rangą urzędników polskich, choć bezpośrednich dowodów nie podał".
Wśród autorów tekstów oczerniających Polskę, a kierowanych do zagranicznego odbiorcy, znalazł się również osławiony poseł PO, Paweł Śpiewak. W opublikowanym w niemieckim "Die Welt" ataku na rządy Kaczyńskich i m.in. Annę Fotygę, Śpiewak skarżył się, iż Kaczyńscy jakoby "niszczą Polskę i normy społeczne". W godnym dotychczasowych wystąpień Śpiewaka falsecie zapewniał on: "Moi najlepsi studenci nie chcą pracować dla tego państwa, ponieważ się za to państwo wstydzą".
Francuski myśliciel Guy Sorman zapytywał w kontekście tych niesławnych wynurzeń Śpiewaka dla "Die Welt": "Postawmy sobie również pytanie, czy moralne jest, by polski poseł oczerniał swój kraj w Niemczech i sugerował Europejczykom, że Polska stała się krajem faszystowskim" ("Fakt" z 6 lutego 2007 r.).
I jeszcze jeden przykład niegodnego ataku na Polskę. Związany od lat z Unią Wolności znany socjolog Wiktor Osiatyński wystąpił na łamach "The New York Timesa" z atakiem na polski rząd, głoszącym, że wprowadzana w Polsce lustracja ma jakoby służyć wyniszczeniu pod pretekstem rozliczeń z komunizmem całego pokolenia elity, tak aby zrobić dzięki temu miejsce dla prawicowych "oszołomów". Według oceny G. Sormana (op.cit.), ocena Osiatyńskiego przedstawiała "polski rząd jako nielegalną organizację, niemal faszystowską. Osiatyński sugeruje, że polska legislacja jest niezgodna z prawami człowieka". "W czym znajomość przeszłości miałaby naruszać prawa człowieka?" zapytywał ostro polemizujący z postawą W. Osiatyńskiego Guy Sorman.

Prof. Jerzy Robert Nowak

ADL Calls on Polish Leader to Directly Condemn Priest's Anti-Semitic Remarks
New York, NY, July 11, 2007 … The Anti-Defamation League (ADL) today called on the Polish Prime Minister to directly and publicly condemn the most recent anti-Semitic remarks of Father Tadeusz Rydzyk, a priest who heads Radio Maryja, a right-wing Catholic station that routinely broadcasts hateful remarks about Jews.
In his most recent diatribe against Jews, Father Rydzyk reportedly accused Jews of greed in a potential government compensation deal on confiscated property, and denounced Poland’s President, Lech Kaczynski, as a “fraudster who is in the pockets of the Jewish lobby.”
“This is far from the first time Father Rydzyk or other broadcasters on Radio Maryja have made incendiary and hateful remarks about Jews,” said Glen S. Lewy, ADL National Chair, and Abraham H. Foxman, ADL National Director. “Anti-Semitic content broadcast on Radio Maryja continues to include ugly stereotyping, conspiracy theories, claims that Jews were responsible for communist-era repression and accusations that Jews are using the Holocaust to leverage compensation payments from Poland.”
Prime Minister Jaroslaw Kaczynski and his twin brother, President Lech Kaczynski, are political allies of Father Rydzyk and both have appeared on the radio station. On July 8, Radio Maryja held a large mass celebrating its 15th anniversary that was attended by the Polish prime minister and deputy prime ministers.
In a letter to Prime Minister Kaczynski, ADL urged his government to speak out against Father Rydzyk’s remarks and cited a recent poll of anti-Semitic attitudes in Poland, which found that 45 percent of Polish respondents answered “probably true” to at least three of four anti-Semitic stereotypes, and 39 percent said they consider Jews responsible for the death of Christ.
Mr. Lewy and Mr. Foxman said, “The attitudes revealed in our polling, reinforced by the extremism of Radio Maryja and the comments of Father Rydzyk, demonstrate the need for Poland’s political leadership to speak clearly and directly to condemn all manifestations of anti-Semitism.”


The Anti-Defamation League, founded in 1913, is the world's leading organization fighting anti-Semitism through programs and services that counteract hatred, prejudice and bigotry.