
Postkomuniści z "Polityki" w ataku na Kościół
Nasz Dziennik, 2007-09-08
W walce z Kościołem po 1989 r. bardzo znaczącą rolę odgrywała postkomunistyczna "Polityka", skupiająca w swej redakcji licznych dziennikarzy od dziesięcioleci zahartowanych w bojach z religią jako "opium dla ludu". By wymienić choćby nazwiska Zygmunta Kałużyńskiego, Kazimierza Koźniewskiego, Andrzeja Garlickiego czy Jerzego Waldorffa.
Prawdziwym stachanowcem w walce z Kościołem katolickim, podobnie jak w walce z polskim patriotyzmem, był stary stalinowiec Zygmunt Kałużyński. Wydane w latach 90. jego książki - "Pamiętnik rozbitka" i "Bankiet w domu powieszonego", aż roiły się od mało wybrednych ataków na Kościół katolicki. Kałużyński posunął się między innymi do skrajnych pośmiertnych ataków na księdza Jerzego Popiełuszkę, stwierdzając: "Konflikt Popiełuszko - jego zabójca Piotrowski nie reprezentuje walki dobra ze złem, lecz złego ze złem: przestępca polityczny morduje agitatora politycznego, posługującego się autorytetem religii. (...) Popiełuszko zginął nie dlatego, że był kapłanem, lecz dlatego, że był aktywistą (...) film, prawdziwie chrześcijański, musiałby odnieść się krytycznie do obydwu postaci tego dramatu: jego treścią jest, z jednej strony nadużycie władzy, z drugiej, nadużycie religii". (Z. Kałużyński: "Bankiet w domu powieszonego", Warszawa 1993, s. 113-114). Kałużyński chętnie wspomagał płodami swej "twórczości" również Urbanowe "Nie", popisując się najobrzydliwszym religijnym fanatyzmem.
Inny filar postkomunistycznej "Polityki" - Kazimierz Koźniewski, swą skłonność do artykułów-donosów wyraził kiedyś w haniebnej broszurce "Biała plebania w Wolbromiu". Z werwą szkalował w niej biskupa Kaczmarka i różnych księży, oskarżając ich o rzekome współdziałanie z hitlerowcami - zgodnie z ówczesną (był rok 1951) stalinowską stylistyką. Pisał o AK-owcach z podziemia: "Chcieli pić wódkę, grabić, mordować, a czynili to jeszcze goręcej, gdy ich sumienie uspokajano bluźnierczym powoływaniem się na słowo Boże" [u Koźniewskiego pisane małą literą - J.R.N.; por. K. Koźniewski: "Biała plebania w Wolbromiu", Warszawa 1951, s. 15]. Odległych stalinowskich czasów sięgały osobiste tradycje walki z Kościołem Jerzego Waldorffa, który w służbie komunistycznego reżimu wypisywał najobrzydliwsze antykościelne kalumnie. Na przykład w artykule "Granice konfesjonału" ("Przekrój" 1949, nr 204) podtrzymywał najskrajniejsze reżimowe oskarżenia w związku z procesem księży Furtaka i Łubieńskiego, oskarżonych o kontakty z antykomunistycznymi oddziałami zbrojnymi. W latach 90. ten sam Waldorff z całą dezynwolturą zapewniał: "Kiedy zaś mówimy o patriotycznych czy religijnych uczuciach Polaków, to najbardziej godzą w te uczucia wszelkie przesadne wypowiedzi w obronie moralności i Kościoła".
Inny wpływowy od dziesięcioleci autor "Polityki" - historyk Andrzej Garlicki, jako historyk reżimowy już w 1963 r. ostrzegał na łamach "Polityki" przed "szkodliwymi" skutkami działań tysięcy punktów katechetycznych, w których uczą historii niezgodnie z oficjalnym partyjnym punktem widzenia. A więc "mącą" dzieciom w głowach, naruszając monopol "jedynie słusznego" punktu widzenia na historię Polski! W latach 90. Garlicki był autorem najbardziej zakłamanych podręczników szkolnych, w którym znów dał szeroko upust swym fobiom antykościelnym. I tak np. w podręczniku "Historia 1815-1939 dla szkół średnich" szkalował postać wielkiego patrioty bł. ks. abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. W kolejnym podręczniku szkolnym "Historia 1939-1997 (98)" Garlicki z werwą oczerniał zachowanie polskiej hierarchii katolickiej w czasie wojny i w pierwszym okresie powojennym. (O tych kłamstwach Garlickiego szeroko już pisałem w "Naszym Dzienniku" z 11-12 maja 2002 r.). Najgorszy jest fakt, że pomimo zdemaskowania rok temu Garlickiego jako agenta UB, od 1954 r. pozostaje on nadal jednym z filarów "Polityki", mającym dominujący wpływ na przyznawanie dorocznych nagród z dziedziny historii.
23 grudnia 1995 r. "Polityka" wydrukowała artykuł jednego z czołowych swych redaktorów Adama Krzemińskiego: "Jezus dla każdego". Artykuł przynosił potężną porcję świętokradczych oszczerstw na temat Jezusa Chrystusa i Matki Bożej. Adam Krzemiński niejednokrotnie dawał wyraz swym antykościelnym fobiom. Na przykład w "Polityce" z 8 lipca 2000 r. pisał o "czarnej" Warszawie z "kostycznym (!) Prymasem Tysiąclecia". Jak widać, postkomunistycznej "Polityce" dotąd zawadza pamięć wielkiego Prymasa Polski, który był taką zaporą w rozpowszechnieniu wpływów komunizmu w Polsce. 28 października 2000 r. Adam Szostkiewicz wystąpił na łamach "Polityki" z żarliwą obroną pełnego kłamstw o Papieżu i Kościele filmu Helen Whitney. W tekście zatytułowanym "Kamerą w papieża" Szostkiewicz z werwą wychwalał "wyzwalającą rolę" filmu H. Whitney. Rzeczywiście była to rola "wyzwalająca" - od prawdy!
28 sierpnia 2004 r. na łamach "Polityki" grubiańsko zaatakowano pamięć świętego ojca Maksymiliana Kolbego piórem osławionego propagandysty doby Jaruzelskiego R.M. Grońskiego. "Polityka" wzięła swój poczesny udział w nagłaśnianiu coraz bardziej odchodzącego od nauk Kościoła Stanisława Obirka, publikując ogromniasty wywiad z nim: "Jezus by się dziwił, co wyprawiamy". ("Polityka" z 26 marca 2005 r.).
Nieprzypadkowy był tak znaczący udział redakcji "Polityki" w kolejnych kampaniach nienawiści przeciw Radiu Maryja. Przypomnę tu tylko kilka z jakże wielu paszkwilanckich tekstów "Polityki": J. Cieśla: "Czyj jest "Nasz Dziennik"", "Polityka" z 18 września 2004 r.; A. Kozioł: "Alleluja i na wizję", "Polityka" z 13 maja 2006 r.; T. Wołek: "Tron ponad ołtarze", "Polityka" z 10 marca 2007 r.; J. Cieśla: "Kupiec między odkupicielami", "Polityka" z 28 lipca 2007 roku. Rozmiary nienawiści postkomunistów z "Polityki" do Kościoła dobrze ilustrował opublikowany w lecie 2007 r. zapis na internetowym blogu Daniela Passenta (jednego z filarów "Polityki" i byłego zastępcy redaktora naczelnego tego tygodnika): "Ojciec Rydzyk to łajdak najgorszego gatunku (...)" (cyt. za "Najwyższy Czas" z 21 lipca 2007 r.). Znamienne, że M. Bajer i nikt z jej samozwańczego gremium, mającego bronić przestrzegania etyki w mediach, nie zdobył się na potępienie tak haniebnego tekstu Passenta!
W ostatnim czasie "Polityka" kolejny raz otwarcie ujawniła swe zajadłe antyreligijne fobie, polecając naklejką na okładce skrajną religiożerczą książkę Richarda Dawkinsa: "Bóg urojony".
No comments:
Post a Comment