Tuesday, December 25, 2007

Kazanie O. Dyrektora Tadeusza Rydzyka

Kazanie O. Dyrektora Tadeusza Rydzyka wygłoszone w kościele Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chicago dnia 16 grudnia 2007 r.

Opłatek
w Rodzinie Radia Maryja

Serdecznie zapraszamy Polonię
na tradycyjny Opłatek
z udziałem Gości
z Radia Maryja z Torunia.
Nasze opłatkowe świętowanie odbędzie się
w Niedzielę,
6-go stycznia 2008,
o godz. 4-ej po południu,
w restauracji
LONE TREE MANOR
7730 N. Milwaukee w Niles

Informacje i rezezwacja biletów
w Centrali Radia Maryja
tel. 773.385.8472
oraz u naszych współpracowników.

Monday, December 24, 2007

PROF. WOLNIEWICZ: ATAKI NA R. MARYJA SKOORDYNOWANĄ AKCJĄ

Rząd ma mocodawców w Brukseli
To, że rząd zaczyna swoją działalność od ataku na Radio Maryja świadczy, iż chce się przed kimś wykazać. Przed swoimi mocodawcami - twierdzi profesor Bogusław Wolniewicz, komentując zapowiedzi skontrolowania działalności gospodarczej Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka. Pytany przez dziennikarza TVN24 Piotra Marciniaka jacy to mocodawcy odpowiada - Lewacko-libertyńscy mocodawcy w Brukseli... Tak przypuszczam. Ich głównym celem jest rozbicie kościoła katolickiego i zdławienie aspiracji narodowych - grzmiał profesor.
PROF. WOLNIEWICZ: ATAKI NA R. MARYJA SKOORDYNOWANĄ AKCJĄ

Nagonka na Radio Maryja jest permanentna, a zapowiedź kontroli instytucji związanych z ojcem Rydzykiem jest tylko jej ostatnią falą. To anonimowe centra władzy dają znak i wtedy ta nagonka rusza - mówi w TVN24 profesor Bogusław Wolniewicz. - Żadne anonimowe siły mnie nie inspirują - odpowiadał Jerzy Wenderlich z LiD.

Studiował w latach 1947-1951 na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Do 1953 r. był asystentem w Katedrze Logiki UMK, a od 1956 r. wykładowcą na WSP w Gdańsku. W 1963 r. został przeniesiony do Katedry Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego z inicjatywy Adama Schaffa. Do 1998 r. był profesorem w Instytucie Filozofii UW, kiedy to odszedł na emeryturę. W latach 1956 - 1981 członek PZPR.


Nauka [edytuj]
Bogusław Wolniewicz specjalizuje się w filozofii religii i filozofii współczesnej. Dystansuje się od głównych nurtów filozofii XX wieku i przyjmuje tezy wielkich myślicieli, m.in.: Arystotelesa, Leibniza, Hume'a, Kanta i szczególnie Wittgensteina. Krytyczny wobec freudyzmu, fenomenologii, postmodernizmu i fundamentalizmu religijnego, a od lat 90. XX wieku także marksizmu, reprezentuje postawę analityczną i metafizyczną. Główne założenia jego myśli to aksjologiczny absolutyzm w wersji racjonalistycznej i metafizyczny pesymizm w spojrzeniu na człowieka oraz społeczeństwo.

Postanowieniem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z dnia 11 listopada 1997 roku, za wybitne zasługi dla nauki polskiej, został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Sunday, December 23, 2007

Civic Platform and Janusz Palikot atakuje Radio Maryja

http://www.polskieradio.pl/thenews/dokument.aspx?iid=72346



Civic Platform and Janusz Palikot atakuje Radio Maryja

http://www.polskieradio.pl/thenews/dokument.aspx?iid=72346


Please stay away from Radio Maryja.

Lech Alex Bajan Polish American from Washington DC USA. We are 4 Million strong and we love our country Poland our history and our roots and we will not let Liberal Atheist Palikot try to divide our people.

‘God wants rid of Father Rydzyk’

23.12.2007

It is in God’s interest to get rid of head of controversial Radio Maryja Father Tadeusz Rydzyk, according to Civic Platform (PO) MP Janusz Palikot’s blog.

Civic Platform and Janusz Palikot atakuje Radio Maryja

The MP suggests to the Polish Catholic Church a strategy on how to eliminate Father Rydzyk.


"Rydzyk alone is too weak and power is slipping out of his hands", believes MP Palikot, quoted in the Dziennik daily.

"As a matter of fact, it is in the Church’s interest to have PO do away with Rydzyk. So, PO should widely manifest its support for the Church and at the same time, be tough on Father Director", suggests Palikot.


In his opinion, the said strategy should suffice to resolve the problem with Father Rydzyk. Palikot says that even God himself wants to see Father Rydzyk' s decline.



"It is really in God’s interest, because nothing repels young people from the Church more that Radio Maryja", the Civic Platform PM explains.

Father Rydzyk has been a controversial leader of ultra-conservative Radio Maryja, which has been criticized for anti-Semitism and getting involved in party politics. (mj)
The question of Radio Maryja in Poland is raised mostly by leftist groups, the post-communists,"। "These people are usually against the church and not Radio Maryja itself.



Radio Maryja with community for over 4 million people in Poland and all over the world.
15 years ago you began your work in humble conditions. Today Radio Maryja and your other enterprises have assumed large dimensions and are very important to the Church in Poland. The Radio is a sign of opposition. The media you have created proclaim the message, which is today important to the lives of millions.

But there are also opponents. Where do they come from?

- I think that they do not agree with what they hear. At the same time, they feel some threat to the present day monopoly to form public opinion according to their directions. We have played a different tune, different from the orchestras in which all people speak the same. Media were restricted to promote certain system of values in order to control people and to rule more easily. That was the case under the communist regime and the same can be applied to the liberal one. Media form people's opinions and thinking the way their opponents want and this is done for money. In turn, those who have money can have media and power. This is some closed triangle. But out of a sudden, a radio station has appeared and it courageously opposes the opinions, and hence it is a treat to them.

There are almost 40 million people in Poland and perhaps some 20 million Polish immigrants all over the world. We face a great task: to strengthen all people in faith and love for their Homeland.
Radio Maryja is the biggest Catholic station in Poland. About 12 % of Poles listen to Radio Maryja (CBOS opinion poll in 2003), which means four million listeners. More people listen to it from time to time. One must notice that the polls do not embrace listeners abroad; via the satellite Radio Maryja reaches almost every corner of the world where Polish immigrants live. Radio Maryja is also one of the most opinion-forming stations in the country; it is quoted by other media.

Członkowie PO: Palikot ośmiesza naszą partię
strem, PAP2007-08-14, ostatnia aktualizacja 2007-08-14 23:23
Sześciu członków PO w Lublinie złożyło do partyjnego sądu koleżeńskiego wniosek o wykluczenie z partii szefa PO na Lubelszczyźnie, posła Janusza Palikota. Zarzucają mu ośmieszanie wizerunku partii, ignorowanie struktur partyjnych i brak gruntownej wiedzy o problemach Lubelszczyzny. Palikot uważa wniosek za kuriozalny, a zarzuty za absurdalne.

Fot. Jakub Orzechowski / AGENCJA GAZE
Janusz Palikot na jednej z konferencji prasowych pojawił się ze sztucznym penisem i pistoletem
ZOBACZ WIDEOPalikot, czyli poseł PO w koszulce z gejem i SLD


ZOBACZ TAKŻE
Palikot: Billboardem w komendantów policji (06-08-07, 20:51)
O wykluczenie Palikota z PO wystąpiło troje radnych rady miejskiej Lublina, radna sejmiku wojewódzkiego oraz dwóch przewodniczących kół partii w Lublinie. Treść wniosku do sądu nie została ujawniona, natomiast na konferencji prasowej we wtorek trójka wnioskodawców przedstawiła oświadczenie o tym, ''jak działalność Janusza Palikota szkodzi Platformie Obywatelskiej''. Nie chcieli odpowiedzieć na żadne pytania dziennikarzy.

- Treść wniosku jest poufna i do wewnętrznego użytku partii i krajowego sądu koleżeńskiego w związku z czym nie ujawnimy jej - głosi oświadczenie odczytane przez radną rady miejskiej Lublina Magdalenę Gąsior-Marek.

"Ośmieszany jest wizerunek Platformy"

W oświadczeniu członkowie PO napisali, że działalność Palikota "to przede wszystkim autokreacja", mająca niewiele wspólnego z realizowaniem programu tej partii. "Ośmieszany jest wizerunek Platformy Obywatelskiej między innymi przez publiczne występy pana posła ze sztucznym penisem w ręku, w koszulce z napisem +Jestem gejem+, +Jestem z SLD+"głosi oświadczenie.

Wnioskujący o wyrzucenie Palikota z partii uważają, że szkodzi on PO ignorując struktury partyjne i podejmowane przez nie decyzje.Ponadto zdaniem wnioskodawców, Palikot "jest praktycznie nieobecny w Lublinie i na Lubelszczyźnie" i dlatego nie ma wiedzy o problemach regionu, a informacje o sytuacji w regionie uzyskuje od kilku osób, ?które nie potrafią współpracować z radnymi i ignorują propozycje członków PO dotyczące rozwoju miasta i regionu".

Palikot: Ten wniosek jest kuriozalny

Palikot powiedział, że nie zna treści wniosku o jego wykluczenie. Uważa, że wniosek złożony przez sześciu członków PO spośród około 1200 w regionie jest kuriozalny, a przedstawione wobec niego zarzuty są absurdalne. "Ubolewam nad tym wnioskiem. Jest on krzywdzący także dla Platformy. To boli, kiedy w perspektywie wyborów i szansy na zmiany w Polsce koledzy partyjni prowadzą działalność destrukcyjną" - powiedział.

Zdaniem Palikota, wniosek o usunięcie go z PO jest odpowiedzią na wniosek regionalnego zarządu Platformy sprzed tygodnia o wykluczenie z partii wiceprzewodniczącego lubelskiej PO, radnego miejskiego, Dariusza Piątka. Chodzi o sprawę stypendiów sportowych z funduszy miejskich dla synów Piątka oraz dla bratanka innego radnego PO Piotra Więckowskiego. Chłopcy są zawodnikami klubu motorowego KM CROSS. Członkiem tego klubu jest także Piątek, a prezesem Więckowski.

Jak podawała lokalna prasa, komisja działająca przy lubelskim ratuszu przyznała chłopcom stypendia w wysokości 1800 zł. Sprzeciwił się temu wiceprezydent Lublina, także z PO, Włodzimierz Wysocki. Jego zdaniem, według zasad ustalonych przez komisję, młodzi sportowcy mogą dostać najwyżej 700 zł, ponieważ są juniorami.

Według Piątka i Więckowskiego, uchwała rady miejskiej pozwala komisji na przyznanie młodym sportowcom stypendiów w dowolnej kwocie - do wysokości średniej krajowej pensji - w zależności od osiągnięć zawodników. Zarząd klubu KM Cross uważa, że Wysocki wpływał bezprawnie na komisję w sprawie przyznawania stypendiów. Zarząd klubu złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Wysockiego.

Jeszcze w kwietniu Donald Tusk komentując wystąpienie Janusza Palikota w koszulce z napisem "Jestem gejem" i Jestem z SLD", mówił: Jesteśmy zgodną rodziną, a jak w każdej wielodzietnej rodzinie zdarzają się nieznośne dzieci. Trudno - mówił z uśmiechem. Zobacz wideo:
:
Alex Lech Bajan
CEO
RAQport Inc.
Washington DC

Saturday, December 22, 2007

Radio Maryja is NOT anti-Semetic!






Radio Maryja is NOT anti-Semetic!The question of Radio Maryja in Poland is raised mostly by leftist groups, the post-communists,". "These people are usually against the church and not Radio Maryja itself."Radio Maryja with community for over 4 millions poeple in Poland and all over the world.15 years ago you began your work in humble conditions. Today Radio Maryja and your other enterprises have assumed large dimensions and are very important to the Church in Poland. The Radio is a sign of opposition. The media you have created proclaim the message, which is today important to the lives of millions.But there are also opponents. Where do they come from? - I think that they do not agree with what they hear. At the same time, they feel some threat to the present day monopoly to form public opinion according to their directions. We have played a different tune, different from the orchestras in which all people speak the same. Media were restricted to promote certain system of values in order to control people and to rule more easily. That was the case under the communist regime and the same can be applied to the liberal one. Media form people's opinions and thinking the way their opponents want and this is done for money. In turn, those who have money can have media and power. This is some closed triangle. But out of a sudden, a radio station has appeared and it courageously opposes the opinions, and hence it is a treat to them. There are almost 40 million people in Poland and perhaps some 20 million Polish immigrants all over the world. We face a great task: to strengthen all people in faith and love for their Homeland.Radio Maryja is the biggest Catholic station in Poland. About 12 % of Poles listen to Radio Maryja (CBOS opinion poll in 2003), which means four million listeners. More people listen to it from time to time. One must notice that the polls do not embrace listeners abroad; via the satellite Radio Maryja reaches almost every corner of the world where Polish immigrants live. Radio Maryja is also one of the most opinion-forming stations in the country; it is quoted by other media. I believe the American and European media owe an apology to the Polish people for printing articles in which the authors refer to them as being anti-Semitic. Such publications and articles contribute even more to the ever-present anti-Polonism in the American and European media

Radio Maryja is NOT anti-Semetic!





Radio Maryja is NOT anti-Semetic!


The question of Radio Maryja in Poland is raised mostly by leftist groups, the post-communists,". "These people are usually against the church and not Radio Maryja itself."

Radio Maryja with community for over 4 millions poeple in Poland and all over the world.
15 years ago you began your work in humble conditions. Today Radio Maryja and your other enterprises have assumed large dimensions and are very important to the Church in Poland. The Radio is a sign of opposition. The media you have created proclaim the message, which is today important to the lives of millions.

But there are also opponents. Where do they come from?

- I think that they do not agree with what they hear. At the same time, they feel some threat to the present day monopoly to form public opinion according to their directions. We have played a different tune, different from the orchestras in which all people speak the same. Media were restricted to promote certain system of values in order to control people and to rule more easily. That was the case under the communist regime and the same can be applied to the liberal one. Media form people's opinions and thinking the way their opponents want and this is done for money. In turn, those who have money can have media and power. This is some closed triangle. But out of a sudden, a radio station has appeared and it courageously opposes the opinions, and hence it is a treat to them.

There are almost 40 million people in Poland and perhaps some 20 million Polish immigrants all over the world. We face a great task: to strengthen all people in faith and love for their Homeland.
Radio Maryja is the biggest Catholic station in Poland. About 12 % of Poles listen to Radio Maryja (CBOS opinion poll in 2003), which means four million listeners. More people listen to it from time to time. One must notice that the polls do not embrace listeners abroad; via the satellite Radio Maryja reaches almost every corner of the world where Polish immigrants live. Radio Maryja is also one of the most opinion-forming stations in the country; it is quoted by other media.



I believe the American and European media owe an apology to the Polish people for printing articles in which the authors refer to them as being anti-Semitic. Such publications and articles contribute even more to the ever-present anti-Polonism in the American and European media

Monday, December 17, 2007

Na złodzieju czapka gore

Na złodzieju czapka gore
Nasz Dziennik, 2007-12-17
Prokuratura powinna wszcząć śledztwo, kto udostępnił dziennikarzom "Gazety Wyborczej" urzędowe dokumenty dotyczące Portu Rzecznego w Toruniu

Nie mogąc pochwalić się profesjonalnym przejęciem władzy i chcąc zatuszować żenujące błędy nowej władzy, Donald Tusk i jego ministrowie postanowili wykreować sobie nowego przeciwnika. Uznali, że najprościej będzie, jeśli zostanie nim Radio Maryja. Pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją przechowywała w swoim aucie, które koniec końców spaliło się, dokumenty związane z dzierżawą przez Zgromadzenie Redemptorystów 1,35 ha gruntu chaszczy położonych nad Wisłą. Dokumenty, jak tłumaczy pani minister, znalazła "na mieście". Materiał stał się osnową silącego się na pozory "sensacyjnego" tekstu w "Gazecie Wyborczej", którego lejtmotywem była teza, że redemptoryści wydzierżawili grunt po zaniżonej cenie. Tymczasem, jak zapewnia Zarząd Gospodarki Wodnej, wszystko odbyło się lege artis, działka została wydzierżawiona legalnie, po określonych urzędowo stawkach.

Jeżeli okaże się, że minister Julia Pitera udostępniła przekazane jej, jako pełnomocnikowi rządu ds. walki z korupcją dokumenty dziennikarzom, mając świadomość, że zostaną wykorzystane do ataków na ojca Tadeusza Rydzyka i Radio Maryja, to mamy do czynienia ze skandalicznym przykładem korupcji politycznej - uważa poseł Tomasz Górski (PiS).
- Prokuratura powinna wszcząć niezwłocznie śledztwo w celu sprawdzenia, kto dokonał tzw. przecieku kontrolowanego, udostępniając dziennikarzom "Gazety Wyborczej" urzędowe dokumenty dotyczące Portu Rzecznego w Toruniu. Zdaniem parlamentarzysty, cała sprawa może świadczyć o niebezpiecznym, korupcjogennym związku niektórych przedstawicieli rządu Donalda Tuska i dyspozycyjnych dziennikarzy, i powinna zostać niezwłocznie wyjaśniona.
Po sobotniej publikacji "Gazety Wyborczej", która do roli "sensacyjnej afery" - opierając się na dokumentach, jakimi dysponowała, pełniąc funkcję pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera - próbuje podnieść kwestię legalnej, przeprowadzonej zgodnie z obowiązującymi, ustawowymi procedurami transakcji dzierżawy przez redemptorystów gruntów w okolicach Portu Rzecznego w Toruniu, nawet pozytywnie dotąd oceniający nominację Pitery parlamentarzyści nie mają żadnych wątpliwości co do roli pani minister w całej sprawie.
- Sprawa stała się elementem gry politycznej wymierzonej w Radio Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka. Pani Pitera próbuje w ten sposób zatuszować swoją niekompetencję i brak wiedzy niezbędnej do pełnienia piastowanego stanowiska - uważa toruński poseł Zbigniew Girzyński (PiS).

Afera, której nie było
W sobotę "Gazeta Wyborcza" podała, że Zarząd Gospodarki Wodnej wydzierżawił ojcu Tadeuszowi Rydzykowi należącą do państwa działkę (1,35 ha) nieopodal Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ojca Rydzyka zaraz po wyborach parlamentarnych - 23 października.
Według gazety, zgromadzenie płaci 3 złote za metr kwadratowy rocznie, podczas gdy - jak twierdzi gazeta - w Toruniu ceny zaczynają się od 15 złotych za metr. Zdaniem dziennikarzy, może to wskazywać na nieprawidłowości i korupcyjno-polityczny charakter całej transakcji. Gazeta powołuje się przy tym na dokumenty, rzekomo cudem ocalone ze spalonego samochodu Julii Pitery. W sobotę w audycji Radia TOK FM, należącego do wydającej "GW" Agory, padły nawet sugestie, iż zniszczeniem dokumentów mógł być zainteresowany ojciec Tadeusz Rydzyk (?!).
Jak zapewnia sama Pitera w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", dokumenty, jakie zostawiła na noc w niepilnowanym samochodzie, poza wszelką kontrolą - były jawne i ogólnie dostępne.
- Dziwi mnie to, że pani minister Pitera akta urzędowe wozi w prywatnym samochodzie i zostawia jeszcze na ulicy bez jakiegokolwiek dozoru. To świadczy o niekompetencji - uważa były minister Jan Szyszko.

"Wyborcza" na bakier z prawdą
W wydanym w sobotę późnym wieczorem oświadczeniu Radio Maryja podkreśliło, że umowę na dzierżawę terenu w Toruniu podpisała Warszawska Prowincja Redemptorystów, a nie ojciec Rydzyk. "Wniosek przeszedł całą procedurę zgodnie z obowiązującym w tym zakresie prawem" - czytamy. W oświadczeniu podpisanym przez o. Jana Króla zaznaczono, że cena dzierżawy została ustalona "zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami". Ojcowie Redemptoryści zapowiadają, że "w innym miejscu i trybie" odniosą się do doniesień "Gazety Wyborczej" o tym, że dokumenty dotyczące dzierżawy gruntów w Toruniu znaleziono w spalonym aucie Julii Pitery. "Tekst 'Gazety Wyborczej' i wypowiedzi minister Julii Pitery traktujemy jako kolejny atak na niezależne media Radio Maryja, TV Trwam oraz osobę o. Tadeusza Rydzyka, jako próbę budowania demokracji dla wybranych i wolności słowa dla niektórych, a także odwracanie uwagi od prawdziwych problemów społecznych, które domagają się szybkiego rozwiązania" - napisano w oświadczeniu.
- Rząd PO ma zgodny chór mediów, które go popierają i musi iść atak. To zgodne z logiką każdej władzy, która nie lubi krytyki, by atakować media, które są nieprzychylne, więc atakuje Radio Maryja - komentował w jednej ze stacji radiowych sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński (PiS).

Nikt nie chciał tej ziemi, poza redemptorystami
- Działka nad brzegiem Wisły w Toruniu została wydzierżawiona Prowincji Ojców Redemptorystów przez Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku legalnie - twierdzi Mariusz Gajda, prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (KZGW). Jak poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, redemptoryści byli jedynymi w tym czasie chętnymi do dzierżawy działki w Porcie Drzewnym, oraz że stawka, jaką płacą za dzierżawę, jest zgodna z obowiązującymi przepisami i taka jak dla dzierżawcy komercyjnego. Gajda tłumaczył również, że wysokość opłat za dzierżawę jest zgodna z przepisami i jest co roku ustalana, zależy bowiem od ceny kwintala żyta. Dlatego - według Gajdy - w przyszłym roku będzie na pewno wyższa niż w tym, gdyż wzrosły ceny zbóż. Prezes KZGW poinformował także, że poprzedni dzierżawca działki Toruńskie Stowarzyszenie Żeglarskie "Szkwał" płaciło czynsz po preferencyjnej stawce 27 gr za metr, a więc o wiele niższej niż płacą redemptoryści.
Gajda stwierdził też, że toruński Yacht Klub, który wedle "GW" również starał się o ten grunt, złożył swój wniosek już po tym, jak podpisano umowę ze zgromadzeniem. Chybiony jest poza tym inny zarzut gazety, że we wcześniejszych latach odrzucano wnioski o dzierżawę działki pod inwestycje, a redemptorystom zezwolono na budowę sali audiowizualnej, pomieszczeń administracyjnych i sportowych. Jednak jeszcze do 2006 roku planowano budowę kaskady dolnej Wisły i te tereny na to rezerwowano. Plany te jednak zarzucono.
- Ta sprawa jest stosunkowo niewielkiej wagi. Natomiast z tego, co wiem, rzeczywiście ta umowa jest podpisana całkowicie zgodnie z prawem. Ta umowa daje dość duże pieniądze Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej - mówił w sobotę na antenie Radia Maryja Jan Szyszko, były minister środowiska.

Polityczny kontekst
Na to, że cała sprawa ma charakter czysto politycznego ataku na niezależny ośrodek opiniotwórczy, dobitnie wskazują opinie i wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej, którzy - nie po raz pierwszy - nie znając sprawy i przed zbadaniem jej przez stosowne instytucje, ferowali arbitralne wyroki.
- Wszystkie niejasne inwestycje o. Rydzyka na pewno zostaną sprawdzone i tam, gdzie złamano prawo, zostaną wyciągnięte konsekwencje, przede wszystkim wobec urzędników, jeśli popełnili jakiekolwiek błędy - zapowiedział poseł Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.
- Wydając decyzję o przekazaniu na cele budowlane działki, która jest terenem zalewowym, urzędnicy przekroczyli swoje uprawnienia - zapewniała Julia Pitera, wykazując się nieznajomością prawa budowlanego, bo wydzierżawionego terenu nie można przekształcić dowolnie w działkę budowlaną.

Wojciech Wybranowski

Agresja ateizacyjna trwa

Agresja ateizacyjna trwa
Tygodnik Katolicki "Niedziela", 2007-12-17
W wydanej półtora miesiąca temu książce "Walka z Kościołem w mediach. Biała księga" pisałem o wyraźnie nasilającej się od śmierci wielkiego Papieża Polaka agresji ateistycznej w polskich mediach. Agresji polegającej na eksponowaniu tematów antykościelnych i antyreligijnych we wszystkich większych tygodnikach lewicowych, postkomunistycznych i liberalnych ("Polityka", "Wprost", "Newsweek", "Przekrój", "Przegląd") i w takich gazetach, jak "Gazeta Wyborcza", "Dziennik", "Życie Warszawy". Oto kolejne przykłady publikacji tego typu. W "Polityce" ukazał się obszerny artykuł Krzysztofa Szymborskiego pod wymownym tytułem, godnym postkomunistycznego tygodnika: "Ateiści wszystkich krajów, łączcie się" (nr z 24 listopada). Autor tekstu stara się maksymalnie nagłośnić najbardziej zajadłe, bezbożne publikacje książkowe z różnych krajów świata. Poczet otwiera sławetna książka "Bóg urojony" brytyjskiego ateisty nienawistnika Richarda Dawkinsa. Szymborski pisze: "Czytelnikom ŤPolitykiť (pod której patronatem książka się ukazała) nie trzeba go przedstawiać". I rzeczywiście, patronat "Polityki" dla książki tak pełnej antyreligijnego jadu jest aż nadto wymowny. Nie będę tu powtarzać zachęt autora "Polityki" na rzecz kolejnych antyreligijnych paszkwili. Przytoczę tylko jeden fragment dobrze wyrażający tendencję autora "Polityki": "(...) W dzisiejszym klimacie intelektualnym, że naukowe poznanie religii to droga do jej zagłady, ma pewne uzasadnienie".
W postkomunistycznym "Przeglądzie" kolejna porcja antykościelnych i antyreligijnych artykułów, pełnych tendencyjnych zafałszowań. W numerze z 25 listopada można np. przeczytać tekst profesora socjologii na UJ (!) Andrzeja Flisa: "Trony i ołtarze". Autor twierdzi m.in.: "(...) Faszystowskie dyktatury we Włoszech i Niemczech opierały się na religii katolickiej, pomimo faktu, iż rządy w tych krajach sprawowali ateiści, jak Mussolini, albo przywódcy religijnie indyferentni, jak Hitler. Władza, która nie miała oparcia w społeczeństwie, szukała go u ołtarza".
Snujący te uogólnienia profesor UJ całkowicie przemilcza fakt, że liczni duchowni katoliccy w Niemczech stali w zdecydowanej opozycji w stosunku do reżimu, a także to, że kilka tysięcy księży, głównie katolickich, było więźniami obozu koncentracyjnego w Dachau. Jakoś "zapomniał" również wspomnieć o potępiającej nazizm encyklice papieża Piusa XI. W "Przeglądzie" z 9 grudnia już na okładce wyeksponowano antykościelny artykuł Bartosza Machalicy: "Rządy w cieniu biskupów". Autor z werwą atakuje rzekomą dominację Kościoła katolickiego w życiu publicznym Rzeczypospolitej. Zaraz potem czytamy wywiad redaktora Roberta Walenciaka z antykościelną fanatyczką Magdaleną Środą "Kto przeciwstawi się biskupom".
W "Życiu Warszawy" z 1-2 grudnia czytamy wywiad Marcina Szymaniaka z Tomaszem Łysakowskim: "Protestujcie, wierni! Książki ateistów tylko na tym skorzystają". Autor wyszydza protesty wierzących katolików przeciwko antyreligijnym profanacjom. Określa m.in. jako "absurd" to, że wystąpiono ze sprawą sądową przeciwko mężczyźnie, który zamieścił w internecie obrazek Jezusa z wklejoną twarzą Stalina. Mężczyzna ostatecznie nie trafił za kratki, ale Łysakowski peroruje: "Złodzieje i bandyci chodzą wolno, bo odracza się im procesy, a normalnego obywatela ściga się za to, że wrzucił do sieci jakiś fotomontaż". Łysakowski uważa więc za normalne drastyczne szydzenie ze świętych rzeczy w kraju, gdzie istnieją jakże uzasadnione nakazy w sprawie prawnego ścigania wszystkiego, co godzi w uczucia religijne.
W kontekście tych uwag jakże aktualna wydaje się potrzeba szerszego spopularyzowania w Polsce najnowszej encykliki Papieża Benedykta XVI "Spe salvi", mówiącej tak wymownie o groźbie ateizacji. Warto też zastanowić się nad szkodami, jakie wyrządzają ci wszyscy, którzy w czasie wyraźnej agresji ateizacyjnej w Polsce atakują akurat Radio Maryja, bastion obrony wiary i wartości chrześcijańskich.

Jerzy Robert Nowak

Sunday, December 16, 2007

Tak mówi Donald Tusk czy premier?

Tak mówi Donald Tusk czy premier?
Nasz Dziennik, 2007-12-15
Prof. Piotr Jaroszyński, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu:

Jak podaje Polska Agencja Prasowa, premier rządu RP Donald Tusk zabrał w środę, 12 grudnia 2007 r., głos w sprawie szykan, jakie ostatnio znowu przybrały na sile wobec Radia Maryja i ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Należy wyjaśnić, że szykany te płyną ze źródeł rządowych, a więc od ministrów, którzy podlegają premierowi.

Odpowiedź jest przedziwna i dlatego warto nad nią się zatrzymać, ponieważ zdradza ona swoisty sposób pojmowania wielu spraw przez obecnego szefa rządu.
W teorii języka zwraca się uwagę na wypowiedzi, które zawierają ukryte założenie. Jeżeli zapytam sąsiada: ile razy pan kradł?, to sugeruję, że sąsiad w ogóle kradnie. Jeżeli zapytam: skąd pan wrócił?, to sugeruję, że gdzieś był poza domem. Jeżeli powiem, że tym razem w niedzielę pójdę do kościoła, to sugeruję, że zazwyczaj w niedzielę do kościoła nie chodzę. Tego typu triki i jeszcze inne stosuje premier Tusk. Posłuchajmy, co mówił: "Jeżeli się okaże, że pieniądze, jakie otrzymał ojciec Tadeusz Ryzyk na biznes, który prowadzi, były przyznane niezgodnie z regułami gry, odpowiedzialność za to powinien ponieść urzędnik, który taką decyzję podjął, a nie ojciec Rydzyk". Koniec cytatu.
Niby nic, a jednak. Mamy tu nie jeden, ale całą paletę chwytów sofistycznych, trików. Gdzie on się tego nauczył? Przede wszystkim nie ojciec Tadeusz Rydzyk otrzymał pieniądze, tylko otrzymała je Fundacja "Lux Veritatis". Nie jest to żaden biznes, z którego duchowny będzie ciągnął dla siebie zyski czy Fundacja, lecz chodzi o tańszy i ekologiczny sposób ogrzewania akademików, w których mieszkają ludzie, studenci.
Było już wielokrotnie powtarzane, również na konferencjach prasowych transmitowanych przez media, jak ostrym procedurom prawnym poddawany był wniosek ze strony Fundacji. Procedury prawne to nie są reguły gry, bo reguły gry są w sporcie, a prawo normuje zakres tego, co wolno lub nie wolno ze względu na realne dobro lub zło.
Nie chodzi tu o groźbę ukarania urzędnika, ale o zablokowanie legalnie przyznanych funduszy. Proszę popatrzeć, ilu manipulacji dokonał premier rządu w jednym tylko zdaniu, to zdanie można będzie zgłosić do Księgi Rekordów Guinnessa, ale czy tak może wypowiadać się premier, czy to jest poważne?
I na koniec takie poklepywanie po plecach; redemptorysta może spać spokojnie. Rzymianie kiedyś zwracali uwagę na to, że sprawowanie urzędu wymaga posiadania, obok roztropności, jeszcze jednej cnoty, była nią gravitas, czyli powaga. Można żywić przypuszczenia, że zamiast roztropności premier rządu popisuje się sprytem, a zamiast powagi okazuje poufałość jak kolega koledze. Tak może sobie myśleć i postępować Donald Tusk, ale nie premier Tusk, i nie w stosunku do każdego. Tego Donald Tusk, choć jest premierem, będzie się jeszcze musiał nauczyć. Oby.

Fragmenty wypowiedzi dla Radia Maryja

Z Maryją wszystko jest możliwe


Z Maryją wszystko jest możliwe
Nasz Dziennik, 2007-12-15
XVI rocznica powstania Radia Maryja

Dwa dni, choć grudniowe, jakże ciepłe... ciepłe miłością i ludzką życzliwością, która na co dzień nie zawsze jest zauważana. Przez dwa dni - 7 i 8 grudnia - Rodzina Radia Maryja dziękowała swojej Patronce za 16 lat posługi katolickiego głosu w domach Polaków w Ojczyźnie i poza jej granicami. Uroczystości odbyły się w piątek w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu, zaś dzień później w bazylice św. Wincentego ? Paulo w Bydgoszczy.

Uroczystej Eucharystii stanowiącej centrum dziękczynienia w Toruniu przewodził ks. bp Andrzej Suski, pasterz Kościoła toruńskiego. Powitał on także uczestników modlitewnego spotkania. Przypomniał słowa Sługi Bożego Jana Pawła II, który powiedział: "Ja Panu Bogu dziękuję codziennie, że jest w Polsce takie radio, które się nazywa Radio Maryja". - Wiele takich podziękowań idzie każdego dnia z polskich serc, tu w kraju i poza krajem. Trudno je zliczyć, bo nie zawsze ludzie o tym mówią i piszą, a jedynie dziękują w cichej modlitwie. Dziękują Bogu przez Niepokalane Serce Maryi, Służebnicy Pańskiej. Ona wie najlepiej, jaką cenę płaci się za "Niech mi się stanie według słowa Twego" - mówił ordynariusz toruński.

W jedności z pasterzami
Mszę Świętą koncelebrowało ponadto 10 księży biskupów: ks. bp gen. dyw. Tadeusz Płoski, ordynariusz polowy Wojska Polskiego, ks. bp Ignacy Dec, pasterz Kościoła świdnickiego, ks. bp Stanisław Napierała, pasterz kaliski, ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz, ordynariusz drohiczyński, ks. bp Wiesław Mering, ordynariusz włocławski, ks. bp Tadeusz Bronakowski z Łomży, ks. bp Edward Frankowski z Sandomierza, ks. bp Józef Szamocki z Torunia, ks. bp Tadeusz Werno z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej i ks. bp Józef Zawitkowski z Łowicza, który wygłosił Słowo Boże. Mszę św. koncelebrował również o. Zdzisław Klafka, przełożony Warszawskiej Prowincji Redemptorystów, i o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor i założyciel Radia Maryja oraz ponad stu kapłanów. Na uroczystość przybyła do Torunia rzesza kilkunastu tysięcy słuchaczy Radia Maryja. Uczestniczyli w niej również członkowie parlamentu, władze i samorządowcy Torunia.
Msza Święta dziękczynna za 16 lat istnienia Radia Maryja rozbrzmiewała głośną modlitwą i śpiewem. - Bogu dziękuję, Niepokalanej Maryi zawsze Dziewicy, wam, wszyscy pielgrzymi i domownicy Torunia, dziękuję za to, że w XVI rocznicę działalności Radia Maryja mogę świętować z wami. Niech we wszystkim i od nas wszystkich będzie uwielbiony Bóg - powiedział w homilii ks. bp Józef Zawitkowski.
W czasie uroczystości ks. bp Andrzej Suski, pasterz Kościoła toruńskiego, poświęcił kamień z groty Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Nazarecie, który ofiarowała wspólnota Ojców Franciszkanów z Ziemi Świętej. Stanowi on kamień węgielny pod nową świątynię Maryi Gwiazdy Ewangelizacji, jaka w przyszłości powstanie w Centrum Polonia In Tertio Millennio przy ul. Starotoruńskiej w Toruniu.
Przed błogosławieństwem, jakiego udzielili zebranym księża biskupi, dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk odmówił akt oddania Rodziny Radia Maryja Najświętszej Maryi Pannie.
Miłym momentem uroczystości było podziękowanie za działalność terenowych Biur Radia Maryja. Tuż przed koncertem dyplom z rąk ojca Tadeusza Rydzyka odebrał pan Tadeusz, przedstawiciel najstarszego Biura Radia Maryja, które powstało 15 lat temu w Bydgoszczy przy parafii Św. Trójcy.

Co będzie za dwa lata?
Druga część świętowania XVI rocznicy powstania Radia Maryja odbyła się w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w bazylice mniejszej św. Wincentego ? Paulo w Bydgoszczy. Mszy św. przewodniczył ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz, pasterz Kościoła drohiczyńskiego. - Radio Maryja ma 16 lat. Co będzie za dwa lata, kiedy osiągnie pełnoletniość i zdolność głosowania? - pytał ksiądz biskup. W homilii ks. bp Antoni Dydycz podkreślił, że media winny uczyć w oparciu o solidne zasady moralne. Kaznodzieja zaznaczył, że powstaje coraz więcej pytań o człowieka, gdzie jest dzisiejszy człowiek, jak do niego dotrzeć. - Odpowiedzią na te pytania są media katolickie. Rozumiemy to dobrze, my, Polacy. Rozumieją to także inne narody, a więc ci wszyscy, którzy przez całe dziesięciolecia byli skazani na słuchanie jedynie takich mediów, które usiłowały zagłuszyć Boży głos. Zresztą czynią to nadal - mówił ksiądz biskup. - Przed szesnastu laty Opatrzność Boża sprawiła, że mogła powstać nowa rozgłośnia, że mogło powstać Radio Maryja. Jakże ono było oczekiwane! Wasza obecność w tej świątyni, kochani bracia i siostry, świadczy o tym. I wspólnie dziękujemy Panu Bogu za to, że nie zabrakło pasterzy, przełożonych zakonnych, ludzi dobrego serca, aby wesprzeć inicjatywę ojca Tadeusza, aby stała się konkretem. Dziś ta rozgłośnia przynależy do całości misji ewangelizacyjnej Kościoła jako jedno z najbardziej dynamicznych narzędzi - dodał z wdzięcznością pasterz Kościoła drohiczyńskiego.
Przed Mszą św. uczestnicy spotkania wysłuchali koncertu Orkiestry Symfonicznej Zespołu Szkół Muzycznych im. Artura Rubinsteina w Bydgoszczy. Pierwotnie w Bydgoszczy miał wystąpić Zespół Artystyczny Wojska Polskiego, jednak dzień przed uroczystością do Radia Maryja nadeszło pismo z Ministerstwa Obrony Narodowej odwołujące przyjazd Zespołu. - Zespół Artystyczny Wojska Polskiego występował na uroczystościach religijnych nawet za rządów SLD - przypomniał o. Piotr Andrukiewicz podczas sobotniej uroczystości.

Od dziecka do najstarszych
Obchody 16. rocznicy powstania Radia Maryja tradycyjnie zebrały młodych i starszych, mieszkańców wielkich miast i małych wiosek, wykształconych i prostych. Jednak w czasie modlitewnego świętowania żadne różnice nie mają znaczenia, bo - jak powiedział jeden z jego słuchaczy - "Radia Maryja możemy słuchać od dziecka do najstarszych". Jest to po prostu, wbrew temu, co mówią jego przeciwnicy, głos, który jest skierowany do każdego ucha. Pani Marianna Popiełuszko, mama zamordowanego księdza Jerzego, dobrze wie, co znaczy prześladowanie. Przyjeżdżając na XVI rocznicę powstania Radia Maryja, widzi prześladowania katolickiej rozgłośni. - Pan Jezus, kiedy chciał nas odkupić, cierpiał dla nas. Tak samo Radio Maryja i ojciec Rydzyk cierpi prześladowanie, ale Maryja zwycięża i zwycięży, bo Matka nigdy nas nie odrzuci i będzie się troszczyć o nas. Te kamienie rzucane na ojca Rydzyka już odbiły się i wróciły do rzucających. Tyle ludzi przyjechało do Torunia, więc nie posłuchali oni przeciwników Radia. Przybyli, bo Matka Boża jest obroną - mówiła matka zamordowanego kapłana.
Każdy ze słuchaczy Radia Maryja ma swoją własną historię dotarcia do rozgłośni czy raczej dotarcia katolickiego głosu do niego. Pan Bogusław Morka, artysta operowy, który z zespołem uświetnił toruńską uroczystość, mówił, że razem z żoną zaczęli słuchać Radia Maryja półtora roku temu i z tej rozgłośni wiele się nauczyli, bo Radio daje przykład wspaniałej historii i polskości.
Bogusław Morka dodaje, że odkąd stał się słuchaczem, wyrobił sobie własny pogląd na temat Radia. - Dzięki Radiu Maryja jestem innym człowiekiem, bo też się zmieniłem. I to jest wielki sukces Radia Maryja, że zmienia, zmienia nas wszystkich, kieruje w stronę Pana Boga - przyznał artysta. - Radio Maryja daje mi siłę do pracy i uszlachetnia mnie w stosunku do innych ludzi. Pojawia się u mnie częściej uśmiech, radość życia i umiłowanie drugiej osoby. I to jest chyba najważniejsze posłannictwo Radia Maryja - dodał.
Profesor Józef Szaniawski ocenił obchody rocznicowe z perspektywy historycznej. - Jest to pewien fenomen medialny, że na przełomie dwóch wieków, dwóch tysiącleci, w środku Europy, w Polsce powstało tego typu Radio, wokół którego skonsolidowało się pewne środowisko bardzo różnych ludzi pod względem intelektualnym, społecznym i materialnym. Powiedziałbym tak: jest to esencja i kwintesencja tego, co się mieści w trzech słowach: Bóg, Honor i Ojczyzna - mówił prof. Szaniawski.

Nie imperium, tylko dzieło
Nie sposób wymienić wszystkich miejscowości, skąd przyjechała Rodzina Radia Maryja na swoje święto. Z dalszych części Polski czy z zagranicy słuchacze jechali wiele godzin, wyjeżdżając już w czwartek, by tych kilka godzin spędzić na wspólnym dziękczynieniu w gronie kilkunastu tysięcy osób. Nie wszyscy, a właściwie nieliczni, zmieścili się w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Inni wypełnili kaplicę pod świątynią oraz dwa wielkie namioty obok i tam na telebimach śledzili przebieg uroczystości. Nie żałowali trudu włożonego w przyjazd do Torunia. - Bardzo dobrze się czuję, bo serce mnie tu prowadziło - mówiła pani Lucyna z Sokołów z Rzeszowszczyzny. Jej grupa wyjechała o godz. 4.00. - Jesteśmy z wami całym sercem codziennie, ale dziś, tu obecni, jesteśmy zachwyceni. Czujemy, że Maryja troszczy się o cały Naród. Szkoda, że niektórzy tego nie rozumieją i że błądzą, ale myślę, że nasze modlitwy i wspólna praca będzie zmieniała Ojczyznę i cały świat - dodała słuchaczka.
Ci, którzy przyjechali do Torunia nieco wcześniej, mieli okazję odwiedzić siedzibę Radia Maryja, a także kompleks akademicki Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej przy ul. Starotoruńskiej. - Jesteśmy szczęśliwi, że możemy podziwiać to dzieło, nie imperium, tylko dzieło, które ojciec Tadeusz Rydzyk zbudował dla naszych dzieci - mówiła pani Janina z Oleśnicy, zobaczywszy miejsce, gdzie studiują młodzi ludzie.
Wielu słuchaczy wspominało, iż to, co przyciągnęło ich do słuchania toruńskiej rozgłośni, to wspólna modlitwa. Później, w miarę słuchania, poznawali inne programy. Dla większości słuchaczy modlitwą, do której najbardziej są przywiązani, jest Różaniec, który mogą wspólnie odmawiać z innymi wiernymi, niejednokrotnie oddalonymi o tysiące kilometrów. Wspólne odmawianie modlitwy różańcowej wytwarza poczucie jedności. Dla wielu osób Radio Maryja jest obecne w ich domach przez cały dzień. - Nie wyobrażam sobie życia bez Radia Maryja - konkludowała jedna ze słuchaczek.


Katarzyna Cegielska
Współpraca Joanna Kozłowska

Oświadczenie o. Jana Króla CSsR w sprawie dzierżawy ziemi

Oświadczenie o. Jana Króla CSsR w sprawie dzierżawy ziemi
Radio Maryja, 2007-12-16
OŚWIADCZENIE


W związku z artykułem, który został opublikowany w sobotnio - niedzielnym wydaniu Gazety Wyborczej pt. "Rydzyk bierze port", jesteśmy zmuszeni do złożenia niniejszego oświadczenia i zaprotestowania wobec manipulacji, kłamstw i insynuacji, które zawiera niniejszy tekst.

Prawdą jest, że Prowincja Warszawska Redemptorystów (nie O. Tadeusz Rydzyk) podpisała umowę na dzierżawę terenu z Rejonowym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gdańsku. Zanim doszło do podpisania tejże umowy wniosek Zgromadzenia przeszedł całą procedurę zgodnie z obowiązującym w tym zakresie prawem.

Nieprawdą jest, że O. Tadeusz Rydzyk lub Zgromadzenie Redemptorystów cokolwiek "bierze". Rejonowy Zarząd Gospodarki Wodnej wyznaczył bowiem cenę dzierżawy zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami.

Nieprawdą jest, jak sugerują autorzy tejże publikacji, że do Portu Drzewnego "wiedzie nowa asfaltowa droga".

Nieprawdą jest, jakoby O. Tadeusz Rydzyk, w związku z wnioskiem o dzierżawę tego terenu "otworzył szeroko antenę przed Szyszką". Minister Środowiska Pan prof. Jan Szyszko, podobnie jak wiele innych osób, gęsto był i będzie zapraszany do Radia Maryja i TV Trwam. Jest bowiem wybitnym fachowcem, a równocześnie patriotą broniącym interesu narodowego.

Nie odnosimy się do informacji, jakoby w spalonym samochodzie Pani Julii Pitery odnaleziono jakieś dokumenty dotyczące tej sprawy, oraz insynuacji Gazety. Uczynimy to w innym miejscu i trybie.

Tekst Gazety Wyborczej i wypowiedzi pani minister Julii Pitery traktujemy jako kolejny atak na niezależne media Radio Maryja, TV Trwam oraz osobę O. Tadeusza Rydzyka, jako próbę budowania demokracji dla wybranych i wolności słowa dla niektórych, a także odwracanie uwagi od prawdziwych problemów społecznych, które domagają się szybkiego rozwiązania.


O. Jan Król CSSR

Toruń, 15 grudnia 2007 r

Saturday, November 24, 2007

Prowokacja ze służbami w tle?

Prowokacja ze służbami w tle?
Nasz Dziennik, 2007-11-23
Dziennikarze "Superwizjera" TVN zaatakowali i obrzucili wulgarnymi wyzwiskami lecącego do Urugwaju ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, oraz posłankę do Parlamentu Europejskiego Urszulę Krupę. Interweniował personel samolotu Ordynarne wyzwiska, agresja i wulgaryzmy - takie zachowanie miało zapewne pomóc dziennikarce TVN Annie Machowskiej, znanej z programu "Superwizjer", do zebrania "sensacyjnego materiału" dotyczącego dyrektora Radia Maryja. To właśnie o. Tadeusza Rydzyka CSsR i towarzyszącą mu w podróży na zlot Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej eurodeputowaną Urszulę Krupę zaatakowała w wulgarny sposób dziennikarka TVN. Całe zajście prawdopodobnie filmowali ukrytymi kamerami członkowie ekipy Machowskiej: Adam Lenart i Ryszard Kot. Skutecznie interweniował jednak personel Lufthansy, który zagroził wyciągnięciem konsekwencji. Pozostaje jednak pytanie - czy trzykrotnie zmieniany termin podróży o. Tadeusza Rydzyka wyciekł z biura LOT, czy też - co niewykluczone - była to przygotowywana operacja służb specjalnych. - Zamierzam poruszyć tę sprawę na forum Parlamentu Europejskiego, bowiem zachowanie tej dziennikarki to coś niespotykanego. Naruszono mój immunitet poselski, obrzucono mnie wyzwiskami - mówi Krupa. Wylot dyrektora Radia Maryja do Urugwaju na Walny Zlot USOPAŁ, w którym mieli uczestniczyć przedstawiciele wielu polonijnych organizacji tak z Ameryki Łacińskiej, jak i USA oraz Kanady, pierwotnie miał mieć miejsce w sobotę. Z niezależnych powodów był jednak dwukrotnie zmieniany, za każdym razem "przebukowywano" bilet na samolot w przedstawicielstwie LOT. Czy pracownicy tej firmy sprzedali dziennikarzom TVN informacje o ostatecznej dacie oraz miejscu wylotu o. Tadeusza Rydzyka z lotniska we Frankfurcie? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że przygotowując prowokację, do jakiej doszło w środę na pokładzie samolotu Lufthansy, ekipa TVN na czele z Anną Machowską dysponowała nie tylko informacją o terminie lotu, ale również o miejscu, jakie w kabinie samolotu będzie zajmował o. Tadeusz Rydzyk. Podejrzenia może jednak budzić fakt, iż dziennikarka znała również utrzymywaną w tajemnicy nazwę i lokalizację hotelu, w którym planowali zatrzymać się uczestniczący w zlocie przedstawiciele Radia Maryja. - Jestem pewny, że w grę wchodzą działania służb specjalnych. Wiedza, którą dysponowali dziennikarze, dotycząca miejsca naszego planowanego noclegu, trzykrotnie zmienianych terminów lotu, nie była wiedzą ogólnie dostępną. Być może nasze rozmowy telefoniczne są podsłuchiwane - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o. Tadeusz Rydzyk. Dziennikarze "Superwizjera" już na frankfurckim lotnisku czekali na "ekipę Radia Maryja". Jak ustalił "Nasz Dziennik", Anna Machowska usiłowała pod pretekstem rozmowy i zdjęcia "dla tatusia", ukrywając swoją tożsamość, nagrać rozmowę z dyrektorem Radia Maryja. Kiedy została zdemaskowana przez również uczestniczącą w podróży posłankę Krupę, chciała sprowokować - już na pokładzie lecącego samolotu - awanturę. Dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk został obrzucony wulgarnymi wyzwiskami i obraźliwymi określeniami, dziennikarka TVN nie szczędziła wulgaryzmów również w stosunku do Urszuli Krupy. - Kiedy ta pani dowiedziała się, że jestem eurodeputowaną, zaczęła ze mnie drwić. Pytała, czy się nie wstydzę lecieć z ojcem, czy nie wstydzę się brać udziału w tym polonijnym zlocie. Szydziła i obrażała - mówi posłanka Krupa. Najprawdopodobniej całe zajście było filmowane ukrytą kamerą przez towarzyszących Machowskiej: Adama Lenarta i Ryszarda Kota. Nasz informator związany z jedną z komercyjnych stacji telewizyjnych uważa, że mogło chodzić o sprowokowanie o. Tadeusza Rydzyka do gwałtownej reakcji. W gotowym materiale, który trafiłby do emisji, wyretuszowano by lub wycięto skandaliczne zachowanie dziennikarzy i zostałby sam moment reakcji sprowokowanego, opatrzony odpowiednim komentarzem redakcji. Tyle że działania dziennikarzy TVN spaliły na panewce. Interwencję - jak ustaliliśmy - bardzo zdecydowaną, podjął personel niemieckiej Lufthansy. Dziennikarce polecono natychmiast się uspokoić, zagrożono również wyciągnięciem poważnych konsekwencji. Sytuacja powtórzyła się jednak podczas oczekiwania na odprawę paszportową w Buenos Aires.
Wojciech Wybranowski

TVN nie chce komentować sprawy znieważenia przez jej dziennikarzy ojca Tadeusza Rydzyka

Metoda "na tatusia"
Nasz Dziennik, 2007-11-24
PLL LOT: Nie ujawniamy informacji o pasażerach i szczegółach ich podróży. TVN nie chce komentować sprawy znieważenia przez jej dziennikarzy ojca Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja TVN odmawia komentarza w sprawie znieważenia przez ekipę dziennikarzy programu "Uwaga" o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, oraz eurodeputowanej Urszuli Krupy. Całą sprawę nazywa "konfabulacją" i straszy sądem. Jednak eurodeputowana Urszula Krupa, która też stała się ofiarą napaści agresywnej dziennikarki, chce - w związku z naruszeniem immunitetu poselskiego, omówić zdarzenie na forum Parlamentu Europejskiego. Wyjaśnienia wymaga również kwestia, skąd dziennikarze TVN posiadali informacje o utrzymywanych w tajemnicy wewnętrznych szczegółach podróży i miejscach pobytu polskiej delegacji na Walne Zebranie Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej i czy w sprawę angażowali się funkcjonariusze służb specjalnych. Przed kilkoma dniami dziennikarze TVN zaatakowali i obrzucili wulgarnymi wyzwiskami lecącego do Urugwaju o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, oraz posłankę do Parlamentu Europejskiego Urszulę Krupę. Interweniował personel samolotu. Dziennikarze "Uwagi" już na frankfurckim lotnisku czekali na "ekipę Radia Maryja". Anna Machowska usiłowała pod pretekstem rozmowy i zdjęcia "dla tatusia", ukrywając swoją tożsamość, nagrać rozmowę z dyrektorem Radia Maryja. Kiedy została zdemaskowana przez uczestniczącą w podróży posłankę Krupę, chciała sprowokować - już na pokładzie lecącego samolotu - awanturę. Dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk został obrzucony wulgarnymi wyzwiskami i obraźliwymi określeniami, dziennikarka TVN nie szczędziła wulgaryzmów również w stosunku do Urszuli Krupy. - Na wysokości jedenastu tysięcy metrów nad poziomem morza, na pokładzie samolotu stałam się ofiarą psychicznego ataku. Usłyszałam stek wulgarnych wyzwisk, drwin, bardzo obelżywych słów. Dziennikarka TVN znieważała o. Tadeusza Rydzyka i mnie, jako przedstawicielkę Parlamentu Europejskiego. Interweniowała załoga samolotu Lufthansy - mówi eurodeputowana. Tym faktom przeczą jednak przedstawiciele TVN, których poprosiliśmy o odpowiedź, czy wulgaryzmy i zniewagi to standard pracy dziennikarzy stacji. Jak wynika z wypowiedzi rzecznika prasowego TVN Karola Smoląga, kierownictwo tej stacji nie zamierza wyciągnąć żadnych konsekwencji w stosunku do Anny Machowskiej, która - jak mówią naoczni świadkowie zdarzenia - znieważała i obrażała o. Tadeusza Rydzyka i eurodeputowaną Urszulę Krupę, próbując zapewne sprowokować oboje do zdecydowanej reakcji, która odpowiednio wyeksponowana na antenie telewizji mogłaby być skomentowana jako np. "przejaw agresji środowisk Radia Maryja wobec 'rzetelnych dziennikarzy TVN'". - Ze zdziwieniem odnotowaliśmy, że dziennikarze TVN stali się bohaterami kolejnej publikacji "Naszego Dziennika". Tradycji stało się zadość, o ekipie TVN mówi się tylko źle. Powodem publikacji jest to, że nasi dziennikarze podjęli próbę rozmowy z o. Tadeuszem Rydzykiem na pokładzie samolotu lecącego do Buenos Aires. Na tym kończą się fakty przedstawione przez "Nasz Dziennik" i cytowanego przez gazetę o. T. Rydzyka. Reszta tekstu to konfabulacja - twierdzi Karol Smoląg. Tymczasem, jak ustaliliśmy, dziennikarka TVN Anna Machowska próbowała nagrać rozmowę z o. Tadeuszem Rydzykiem, utrzymując w tajemnicy ten fakt i usiłując zataić informacje o wykonywanym przez siebie zawodzie. Kiedy te plany spaliły na panewce, obrzuciła dyrektora Radia Maryja i eurodeputowaną Krupę wulgarnymi wyzwiskami. Jednak nie tylko skandaliczne zachowanie dziennikarki TVN Anny Machowskiej może bulwersować. Również zastanawiający jest fakt, iż dziennikarze tej stacji telewizyjnej dysponowali szczegółowymi informacjami dotyczącymi planów lotu o. Tadeusza Rydzyka, linii lotniczej, trzykrotnie zmienianych terminów podróży, wreszcie miejsca w kabinie pasażerskiej. Polskie Linie Lotnicze zapewniają, że to nie one są źródłem "przecieku". - Pracownicy PLL LOT nie udzielają informacji o nazwiskach ani szczegółach dotyczących podroży swoich pasażerów - zapewnił nas Andrzej Kozłowski z Biura Prasowego PLL LOT. Dziennikarze TVN, pracujący dla programu "Uwaga", dysponowali jednak również informacjami, które nigdy nie były ogólnodostępne, jak miejsca noclegu, wizyt i pobytu polskiej delegacji w Urugwaju. Zdaniem o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, wskazuje to na działania służb specjalnych, które dotarły do takich niepublicznych informacji, wykorzystując techniki operacyjne.
Wojciech Wybranowski

Sunday, October 14, 2007

Chcą opóźnić beatyfikację Jana Pawła II?



Chcą opóźnić beatyfikację Jana Pawła II?
Tygodnik Katolicki Niedziela, 2007-10-14
Kiedy podczas pogrzebu Jana Pawła II - 2 kwietnia 2005 r. rozległo się spontaniczne wołanie zgromadzonych na Placu św. Piotra wiernych: "Santo subito!" (święty natychmiast), doznałem dreszczu wzruszenia. Oto rozpoczynała się nowa epoka w Kościele, pomyślałem, a właściwie powrót do pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to lud rzymski przez aklamację wynosił po śmierci świątobliwe osoby na ołtarze. Teraz domagało się tego pokolenie Jana Pawła II, pielgrzymi z całego świata, dla których słowo "święty" znaczyło tyle samo, co święty Jan Paweł II. Dzisiaj, a piszę te słowa przed 16 października, czyli w przeddzień 29. rocznicy wyboru Papieża Polaka na Stolicę Piotrową, wiele się mówi na świecie o jego pontyfikacie, niestety, nie zawsze dobrze. Chciałbym, abyśmy zdawali sobie z tego sprawę, że dziennikarze bardzo często przebierają zwykłą miarę uczciwości, piszą artykuły i książki, które dosłownie żerują na fakcie, iż Stolica Apostolska wzbudza ogromne zainteresowanie czytelników. Stąd, zwłaszcza na Zachodzie, największym sukcesem cieszą się książki nie tyle poważne, co sensacyjne, bulwarowe, skandalizujące. Ostatnio dla takiej właśnie sensacji wywołano temat ostatniej choroby i umierania Ojca Świętego. Mimo że niemal cały świat obserwował święte i bohaterskie odchodzenie Jana Pawła II do Domu Ojca, podziwiał opiekę lekarzy nad Papieżem, rozgorzała ostra dyskusja na temat błędów w leczeniu Ojca Świętego. Wywołała ją m.in. wypowiedź lekarza anestezjologa Liny Pavanelli, która uważa, że Jan Paweł II był pod koniec życia tak niedożywiony i osłabiony z powodu niemożności połykania, iż należało wiele tygodni wcześniej, niż to zrobiono, założyć mu sondę pokarmową. Bez niej - jak podkreśla - był całkowicie bezbronny wobec najzwyklejszej infekcji. Opinia Liny Pavanelli nie jest do końca prawdziwa, ponieważ Jan Paweł II od 30 marca był odżywiany przez założoną na stałe sondę pokarmową, wcześniej zaś był odżywiany sondą nosowo-gastryczną, którą miał np. w czasie transmisji z Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek 25 marca (właśnie z tego powodu Papieża siedzącego w swej prywatnej kaplicy filmowano tylko z tyłu i z boku). Należy również dodać, że w ostatnich dniach życia Ojciec Święty miał bez przerwy kroplówkę. Druga sprawa związana z odchodzeniem Ojca Świętego z tego świata dotyczy dziennikarskich spekulacji, a właściwie nadużycia w interpretacji papieskich słów, wypowiedzianych 2 kwietnia 2005 r. o godz. 15.30, a więc na 6 godzin przed śmiercią: "Pozwólcie mi odejść do Pana". Wcześniej, 31 marca, w chwili znacznego pogorszenia się stanu zdrowia, gdy stwierdzono szok septyczny, Papież prosił abp. Stanisława Dziwisza, aby go nie przewozić po raz trzeci do szpitala. Czy była w tych słowach prośba o zaniechanie leczenia - jak interpretują je niektórzy dziennikarze? Opiekujący się do końca Ojcem Świętym doktor Renato Buzzonetti nie zgadza się z tą opinią. Po pierwsze - leczenia nie przerwano, a po wtóre - jak zauważa osobisty lekarz Papieża - to zdanie: "Pozwólcie mi odejść do Pana" - było "najwznioślejszą modlitwą, wyrazem głębokiej ascezy, oryginalnym, niemal jedynym w sobie przykładem przywiązania do wiary". Powyższe spekulacje dziennikarskie są niczym w porównaniu z nową książką brytyjskiego dziennikarza Davida Yallopa, zatytułowaną: "Potęga i chwała. Ciemna strona Watykanu Jana Pawła II". Autor na 700 stronach oczernia Papieża, twierdząc, że nie walczył z komunizmem, nie zlikwidował korupcji w Watykanie, tolerował pedofilię w Kościele, pielgrzymując po świecie, kontaktował się z dyktatorami. Dalej Yallop twierdzi, że Karol Wojtyła był przez całe życie aktorem, dlatego grał rolę papieża, stąd "mimo choroby, tak trudno było mu zejść ze sceny". Cóż, można by autorowi tej książki nadać przydomek: "adwokat diabła", gdyby w obecnej procedurze kanonizacyjnej istniał jeszcze taki urząd. To tylko przykład jednego z wielu krytycznych tekstów, jakie ukazują się o Janie Pawle II na świecie. Co o nich sądzić? Trzeba jasno napisać, że tego typu książki lub wypowiedzi mogą opóźnić zakończenie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Nie jest wykluczone, że komuś bardzo zależy na tym, aby przez takie agresywne ataki na Papieża, na Kościół, zasiać wątpliwości w umysłach i sercach wiernych, podważyć wiarygodność zeznań świadków w procesie kanonizacyjnym. Niestety, liczni dziennikarze zajmujący się problemami Stolicy Apostolskiej i Kościoła nie od dzisiaj poszukują wszędzie sensacji i blichtru, dowolnie manipulują informacją, wyciągają nieprawdopodobne wnioski. Pamiętam, że na początku pontyfikatu Jana Pawła II obwiniano Papieża i Watykan za... przeludnienie świata. Uważano bowiem, że skoro Ojciec Święty tak zdecydowanie broni życia od poczęcia, nie zezwala w żadnym przypadku ani na przerywanie ciąży, ani na stosowanie środków antykoncepcyjnych, to znaczy, iż zaleca niekontrolowany przyrost naturalny, zaostrza problem przeludnienia. Jeden z francuskich pisarzy - Roger Peyrefitte w książce "Czerwona sutanna" zrobił z Papieża Polaka agenta komunistycznego, snując dalej zupełnie absurdalny wątek miłosny i polityczny. Czy Watykan powinien podobne teksty zwalczać? Pytanie to można zastąpić innym: Czy kogokolwiek na świecie, jakąkolwiek inną instytucję można by tak bezkarnie oczerniać? Komuś zależy na tym, aby najwyższy autorytet moralny świata - a takim cieszy się Papież oraz Stolica Apostolska - przyniżyć do ziemi, znieważyć, zmieszać z błotem. O tym musimy wiedzieć.
Czesław Ryszka
www.niedziela.pl

Wednesday, October 10, 2007

"Righteous Among the Nations" More than 6,000 Poles have received the award.



"Righteous Among the Nations" More than 6,000 Poles have received the award.

Poland's president on Wednesday plans to honor dozens of people who saved Jews during the Holocaust, including a posthumous distinction to the German officer who helped musician Wladyslaw Szpilman of The Pianist survive.

President Lech Kaczynski, who has long been an advocate of close relations with the Jewish community, was to lead a ceremony at the National Opera House in downtown Warsaw to honor individuals who risked their lives to save Jews during World War II. Many have already received the "Righteous Among the Nations" award from Israel.

"Honoring the 'Righteous' with (Polish) state distinctions pays homage to the unparalleled heroism of normal people, while setting an example for current and future generations," a statement on the president's Web site said.

The president's office said that Wilm Hosenfeld, a German officer who helped save Szpilman, the Polish-Jewish musician whose story was chronicled in Roman Polanski's Oscar winning film, The Pianist, will receive a posthumous award.

The Yad Vashem Holocaust Memorial created the "Righteous Among the Nations" distinction as a way to honor people who saved Jews from the Holocaust. More than 6,000 Poles have received the award.
By ASSOCIATED PRESS
WARSAW, Poland

Saturday, October 6, 2007

This is a video response to Rabbi Marvin Hier on the Jew-Hating Father Rydzyk

This is a video response to Rabbi Marvin Hier on the Jew-Hating Father Rydzyk




Stop Bashing Radio Maryja!




But the Jews didn't ask for money when Poland was under soviet rule. Now when Poland is democratic, Jews want Poland to pay up. For what. 6 million Poles died, 3 million of them were Jewish. Who is gonna pay Poles for their suffering. There are thousands of Jews who survived Holocaust because of Poles. What about the whole Polish villages that got shot for hidding one Jew

Alex Lech Bajan
CEO
RAQport Inc.
2004 North Monroe Street
Arlington Virginia 22207
Washington DC Area
USA
TEL: 703-528-0114
TEL2: 703-652-0993
FAX: 703-940-8300
EMAIL: alex@raqport.com
WEB SITE: http://raqport.com

Saturday, September 29, 2007

Platforma Obywatelska, bardzo niechętna Kościołowi na forum publicznym


Dziennik, 2007-09-29
Jest coś takiego u wielu ludzi, że oddaliby życie za posiadanie władzy, zwłaszcza najwyższej. Bardzo dawno temu ta walka na śmierć i życie o władzę obejmowała raczej tylko grupę osób. Dziś w tzw. demokracji walka owa, choć bezkrwawa, rozlała się szeroko na społeczeństwo. Czy dzisiejsze wybory na najwyższe stanowiska i urzędy są bardziej kulturalne i pokojowe? Przyjrzyjmy się choć trochę naszym wyborom do parlamentu w roku 2007.

Szał wyborczy
Demokracja oferuje każdemu dojrzałemu człowiekowi jakiś udział w walce o władzę. Ale okazuje się, że niestety i demokracja szybko się degeneruje duchowo. Mamy więc i my kompletny upadek kultury wyborczej. Mamy taką wolną amerykankę w wyborach. Ugrupowania partyjne i ich obozy podjęły przede wszystkim bezpardonową walkę na języki: przeważnie bez dążenia do prawdy, często i bez logiki, bez etyki i bez sensu. Kandydaci wrzeszczą na siebie nawzajem, opluwają się, wyciągają haki jeden na drugiego na sposób amerykański. Wyzywają się od głupców, chorych psychicznie, złodziei, szubrawców, łajdaków, tępaków, ciemniaków, zacofańców, przestępców, zdrajców... Przepadły gdzieś tematy, treści i programy polityczne, nad którymi można by fachowo dyskutować. Rzeczy te zastępuje kompletna tandeta myśli. Polemiki międzypartyjne przypominają jako żywo pospolite kłótnie sąsiadek, które krzyczą: "Ty jesteś głupia". "To ty jesteś głupia, tak jak i twoja matka". Nie tak wyobrażałem sobie kiedyś załogę nawy państwowej.
Występy przedwyborcze przypominają przede wszystkim "wieczór szulerów". Prawie każdy oszukuje, choć trochę, a każdy okazuje "twarz niby zacnego męża" (Dante; Boska komedia). U nas jest bardzo popularne oszukiwanie katolików. W czasie kampanii wyborczej nawet ateiści przedstawiają się niemal jak tercjarze, jak ministranci kościelni. Powiadają, że po Okrągłym Stole to nawet sam Bronisław Geremek w Łomżyńskiem czytał lekcję w czasie jakiegoś wielkiego odpustu na sumie. No, może przesadzam, iż wszyscy oszukują, bo niektóre wyższe SLD figury, jak Kwaśniewski, Olejniczak, Borowski dosyć wyraźnie grożą katolikom. W prywatnym życiu ci politycy wszystkich partii są ze sobą zbratani; mówią sobie na "ty", opowiadają kawały, piją kawę, dzielą się nawet opłatkiem, są "jak ludzie". Ale kiedy występują jako członkowie partii, to jakby diabeł w nich wstąpił. Tak, pokarał nas Pan Bóg takimi politykami - mówią często ludzie, którzy ich wybrali. Brakuje bardzo polityków z charakterem, jak Marek Jurek, ale właśnie taki musiał w tej sytuacji przegrać.

Polityka nie dla katolika?
W czasie kampanii wyborczej ożywa postulat, żeby "Kościół nie mieszał się do polityki". Wołają tak nawet niektórzy duchowni, niewykształceni w dziedzinie teologii społeczno-politycznej. Czasem również i wysocy dygnitarze kościelni dekretują, że "Kościół nie angażuje się w politykę, ma natomiast prawo kształtować sumienia polityków". Otóż zdanie to ma pewne aspekty słuszności, ale jest niedoprecyzowane i zawiera z punktu widzenia języka kościelnego poważne błędy logiczne. Spróbujmy poddać to analizie.
1. Kształtowanie sumień. Zwolennicy wyłączenia Kościoła z jakiejś polityki w ogóle, także kościelnej, stawiają sprawę tak, że istotnie, Kościół nie może się mieszać do poglądów i działań polityków, natomiast ma prawo kształtować moralność życia politycznego, polityków i ich działań, czyli wpływ Kościoła odnosi się jedynie do aspektów etycznych. Oto w zdaniu tym kryje się wielki błąd. Jeśli Kościół nie może sugerować poglądów politycznych, to nie może również niczego określać w dziedzinie moralności. Może jedynie mówić sam do siebie, czyli do polityków katolickich lub do partii katolickich. Nie ma podstaw ani prawa określać moralności niekatolików. Dlaczego?
a) bo normy etyczne są warunkowane przez poglądy i prawdy polityczne; Kościół nie ma prawa sugerować komukolwiek jakiejś moralności, jeśli ktoś nie wyznaje katolicyzmu, np. marksiście. Każdy polityk niekatolicki może mieć swoją wizję rzeczywistości i swój kodeks etyczny.
b) Objawienie Chrystusowe odnosi się nie tylko do moralności, jak błędnie sądzą niektórzy, ale także do wizji Boga, człowieka, świata, celu ostatecznego, duszy nieśmiertelnej, stworzenia przez Boga rodziny i wszystkich innych społeczności naturalnych, istnienia świata wyższego, Królestwa Bożego itd., a w rezultacie obejmuje także pewne ogólne zasady teologii społeczno-politycznej. Człowiek przyjmujący objawienie inaczej widzi istotę osoby ludzkiej i społeczność. Normy etyczne katolickie wywodzą się dopiero z tych prawd dogmatycznych jako wtórne. Bez prawd dogmatycznych etyka wisi w próżni. Cały więc problem w tym, że trzeba dziś wypracować na sposób konkluzyjny teologię społeczno-polityczną, która by była podstawą do dialogu ze świecką wizją polityki i moralności.
2. O jaką "politykę" chodzi? Ogólnikowe powiedzenie, że Kościół nie ingeruje w politykę, również zawiera błąd logiczny w języku ogólnym, nie tylko kościelnym, tak zwane aequivocatio, czyli dwuznaczności. A mianowicie bierze się pod uwagę dwa różne znaczenia słowa "polityka": raz "polityka" to tylko walka o władzę i życie partyjne czy urzędnicze, drugi raz "polityka" to troska o społeczeństwo i państwo. Co zatem znaczy ostatecznie zdanie, że "Kościół nie angażuje się w politykę": czy nie angażuje się tylko w walkę o władzę państwową, w walki partyjne i w kształtowanie instytucji politycznych, czy też nie angażuje się także w troskę o społeczeństwo, o dobro wspólne, o życie ludzi, o kulturę, sprawiedliwość społeczną, o wychowanie dzieci i młodzieży, o ubogich, cierpiących, nieszczęśliwych, pokrzywdzonych, wykluczonych... Słowem, wtedy Kościół byłby absolutną abstrakcją i instytucją nikomu niepotrzebną.
3. Hierarchia czy Kościół? Największy błąd logiczny w zdaniu, że "Kościół nie ingeruje w politykę", zawiera się w dwuznaczności słowa "Kościół" albo raczej w przestarzałym pojęciu Kościoła. Termin "Kościół" pochodzi tu z ery przedsoborowej, a mianowicie Kościół to jedynie biskupi i reszta duchowieństwa, a nie mieszczą się w tym pojęciu świeccy. Tymczasem po Soborze Watykańskim II rozumiemy, że Kościół to wszyscy wierni, katolicy z hierarchią na czele. Jeśli więc dziś mówi się, że "Kościół nie ingeruje w politykę", to znaczy, że również świeccy katolicy nie mogą się mieszać do polityki i nie mogą kształtować życia politycznego. A zatem w kraju, w którym jest prawie sto procent katolików, którzy tworzą Kościół, politykę mieliby kształtować jedynie ludzie nienależący do Kościoła. Precyzyjnie należy mówić, że Kościół jako instytucja i hierarchia jako taka nie angażuje się w życie instytucjonalne państwa, choć i to nie jest do końca prawdziwe, gdyż hierarchowie bardzo często, zwłaszcza u nas, ingerują w życie polityczne, czyniąc to mniej lub więcej delikatnie. W rezultacie sens zdania, że "Kościół nie ingeruje w politykę", byłby tylko taki, że prezbiterom i zakonom nie wolno ingerować w życie polityczne, lecz i to też nie jest do końca poprawne, gdyż polityki nie da się oddzielić od życia publicznego. Ostatecznie zatem trzeba chyba ustawić problem tak: Kościół w istocie swej głosi Ewangelię Bożą i niesie zbawienie nadprzyrodzone, lecz wtórnie duch Ewangelii rzutuje swe światło na sposób tęczy, która wiąże świat z Bogiem i na sposób konkluzji tworzy pewien horyzont, w którym osoba ludzka przekłada wartości zbawcze na aspekty doczesne, a wartości doczesne odnosi poprzez łaskę do wartości zbawczych, np. przez moralność na tym świecie światło Ewangelii rzutuje także na wszystkie dziedziny życia doczesnego. I zbawienie osiąga się poprzez życie doczesne, m.in. również poprzez życie polityczne, a nie w wyabstrahowaniu od życia doczesnego.
4. Polityka ateistyczna? Wydaje się, że bardziej logiczni niż teologowie są ateiści, zarówno właściwi, jak i ateiści publiczni, czyli ci, którzy prywatnie sobie wierzą, nawet gorąco, ale na forum publicznym myślą i działają jako ateiści, bo forum publiczne ma być niezależne od żadnej religii. Otóż ateiści mówią, żeby katolicy pozostali sobie katolikami prywatnie, a publicznie żeby byli jako ateiści, w polityce szczególnie, żeby żyli i działali według poglądów i zasad ateistycznych, bowiem religia jest "z innego świata" i ludzi dzieli. Toteż w polityce katolicy muszą zawiesić prawdy o Bogu, człowieku, świecie i o normach moralnych w świetle religijnym i w konsekwencji winni wszystkie partie, nawet przestępcze, traktować na równi z dobrymi. W polityce bowiem trzeba skończyć z podziałem na dobre i złe, a przyjąć zasadę "skuteczności". Tak głosi już także wielu polskich polityków, nie tylko osobiście ateistycznych, ale także z partii, które nie zwalczają religii. Jest to liberalna norma zachodnia. W każdym razie w ich tłumaczeniu reguła, że Kościół ma się nie wtrącać do polityki, ma oznaczać, że w polityce i w ogóle w życiu publicznym katolicy mają być "ateistami", bo tylko ateizm ma zapewniać ugodę, harmonię i tolerancję. I niestety, katolicy tzw. postępowi, jak katolewica, zgadzają się z nimi.
5. Zawiesić moralne oceny i normy? Dalszą konsekwencją zasady, że Kościół nie może się angażować w politykę, jest to, że musi się zawiesić wszelkie oceny i normy moralne, tak życia politycznego w ogóle, jak i partii. Tak powinni robić nie tylko duchowni, ale i katolicy świeccy. Liczy się tylko fakt i skuteczność materialna. Stąd np. SLD z p. Aleksandrem Kwaśniewskim na czele ocenia właściwie pozytywnie okres okupacji sowieckiej przez pryzmat kilku haseł socjalnych.
Toteż żąda się, by nie tylko duchowni, ale i świeccy katolicy nie oceniali partii pod kątem ich moralności. Wszystkie partie moralnie i godnościowo są równe, ale z wyjątkiem tych działających z inspiracji religijnej, ewangelicznej. Jest to więc odwrócenie katolickiego widzenia partii. Jeszcze raz: wszystkie partie - poza katolickimi - są dobre, nawet bolszewicka, nie ma bowiem partii przestępczych, są tylko tak czy inaczej myślące o dobru wspólnym. Otóż według myśli katolickiej jest to bardzo poważny błąd. Partia zła - według nas - moralnie wniesie wielkie zło i zniszczy ducha ludzkiego oraz cały kraj. Dlatego katolicy nie mogą ani popierać na równi wszystkich partii, zarówno dobrych, jak i złych, ani nawet milczeć co do partii przestępczych, bo one zwiodą propagandą wielu niezorientowanych ludzi. Na dobrą sprawę złe partie państwo powinno rozwiązywać. Czy mogą więc duchowni i katolicy świeccy popierać tylko jedną partię? Mogą, jeśli tylko ona jest dobra moralnie, nie wolno popierać partii niemoralnych, np. odrzucających ochronę życia. Oczywiście, jeśli jest kilka partii dobrych, to jest już pełna swoboda i hierarchia nie może popierać tylko jednej spośród nich. Sama hierarchia nie może milczeć, kiedy jakaś zwyrodniała partia chce mordować nie tylko Kościół, ale i Polskę. W przeciwnym razie odpowie za to przed Bogiem i historią. Owszem, zdarza się, że i hierarchia, i niższy kler milczą, ale raczej tylko wtedy, gdy grozi zniszczenie Kościoła przez potworne państwo albo gdy Kościół jest poddany państwu, jak prawosławie.
6. Potępić patriotów duchownych? Bądźmy logiczni: jeśli "Kościołowi nie wolno mieszać się do polityki", to należy potępić wszystkich, dawnych i obecnych, zarówno duchownych, jak i świeckich, o ile działali w imię religii. Trzeba by zatem potępić Mieszka I i duchownych, którzy go chrzcili, bo łączyli Kościół i państwo i sprzeciwiali się legalnej władzy cesarza niemieckiego. Trzeba by potępić wszystkich naszych kapelanów, którzy w naszej historii zagrzewali przed każdą bitwą naszych rycerzy i żołnierzy do boju, bo to była polityka. Trzeba by potępić następnie wszystkich duchownych polskich, którzy działali na rzecz wyzwolenia Polski, zwłaszcza tych biorących udział w powstaniach i w partyzantce czy też na wygnaniu, a więc ks. Stanisława Brzóskę, ks. Stanisława Skorupkę i setki im podobnych. Trzeba by potępić setki księży, którzy w czasach okupacji niemieckiej i sowieckiej ratowali Naród, wtrącając się do polityki władz okupacyjnych. Trzeba by zresztą potępić u nas prawie wszystkich prymasów i biskupów, którzy w większości do II wojny światowej brali czynny udział w życiu politycznym, a szczególnie Prymasa Wyszyńskiego, który bronił nie tylko Kościoła, ale i Narodu, i Polski przed zagładą sowiecką. Trzeba by potępić wszystkich kapelanów "Solidarności", która była też ruchem politycznym. Trzeba by było nie beatyfikować, lecz potępić ks. Jerzego Popiełuszkę, który się zaangażował w opór przeciwko władzy państwowej. Trzeba by wreszcie potępić wszystkich papieży, którzy nie tylko prowadzili politykę kościelną, ale i uczestniczyli w polityce światowej, a Jan Paweł II przyczynił się do obalenia dyktatury komunistycznej.
A zatem świeccy katolicy mają wszelkie prawa i obowiązki polityczne, powinni nawet przewodzić życiu politycznemu, bo wierzą w politykę Opatrzności, a i duchowni są pełnoprawnymi obywatelami i choć prawo kościelne zakazuje im bez pozwolenia sprawować urzędy i stanowiska polityczne oraz należeć do partii, to jednak jako duchowni powinni rozwijać politykę ewangeliczną, która nikogo nie zniewala, ale przecież zmierza do najwyższego dobra społeczeństwa, państwa i narodu. Wiara w Boga bowiem jest najwyższym czynnikiem polityki w szlachetnym znaczeniu. Słowem, wszelka polityka ma sens najwyższy, gdy dokonuje się pod życiodajnym horyzontem Boga. Katolik ma nie tylko wierzyć sobie w duszy, ale także godnie realizować wiarę we wszystkich dziedzinach życia.

Patologiczne i uporczywe nastawanie na Kościół
Także z drugiej strony trwa ciągłe nastawanie na Kościół ze strony większości polityków, przynajmniej na niektóre dziedziny Kościoła. Wyjątki są raczej niezbyt liczne. Znaczniejsi politycy zbyt łatwo wynoszą się ponad Kościół i ponad Boga samego. Jest to jakaś ciężka patologia duchowa.
W sumie i w polskiej polityce państwa względem Kościoła, czy przynajmniej w polityce niektórych partii i ugrupowań, jest dziś ciągle dużo naśladowania totalitaryzmów takich jak bolszewizm i hitleryzm. Może nie wszystkie partie antykościelne w Polsce wiedzą, że kopiują w wielu punktach politykę Hitlera w stosunku do katolicyzmu niemieckiego, choć tam Kościół nie bardzo się opierał. Otóż w Niemczech w latach 1934-1939 naczelnym dążeniem było, jak mówiła propaganda, "odpolitycznienie" Kościoła. Miał on być całkowicie wyparty z forum publicznego, czego i u nas chcą SLD, LiD, katolewica, UW, PO i inne. Rozwiązano bardzo liczne stowarzyszenia katolickie, zlikwidowano Katolicki Niemiecki Ruch Młodzieżowy, wprowadzając na jego miejsce Hitlerjugend (młodzież hitlerowska). Mediom katolickim pozwalano pisać tylko na tematy liturgiczne i pobożnościowe, czego u nas żąda się od Radia Maryja. Wyrzucono religię ze szkół, bo religia jest prywatna, a szkoła państwowa. Tego samego u nas chce ciągle katolewica i postkomuniści. Z uniwersytetów usuwano profesorów, którzy nie chwalili hitleryzmu, czyli byli niepoprawni politycznie. Odcięto pomoc państwa dla szkół katolickich, czego chcą właśnie nasi antykatolicy w stosunku do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, dlatego że jest katolicka. Zakazano księżom poruszać w kazaniach tematy społeczne, polityczne, kulturalne i historyczne. Po paru latach ludzie, którzy się sprzeciwiali hitleryzmowi otwarcie, głównie katolicy i duchowni katoliccy, byli zsyłani do obozów. I u nas jest wielu, którzy chcieliby wysłać o. Rydzyka do Afryki, dlatego że jest zdecydowanym katolikiem i patriotą. Tak im każe ideologia liberalna, właśnie przychodząca również z Niemiec. Od 1936 r. zaczęła się iście współczesna akcja zohydzania Kościoła, głównie przez oskarżanie kapłanów, zakonników, zakonnic i wybitniejszych świeckich działaczy katolickich nie tylko o ciemnotę, wstecznictwo i zabobon, ale przede wszystkim o przestępstwa seksualne, o pederastię, homoseksualizm, rozpustę, przesadne bogacenie się, kradzieże, handel dewizami, oszustwa. Na prostych ludzi propaganda ta miała wielki wpływ.
Głównym zarzutem przeciwko duchowieństwu, nawet za ich prywatne wypowiedzi, było to, że wtrącają się do polityki i już samo niewspieranie partii narodowego socjalizmu (NSDAP) oznaczało wrogość wobec państwa. Warto wszystko to sobie przypomnieć, gdy zarzuca się duchowieństwu, że ingeruje w politykę. Bardzo słusznie pisze p. Paweł Huelle: "Nie znać historii, to być zawsze dzieckiem".
Dziś trudności Kościoła są jeszcze liczniejsze i bardziej się rozlały po całej Europie. Jest znamienne, że niemal wszystkie czynniki przywódcze i władze państwowe są w zdecydowanej większości krajów Europy niekatolickie, a nawet wrogie katolicyzmowi i ateizujące. Jak widać, katolicy wszędzie dali się zapędzić do niewoli, a to z powodu błędnego mniemania o niewłaściwości brania przez nich udziału czynnego w życiu politycznym. Bardzo wiele szczytów władzy zostało opanowanych przez masonerię europejską, już właściwie na stałe.
Europa Zachodnia z Brukselą na czele nie ogranicza się do siebie samej, lecz swój charakter polityki antykatolickiej usiłuje szerzyć w nowych krajach Unii, a przede wszystkim w Polsce, w której widzą zagrożenie dla swej ateizacji Europy. Objawia się to wielorako. Najpierw w potężnych ingerencjach w nasze wybory. Nieprzypadkowo b. prezydent Czech Vaclav Havel zasugerował ostatnio, by polskie wybory były kontrolowane. Po nim i sama OBWE zaproponowała przysłanie swoich obserwatorów, podając w nocie ustnej, że PiS jest niewiarygodny, nacjonalistyczny i nie gwarantuje ateizacji Polski. Przy tym Bruksela popiera PO i b. UW.
W atakach na Polskę dużą rolę odgrywa lobby żydowskie, czerpiące zresztą inspirację od naszych obywateli. Dzieje się tak, mimo iż Kaczyńscy otworzyli szeroko przed Żydami wszelkie możliwości w Polsce. Znamienne jest, że przywrócona u nas 9 września 2007 r. potężna, ogólnoświatowa żydowska loża masońska B""nai B""rith ("Synowie Przymierza"), za akceptacją Prezydenta, bierze sobie m.in. za cel poskromienie Ojca Rydzyka i Radia Maryja za rzekomy antysemityzm, choć w gruncie rzeczy chodzi o zdławienie polskiego ośrodka katolickiego niezależnego ani od Niemców, ani od ideologii liberalnej. Zresztą bardzo wielu Żydów szerzy nadal na całym świecie opinię, że za Auschwitz odpowiadają Polacy. Dobrze, że B""nai B""rith temu się przeciwstawia. Taka opinia jest rozciągana właściwie na wszystkie miasta i miasteczka polskie, w których byli Żydzi, a wszędzie byli. Oto 26 sierpnia br. pewien Żyd, który przybył z Izraela do Tykocina, wspominał w wywiadzie, że Żydów w Tykocinie mordowali Polacy razem z Niemcami.
Kiedy Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zaakceptowało "niebacznie" przyznanie Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu pomocy w wysokości 15 mln euro, to wszczęto diabelską akcję, żeby nie doszło to do skutku z powodu rzekomego antysemityzmu o. Rydzyka. I czyn ten spotyka się z aprobatą nawet niektórych duchownych w Polsce, bo uważają po staroświecku, że Kościół nie może prowadzić katolickiej szkoły o tematyce społecznej, politycznej i medialnej, to ma należeć tylko do państwa.
Troskę naszą budzi też, popierane przez PO, jakieś nowe przymierze między Gerhardem Schroederem a Władimirem Putinem, czyli między Niemcami a Rosją, z pomijaniem interesów Polski, a nawet przeciwko nim, jak w przypadku rurociągu bałtyckiego. Mocarstwa te są znowu sobą zauroczone i oba są coraz bardziej nieprzychylne Polsce, także jako katolickiej. Również Niemcy pani Merkel uzyskują w Polsce coraz większe wpływy pozadyplomatyczne, co jest z naszą szkodą. Erika Steinbach, która sugeruje wyraźnie, że za wojnę nie tyle odpowiadają Niemcy, co uparta Polska, która nie chciała dać korytarza gdańskiego i Wolnego Miasta Gdańska, uzyskuje coraz wyraźniejsze poparcie ze strony pani kanclerz. Liczni zaś Rosjanie głoszą, że Katynia albo nie było na pewno, albo był on zwyczajnym epizodem wojennym czy też rewanżem za rzekome wymordowanie wielu tysięcy Rosjan - jeńców po roku 1920.
Przyjaźnie między Niemcami a Rosją rzutują nawet na sprawy kościelne. Oto niemiecki kardynał Walter Kasper przyjął żądanie patriarchy Rosji i usunął z metropolii moskiewskiej ks. abp. Tadeusza Kondrusiewicza, urodzonego na Białorusi, ale mającego polskie korzenie. Także rosyjska Cerkiew nienawidzi Polaków i nigdy nie chciała się zgodzić na pielgrzymkę Jana Pawła II do Rosji, natomiast chętnie przyjmuje katolików niemieckich.
Platforma Obywatelska, bardzo niechętna Kościołowi na forum publicznym, w czym zresztą idzie za wrogami Kościoła, wzięła sobie za jeden z wątków kampanii wyborczej hasło przeciwko Ojcu Rydzykowi i przeciwko polskiemu i katolickiemu medium niezależnemu od koncernów niemieckich, i atakuje zaciekle wzajemne zrozumienie między tym medium a Prawem i Sprawiedliwością. Prymitywny i zresztą stały atak Platformy na Ojca Rydzyka i jego Radio świadczy o bardzo niskiej moralności i inteligencji ludzi Platformy. Wyjątki w Platformie, jak państwo Rokitowie, są nieliczne. Z kolei wielu byłych członków PiS, którzy liczą, że PO wygra wybory, przechodzi do niej. Świadczy to w ogóle o niskim poziomie polityków niereligijnych. Jest to chyba również owoc tezy, że religia nie ma nic do polityki, a więc w polityce nie obowiązuje moralność.
Toteż kiedy pytają mnie ludzie, na kogo dziś głosować, czy należy głosować na PiS, który choć nie spełnił wszystkich obietnic, zwłaszcza nie poparł ochrony życia, to jednak pozostaje ugrupowaniem najpoważniejszym, odpowiadam im, że mnie jako duchownemu nie wolno mówić, że najlepiej jest głosować na PiS i dlatego nic nie mówię.

Saturday, September 22, 2007

Book Review: Fear - Anti-Semitism in Poland After Auschwitz

Book Review: Fear - Anti-Semitism in Poland After Auschwitz
By James R. Thompson
Issue: October 2007



Jan Tomasz Gross, Fear: Anti-Semitism in Poland After Auschwitz
New York, NY, Random House, 2006
ISBN: 978-0691128788, Hardcover, pp. 336, $25.95 (US)

Professor Gross begins his argument with the following declaration concerning his methodology: “The nature of prejudice is to make unwarranted totalizing claims, whereas understanding advances through elucidation of careful distinctions. These are directly opposed mental exercises. And if one tries to argue prejudice away by the usual procedure of testing hypotheses (that is, by pointing to alternative explanations or false deductions or limitations in the empirical evidence), one enters a kind of discourse where the prejudice’s basic premise is already accepted.”

While the first sentence begins with a platitude, the subsequent ones remove us from the universally accepted scholarly method of testing hypotheses by means known since the emergence of Aristotelian logic. What is wrong, one might ask, with testing the null hypothesis that there is a great deal of anti-Semitism in Poland? Historians and lawyers have traditionally been comfortable with bringing forward facts to confirm or deny such a hypothesis.

In contrast, Gross declares that the above hypothesis is unacceptably formulated and then accepts no argument that it could be false. This “in your face” method of imposing one’s foregone conclusions on the reader leaves no way of rebutting false assumptions by ushering evidence to the contrary. The use of this method in historical research allows one to reshape history by stating preposterous things later published by presses with the correct zip codes to congeal into the acceptable version of history.

Gross’s way of arguing is quintessentially postmodern; i.e., not based on consideration of evidence. Nor does it draw conclusions by means of a ladder of syllogisms. He calls it “analytical history”: “What I offer here, therefore, is not diachronic, but analytical history. I go back and forth in time over different aspects of events bearing on understanding the phenomenon of postwar anti-Semitism in Poland.” From this point on, page xiii of the Introduction, there is no question that Gross will reach his conclusion. He does not conceal his willingness to treat as true the testimony of Communist officials, unnamed persons quoted from “documentaries” filmed during the 50-year Soviet occupation, sidewalk statements, just anything that agrees with his foregone conclusion. In contrast, evidence that might shatter these selected statements is simply not ushered in.

As is the case with some other rewritings of history, the author’s foregone conclusion is fuzzy. It rambles over the entire book. But one comes close to a summary of his conclusion on page 164: “The conceptual and emotional fog veiling this story lifts somewhat only after we recognize that Jewish survivors were an unbearable sore spot, because they had been victimized by their Polish neighbours — for centuries, but especially during the Nazi occupation ... Episodes of collective violence that, from a distance, appear random and elemental are on close scrutiny semantically rich. Virtually every moment is endowed with significance, as people continuously communicate and comment about what they are doing.”

To paraphrase Gross’s argument, it is that Catholic Poland is a continuing reservoir of ecclesiastically supported anti-Semitism. After World War II, this reservoir was a combustible mixture, which could be lit by anything. Once started, it could spread throughout the community with lethal results. By design or accident, Professor Gross’s book has been timed to correspond to a political agenda.

Jews demand Polish restitution
Here is up-to-date (as of February 2007) political background to Gross’s story. Although Poland did not produce a Quisling, and all expropriations were done by the German and Soviet occupiers, nevertheless, given the fact that the Poles did not save their Jews from the Germans and did not protect their property, the sins of the grandfathers require that the current impoverished Polish state pay massive reparations to Jewish individuals and organizations representing the interests of Holocaust survivors. The demands by these organizations are huge, well beyond the ability of Poland to pay. Twenty representatives of these organizations arrived in Warsaw on February 27, 2007, to press the Polish government for tens of billions of dollars of restitution. The Jewish organizations are not unaware of the fact that the European Union will be paying to the Poles, over the next several years, tens of billions of dollars for the improvement of Poland’s long-neglected infrastructure. These organizations have in mind a better use for those monies.

Three pogroms
To support his conclusions, Gross focuses on three pogroms that occurred in Soviet-occupied Poland in 1945. One in Rzeszow (June 12, 1945), another in Krakow (August 11, 1945) and a third in Kielce (July 4, 1946). The number of Jews (Gross’s figures) killed in the three pogroms were zero, one to five, and 42, respectively. Gross gives as his estimates for the total number of Jews killed in anti-Semitic events in Poland during the post-war period as being between 500 and 1,500 (Fear, p. 258).

When one thinks of pogroms historically, these figures hardly rise to the level of ethnic cleansing. In 1648, the Cossack leader Bogdan Khmelnitsky set off the killing of over 100,000 Ukrainian Jews. The Nazi regime killed six million Jews from all over Europe during the period 1939–1945. The period immediately after World War II was one of utter devastation in Poland. In one NKVD action in Suwalki (July 12–25, 1945), 600–800 Polish Catholics were killed (Rzeczpospolita, 9 July 2005). The rate of 500 killed for 250,000 Jews living in Poland during the interval 1945–1948 (Gross’s figure, p. 258) does not seem far out of line for a similar ratio regarding the Catholic population. In a country which in 1945 still fought against enslavement by Communism, it would not be out of line if one person in 500 died a violent death.

Gross concentrates on the Kielce (July 4, 1946) pogrom. This produced 42 deaths. Early on, there were two basic interpretations of what had gone on: the position of the government and that of the Catholic bishops. The Communist government of Bierut and Berman claimed that this was the result of an attack by the AK and NSZ (forces loyal to the pre-war government exiled in London). Much effort was spent by the Communists and hundreds of people were tortured to produce evidence to support this view. Yet, nobody today takes the Bierut position seriously.

The position of the Catholic episcopacy was that the Kielce pogrom was a bungled provocation, planned long in advance by the Communists. On June 30, there had been the rigged election (the Three Times “Yes” meant to legitimize the government of Soviet-occupied Poland). The Communists wished to have a manufactured incident on the American Fourth of July in order to deflect attention from the fact that democracy in Poland had formally and ceremonially ceased to exist. The killing of the Jews on 7 Planty Street involved a number of deaths by gunshot. Yet, the only persons, outside the military and organs of state security, who were allowed to carry arms were, in fact, such organizations as the Jewish group hunkered down on Planty Street. (Any Polish Catholic found with a firearm was summarily executed.) Gross ignores this inconvenient fact.

Five Polish priests tried to get to the area and were turned back by a cordon of police that had instantly appeared where the pogrom was taking place (Kielce, July 4, 1946: Background, Context and Events, Toronto: Polish Educational Foundation, 1996). Of course, the entire civil administration was under the control of the Communist government, whose leadership in Warsaw appeared to be well in touch with the events taking place in Kielce. There was throughout the feeling of a badly choreographed and poorly timed play. A Russian NKVD unit arrived under apparently prearranged orders prepared to annihilate a crowd of bloodthirsty Poles. But there was no crowd when the NKVD units arrived.

There is much cui bono evidence to support the position of the Catholic bishops. Gross is incensed that the bishops did not follow the directive of the Communist government to denounce the killings. But they did denounce those killings. What they did not do was to support the charges of the Communist government that the killings were the result of actions planned by the anti-Communist forces. The presenter of the bishops’ report, Bishop Czeslaw Kaczmarek, paid dearly for his intransigence. He was tortured for months and sentenced (without his teeth, which the security police had removed from his jaws) to a lengthy sentence by a Communist court of spying for the Americans. This fact is not mentioned by Gross.

Gross treats the Kielce UB (secret police) as though they were led by Inspector Jane Tennyson of New Scotland Yard rather than as ruthless, highly disciplined apparatchik. He talks grandly about this or that key person being on summer holidays as though in July of 1946 people were off taking the waters at a spa or hunting grouse on the moors. Yet Kielce in 1946 was incomparably worse off than London after the Blitz. This was a city under occupation since September of 1939. It was under complete control of the Russian-run administration and spontaneous civil demonstrations were unthinkable.

Pareto Principle
One thing in common to the position of the government and that of the bishops is that both views assumed that the murders at Planty 7 were planned and directed by leaders and not spontaneous acts of individual mob members. This confirms the so-called Pareto Principle, which notes that catastrophic failures in systems are due to one or a few assignable causes, rather than a general malaise across the system. Throughout the ghastly Holocaust of Jews, Poles, Gypsies, etc., the Nazi killings were planned and organized. From the lootings of Kristallnacht to the gassings at Auschwitz-Birkenau, the killing and violence were planned and directed. Gross denounces the view of the bishops and does not exactly support the government’s view, either. Rather, he advances a position revisionist to that of the government (Fear, p. 163):

I find the terms “pogrom” and prowokacja misleading in denoting episodes of collective behaviour such as took place in Kielce. They relegate the phenomenon to the repertoire of “mob behaviour,” attributing it implicitly to socially marginal malcontents presumably acting out their frustrations and quite frequently manipulated to do so by unscrupulous agents of the ruling strata, who thus deflect the resolution of mounting social conflicts. But on July 4, 1946, in Kielce, we did not see an unexpected blowup by the lumpenproletariat. Instead, it was Mr. (and Mrs.) Tout-le-Monde, the Mom-and-Pop crowd deliberate and very much at ease with what they were doing.

In Gross’s view, the killings at Kielce were due to a general spirit of anti-Semitism, which spontaneously led to the actions of a mass of individuals. In other words, Gross stands the Pareto Principle on its head and claims that Kielce was due to a general malaise across the Polish Catholic society. In Gross’s view, this is a continuing problem fueled by Polish Catholicism.

Jews in Soviet security apparatus
Having made his argument for systemic anti-Semitism in Poland, Gross then spends some chapters to establish his other major conclusion: Polish anti-Semitism has nothing to do with any imagined collaboration between Polish Jews and the Soviets. Although Professor Gross will brook no testing of null hypotheses, the reader might be interested in the statement by Professor Andrzej Paczkowski, former head of the respected Institute of National Memory, to the effect that the proportion of Jews on the central decision-making level in the Soviet-controlled security apparatus in Poland was about 30 per cent (Paczkowski, “Zydzi w UB— proba weryfikacji stereotypu,” in Komunizm:ideologia, system, ludzie, edited by Tomasz Szarota. Warsaw: Institute of History of the Polish Academy of Sciences, 2001, p. 197).

There were approximately 25 million Polish Catholics in Poland in 1945. There were approximately 250,000 Jews in Poland in 1945. After a little arithmetic, we find that the proportion of Jews who opted to join the UB was 42 times that of Catholics. Gross does not dispute the fact that the proportion of Jews willing to work for the secret police was higher than that of the Catholics. But he gives an intriguing explanation for why this was so (Fear, p. 227): “But the MBP did not look specifically for Jews to fill the available positions. There was an overall shortage of qualified personnel; people were being pulled every which way to take jobs all over the new administration and what one ended up doing was very often a matter of pure coincidence.”

In other words, the reason for the alarmingly higher proportion of Jews than that of Catholics in the UB was the relatively greater competence of the Jews. And that competitive advantage must have been substantial, as the ratio of 42 would indicate. In Gross’s analysis, there is no attention given to the fact a Polish Catholic who joined the UB would be regarded as a traitor to his nation and would be excommunicated from his Church. By Gross’s calculus, Polish Catholics were “under-represented” in the UB because they were less competent.

The invasion of Poland by Germany and Russia in September of 1939 was an unprovoked partition of the country. It is understood that the Poles were not pleased by the Russian occupation, but it may be thought that the Russian occupation was a minor annoyance compared to the occupation by the Germans. In an earlier book, Revolution from Abroad written in his pre-postmodern days, when Gross was an associate professor at Emory, Gross carefully and with excellent documentation shows how wrong this notion was. He wrote (Revolution from Abroad, Princeton Univ. Press, 1st ed., p. 229): “These very conservative estimates show that the Soviets killed or drove to their deaths three or four times as many people as the Nazis from a population half the size of that under German jurisdiction. This comparison holds for the first two years of the Second World War, the period before the Nazis began systematic mass annihilation of the Jewish population.”

Soviet terror
Gross shows that, for Polish Catholics, the Soviets were even worse, indeed much worse than the brutal Nazis. Essentially, all the Polish professional and semi-professional classes (doctors, lawyers, teachers, engineers, managers, foremen, farmers with holdings beyond a few acres, etc.) were rounded up by the Soviets and then either killed immediately or retained in prisons for shipments to slave labour camps in Siberia and Central Asia. Prison conditions were hellish, worse than those in the Nazi concentration camps. Gross writes (Revolution, p. 161): “In Lwów, 28 people living in an 11.5-square-metre cell relied on the geometrical skills of a gifted high-school student who fitted them most ingeniously by size into an intricate pattern.” Sanitary conditions were appalling, with inmates frequently forced to urinate and defecate on the floors of the cells.

Jews welcomed Soviet invasion
What was the situation with the Jews in the lands occupied by the Soviets and what was their attitude to the occupiers? Gross writes (Revolution, p. 32): “What Poles and Ukrainians report, often with biting irony, the Jews do not deny: ‘Jews greeted the Soviet army with joy. The youth was spending days and evenings with the soldiers ... Jews received incoming Russians enthusiastically; they (the Russians) also trusted them (the Jews).”

Again, Gross writes (Revolution, p. 34, quoting Celina Koninska): “It is hard to find words to describe the feeling — this waiting and this happiness. We wondered how to express ourselves — to throw flowers? To sing? To organize a demonstration? How to show our great joy? I think the Jews awaiting the Messiah will feel, when he finally comes, the way we felt.” These warm receptions by Jews for the Soviets in eastern Poland were in September of 1939, when there were no Germans in sight. The Jews were rejoicing over the occupation of eastern Poland by the Russians. To Polish Catholics, this was simply treason, analogous to the occasional warm receptions in western Poland of the Germans by some Volksdeutsche.

Now, it is undeniable that in the German-occupied portion of Poland, where the situation of the Jews was worse than that of the Catholics, many Polish families hid Jews from the Nazi occupiers. It is a matter of record that Poles are listed at Yad Vashem numerically first amongst the righteous Gentiles for risking their lives and those of their families for sheltering Jews from the Nazis. So, it is fair to ask the question, “When did Jews use their favoured position in Soviet-occupied eastern Poland to shelter Polish Catholics from the NKVD?” This reviewer regrets to say that he cannot find any instances of such assistance.

Soviet executions of Polish Catholics
Up to the day (June 22, 1941) when Hitler broke his deal with Stalin and invaded Soviet-occupied Poland, Gross (Revolution, p. 194) estimates that 1.25 million people were transported into the Soviet Union from eastern Poland. The ghastly NKVD prisons in Poland were generally used as holding cells for Poles awaiting execution or prison train space for transportation to the gulags. When the Germans attacked the Soviets on June 22, 1941, the NKVD killed or moved to the east 150,000 prisoners from these holding cells. In the Brygidki prison in Lwów, on June 22, 1941, the NKVD killed almost all of the 13,000 inmates. (Revolution, p. 179). This was recorded by Gross as a “massacre,” rather than a pogrom. After the Nazis occupied western Poland in 1939, they encouraged anti-Semitic acts by the Poles, including pogroms. The Germans had only the most minimal success. Polish Catholics were not inclined to participate in Nazi murders. Moreover, the Polish underground punished betrayal of Jews to the Nazis by death.

After the Russians rapidly retreated following the German attack of June 22, 1941, in the brief time interval before the Germans could take over, there was a number of killings of collaborators, including many Jews, by the Polish underground. One example of such took place in Szczuczyn, where there were four NKVD prisons. Gross gives such killings as evidence of Polish anti-Semitism. But, we still must wonder why the Polish Catholics in German-occupied western Poland, where pogroming was a state-subsidized activity, had not engaged in such activities.

Gross’s allegations are false; financial claims outrageous
As stated early on in this review, Professor Gross disdains to use empirical timeline data and Aristotelian logic to prove his point. To those of us who believe in logical conclusions based on facts, his thesis does not hold water. Worse, it is beyond mean-spirited to treat Catholic Poland, victimized by half a century of brutal and systematic rape, as though it were itself a rapist. And to offer up Catholicism, the faith that has sustained the Polish nation in its 50-year-long ordeal, as an underlying cause of Poland’s alleged anti-Semitism is not acceptable. There is no question that there is a very large choir with whom Gross’s voice resonates. The Jews lost property during the Second World War in Poland and the Poles must pay for it. If the cupboard is bare, if there is massive deprivation, even starvation in Poland, it makes no difference.

This raises another question. According to Teresa Bochwic (Rzeczpospolita, August 3, 2002), two out of three of the current residents of Poland have either suffered the loss of their homes as a result of World War II and the events following or are descendants of those who have. The organs of state security, led by such persons as Jakub Berman, and the Soviet NKVD, were directly responsible for the deaths of over one million Polish Catholics. Where should the Catholic victims go for redress of grievances? Poles ask simply to be left alone, to be freed from quasi-legal attacks by those who would keep them oppressed forever. Poland had the highest proportion of deaths during World War II (17 per cent of the population). Next to the U.S.S.R., the U.S.A. and Great Britain, Poland contributed the greatest number of troops in the war against Hitler. The Polish underground produced the highest number of attacks against the Nazis of any occupied country and suffered the greatest retaliations. There was no Quisling or Petainist government in Poland. Collaboration with the Nazis was rare and punished by the underground by death. Poland has the largest number of “righteous Gentiles” recorded at Yad Vashem. It should take more than post-modern sermonizing to justify the further victimization of this long-suffering nation.

James R. Thompson teaches at Rice University, Houston, TX. This essay is reprinted from The Chesterton Review, Special Polish Issue, Spring/Summer 2007, with permission. Subtitles have been added by Catholic Insight. For subscription information for The Chesterton Review, e-mail: chestertoninstitute@sju.educ. or telephone (973) 275-2431.

© Copyright 1997-2006 Catholic Insight
Updated: Sep 21st, 2007 - 19:39:32